Grupowe pułapki ubezpieczeniowe
Masz grupowe ubezpieczenie w banku? Fatalna sprawa. Nie dość, że możesz płacić za nie nawet 100 proc. więcej niż normalnie, to na dodatek nie masz żadnych praw. Zachorujesz, będziesz miał wypadek albo nie daj Bóg umrzesz, twoja rodzina nie dostanie ani grosza. W tej pułapce tkwią setki tysięcy Polaków.
15.11.2013 | aktual.: 17.11.2013 11:37
Masz grupowe ubezpieczenie w banku? Fatalna sprawa. Nie dość, że możesz płacić za nie nawet 100 proc. więcej niż normalnie, to na dodatek nie masz żadnych praw. Zachorujesz, będziesz miał wypadek albo nie daj Bóg umrzesz, twoja rodzina nie dostanie ani grosza.
W tej pułapce tkwią setki tysięcy Polaków, zdecydowana większość kredytów konsumenckich i mieszkaniowych jest ubezpieczona właśnie na tej zasadzie. Brutalna prawda jest taka, że banki zabezpieczyły swój interes, kosztem życia i zdrowia klientów. Ci podpisywali umowy, sądząc, że uzyskują tanią ochronę w razie kłopotów ze zdrowiem i śmierci, tymczasem uzyskanie odszkodowania z takiej polisy graniczy niekiedy z cudem.
Wprawdzie trwają prace nad regulacją tego rynku, ale nie należy spodziewać się rewolucji - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".
20 miliardów złotych - na tyle szacuje się wartość rynku ubezpieczeń grupowych w Polsce. To taka polisa, gdzie na podstawie jednej umowy oferuję się ochronę większej ilości podmiotów. Z pozoru szybka i łatwa ochrona, ale kiedy przychodzi do uzyskiwania odszkodowania, to już nie jest tak różowo. Jak wynika z danych rzecznika ubezpieczonych, tylko w zeszłym roku 20 proc. próśb o interwencję stanowiły skargi właśnie na grupowe ubezpieczenia bankowe.
- Sytuacja prawna osób, które przystępują do ubezpieczenia grupowego, różni się znacznie od sytuacji osób indywidualnych zawierających umowy ubezpieczenia - powiedziała "DGP" dr Małgorzata Więcko-Tubowiecka z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Przystępując do ubezpieczenia grupowego, osoby w wieku emerytalnym będą płaciły składkę z tytułu urodzenia dziecka czy zgonu rodziców, co jest po prostu bez sensu. Dodatkowo jeśli przed przystąpieniem do takiego ubezpieczenia zdiagnozowano u klienta chorobę, to raczej nie ma on co liczyć na to, że w przypadku jego śmierci na skutek choroby rodzina dostanie odszkodowanie.
"DGP" podało ceny ubezpieczenia mieszkania w banku i bezpośrednio u ubezpieczyciela. W przypadku kupna polisy od Allianz bezpośrednio od towarzystwa zapłacimy tylko 100 zł, zaś korzystając z pośrednictwa banku aż 221 zł. Podobna sytuacja jest w przypadku PZU - 81 zł różnicy, Generali - 54 zł różnicy, oraz Warty - 6 zł różnicy. Nie ma różnicy w przypadku cen od grupy BRE Ubezpieczenia, a niewiele tańsze, bo tylko o 3 zł, jest ubezpieczenie grupowe Interrisk.
Zresztą cena i warunki to nie jedyne minusy ubezpieczeń grupowych. Ich forma jest taka, że obchodzą one przepisy o pośrednictwie ubezpieczeniowym.
- Każdy może zawrzeć ubezpieczenie grupowe z zakładem ubezpieczeniowym i objąć ochroną wszystkich, którzy zechcą. Nie trzeba zdawać egzaminu dla agentów ubezpieczeniowych - tłumaczy Więcko-Tubowiecka.
Prawda jest taka, że w polskim prawie kwestia ubezpieczeń grupowych wymyka się jakimkolwiek regulacjom. W kodeksie cywilnym brak jest zapisów, zaś w ustawie o działalności ubezpieczeniowej są one potraktowane bardzo powierzchownie.
Jak zauważa w "DGP" prof. Marcin Orlicki, z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, przed 1990 r. ubezpieczenia grupowe były głównie traktowane jako prezent od pracodawcy dla pracownika, ale w związku z tym, że koszty ponosił zatrudniający, to można było nie dawać wielu praw w polisach. Jednak pomimo zmian ekonomicznego kształtu polis grupowych nie zmieniło się nic w uregulowaniu prawnym.
- Nadal ubezpieczonego traktuje się jako osobę, która dostała pewien dar, więc powinna być wdzięczna ubezpieczającemu, że objął ją ochroną. Problem w tym, że zrobił to za jej pieniądze. Mało tego, nie tylko ubezpieczający przekazuje pieniądze ubezpieczonego zakładowi ubezpieczeń, ale jeszcze chce na tym zarabiać, i to nie mało - powiedział dla "DGP" Orlicki.
Jak zauważa prawnik, powstaje paradoksalna sytuacja, w której osoby ubezpieczone grupowo słono płacą za polisy, a są pozbawione praw, które mają ci, którzy wykupili ubezpieczenia indywidualne.
Jakie to prawa? Chociażby możliwość odstąpienia od umowy, wypowiedzenia jej czy przywilej zgłoszenia roszczeń przeciwko pośrednikowi ubezpieczeniowemu. Często zresztą ubezpieczony nie jest odpowiednio informowany o zmianie długości ochrony ubezpieczeniowej czy nie ma wpływu na zmianę warunków ubezpieczenia.
Działająca przy Ministerstwie Sprawiedliwości komisja kodyfikacyjna planuje podjąć działania, które wzmocnią pozycję osób ubezpieczonych grupowo. Jednak nie należy spodziewać się rewolucji, a raczej pewnych dodatkowych regulacji.
- Po pierwsze trzeba podjąć działania legislacyjne, które wyeliminują przypadki nieuczciwego działania ze strony ubezpieczającego. Po drugie to na ubezpieczającym powinny spoczywać obowiązki przekazywania wszystkich niezbędnych informacji ubezpieczonym - powiedział w "DGP" Michał Romanowski, członek komisji.