Grecja równie ważna, jak czwartkowe posiedzenie ECB i piątkowe dane z USA

8 marca to istotna data – wtedy dowiemy się, jaki odsetek prywatnych wierzycieli zamierza przystąpić do programu rolowania i zarazem umorzenia części greckiego długu. Głos zabierze też szef Europejskiego Banku Centralnego – czy Mario Draghi rzeczywiście definitywnie zakończy spekulacje nt. LTRO3, czy też zostawi sobie pewne furtki na przyszłość?

Grecja równie ważna, jak czwartkowe posiedzenie ECB i piątkowe dane z USA
Źródło zdjęć: © DM BOŚ

05.03.2012 11:57

Natomiast dzień później poznamy dane Departamentu Pracy USA – czy ewentualny dobry odczyt przełoży się na nastroje, czy też rynki dalej będą martwić się wpływem drogiej ropy na globalną gospodarkę?

Na wykresach:

EUR/USD – średnia 100 sesyjna złamana, idziemy na 1,3030 do połowy tygodnia? Szef Instytutu Finansów Międzynarodowych (IIF), Charles Dallara przyznał w weekend, iż jest optymistą w kwestii partycypacji prywatnych inwestorów w procesie umorzenia greckiego długu. Dallara to jednak nie tylko dobry finansista i negocjator, ale i też umiejętny dyplomata – te słowa nie oznaczają niczego, w efekcie do 8 marca inwestorzy będą pozostawać w niepewności, co do powodzenia całej operacji, w tym przelania środków z drugiej transzy pomocy finansowej – szczegółowo na ten temat pisałem w piątkowym raporcie (http://bossafx.pl/popup.jsp?layout=fx_popup&page=ap&news_id=29114&news_cat_id=3031). O tym, jak duża jest waga tego wydarzenia może świadczyć wyraźna słabość notowań wspólnej waluty w końcu ubiegłego tygodnia. Sytuacji nie poprawiła też informacja z Moody’s, który uznał Grecję za bankruta i zwrócił uwagę na potencjalne trudności związane z wiarygodnością procesu reform w tym kraju, a także ewentualne problemy tamtejszego
sektora bankowego z pozyskaniem finansowania. Aktywna była też niemiecka prasa – Der Spiegel spekulował, jakoby na prośbę niemieckiego rządu z raportu Troiki usunięto zdanie sugerujące, iż Grecy będą niedługo potrzebować kolejnego finansowania (na 50 mld EUR). Gazeta zamieściła też cięte słowa szefa niemieckiej Buby pod kątem obecnego szefa ECB – Jens Weidmann wezwał Mario Draghiego do zerwania z luźną polityką, której znakiem stały się ostatnie programy LTRO. Dziennikarze Der Spiegel informowali też o tym, jakoby podczas ostatniego szczytu UE, Angela Merkel dogadała się z szefami największych krajów Unii, aby traktowali rywala Nicholasa Sarkozego w wiosennych wyborach prezydenckich we Francji (Francois Hollande’a), jako „osobę niepożądaną”. To zostało wprawdzie szybko zdementowane przez niemiecki rząd, ale tego typu spekulacje tylko wspierają „eurosceptycznego” Hollande’a w jego drodze do Pałacu Elizejskiego – w niedzielę ponownie zapowiedział on konieczność rekonstrukcji nowego paktu fiskalnego (ma on w
większym stopniu wspierać wzrost gospodarczy), jeżeli Francja ma rzeczywiście go ratyfikować. Uwagę przyciąga też sytuacja w Hiszpanii, po tym jak w piątek tamtejszy rząd otwarcie przyznał, iż nie ma szans na obniżkę deficytu budżetowego do PKB do poziomu 4,4 proc. w tym roku – szacunki mówią na razie o 5,8 proc., co i tak będzie przyzwoitym wynikiem wobec ubiegłorocznych 8,5 proc. Niemniej premier Mariano Rajoy został przyjęty w Brukseli chłodno, a europejscy politycy wydają się być podzieleni w kwestii ewentualnego „karania” Hiszpanów za niedociągnięcia. Tyle, że zachowanie się hiszpańskiego rynku długu – rentowności obligacji w piątek nadal zniżkowały, co można wiązać z przepływem kapitałów po ogłoszonych w środę wynikach przetargu LTRO 2. To jednak dowód na to, że w tym momencie kwestia hiszpańska może nie grać jeszcze zbyt dużej roli w notowaniach wspólnej waluty – tak czy inaczej, to jednak swoista „tykająca bomba”, biorąc pod uwagę, że europejscy politycy mają problemy z podjęciem decyzji o
zwiększeniu siły funduszy ratunkowych w strefie euro – co najwyżej będzie można oczekiwać połączenia ESM i EFSF (do 750 mld EUR), a to może być zbyt mało dla krajów G-20 spoza UE, które będą w kwietniu znów rozważać, czy wesprzeć kapitałowo Międzynarodowy Fundusz Walutowy, aby ten mógł przeznaczyć dodatkowe fundusze na wsparcie Eurolandu.
W nocy napłynęło trochę informacji z Australii (spadek zysków firm o 6,5 proc. kw/kw), ale przede wszystkim z Chin. Indeks PMI dla przemysłu liczony przez rządowe biuro CFLP spadł w lutym do 48,4 pkt. z 52,9 pkt. w styczniu, ale już liczony przez HSBC/Markit wzrósł do 53,9 pkt. z 52,5 pkt. (to trochę niebezpieczny rozdźwięk w danych). Inwestorów najbardziej zainteresowały jednak prognozy gospodarcze przedstawione przez premiera Wen Jiabao, który przyznał, że wzrost gospodarczy może w tym roku spowolnić do 7,5 proc., wobec 9,2 proc odnotowanych w 2011 r. Tamtejsza administracja chce jednak postawić na „zwiększanie popytu konsumpcyjnego”, co może teoretycznie sugerować bardziej łagodną linię polityki Ludowego Banku Chin. W efekcie chiński czynnik nie powinien aż tak bardzo ważyć na rynkach. Niemniej na razie, widać jego negatywny wpływ na surowcach, a także w notowaniach australijskiego dolara (AUD).

Dzisiaj rano inwestorzy poznali zaskakująco lepsze dane o sprzedaży detalicznej w Szwajcarii (wzrost o 4,4 proc. r/r), co sprawia, że zaplanowane na czwartek dane o inflacji CPI za luty nabierają jeszcze większego znaczenia w kontekście przyszłej polityki SNB (oczek. -0,2 proc. m/m i -0,9 proc. r/r). Dzisiaj poznaliśmy też odczyty indeksów PMI dla usług w strefie euro za luty – lepsze były tylko w przypadku Niemiec (52,8 pkt.), tym samym dla całego Eurolandu słabsze (48,8 pkt.), co stało się jednym z pretekstów do dalszego osłabienia się wspólnej waluty na rynkach. Przed nami jeszcze dane o sprzedaży detalicznej w styczniu o godz. 11:00 (oczek. -0,1 proc. m/m i -1,6 proc. r/r) i dość ważny odczyt ISM dla usług z USA o godz. 16:00 (oczek. 56,1 pkt. w lutym wobec 56,8 pkt. w styczniu). Słabszy odczyt (podobnie jak w przypadku ISM dla przemysłu), może wprowadzić dodatkową nerwowość na rynki – w kontekście negatywnego wpływu drogiej ropy na gospodarkę.

EUR/USD – średnia 100 sesyjna naruszona, idziemy na 1,3030 do połowy tygodnia? Średnia 100- sesyjna przebiegająca w okolicach 1,3168 została dzisiaj naruszona. Od kilku dni widać dość dużą determinację strony podażowej na euro – zaczęło się od realizacji zysków po LTRO2, przeszło w obawy związane z perspektywami euro-gospodarki w kontekście drożejącej ropy, a obecnie kluczowy staje się coraz większy niepokój związany z powodzeniem operacji oddłużenia Grecji. Minie on dopiero w czwartek, kiedy to poznamy odsetek prywatnych wierzycieli, którzy będą chcieli wziąć udział w tym programie – większy od 90 proc. oddali ryzyko uruchomienia prawnej klauzuli CAC i tym samym ryzyko uruchomienia płatności z tytułu CDS-ów (komitet ISDA mógłby w tym momencie zebrać się ponownie). W efekcie podaż na wspólnej walucie może utrzymać się aż do czwartku – w przypadku EUR/USD ważne będą wspomniane już dzisiejsze dane ISM dla usług w USA o godz. 16:00.

Wykres dzienny EUR/USD
Kluczowe wsparcia: 1,3168; 1,3145; 1,3110; 1,3080; 1,3030
Kluczowe opory: 1,3210; 1,3225; 1,3250; 1,3285; 1,3300; 1,3330;

W krótkim okresie ważne będzie złamanie poziomu 1,3144, które otworzyłoby drogę do testowania strefy 1,3030-80 widocznej na wykresie. Ewentualny większy przełom mógłby w takiej sytuacji mieć miejsce dopiero w drugiej połowie tygodnia.

Marek Rogalski – Główny analityk walutowy DM BOŚ

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
eurozłotydolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)