Gumy, baterie, napoje... najdroższe są przy kasie
Batony, gumy do żucia, karty doładowujące do telefonów: 5 procent obrotów sklepy zyskują dzięki towarom, które znajdują się przy kasach - wyliczyli eksperci. Kupujemy je pod wpływem impulsu, a handlowcy dobrze o tym wiedzą, dlatego nakładają na nie wysoką marżę. Spece od wykładania towaru, czyli merchandiserzy, chwytają się różnych sposobów, by wydrenować nasze portfele.
17.07.2010 | aktual.: 19.07.2010 10:34
- Przy kasach muszą znaleźć się drobne produkty, których zakupu klient wcześniej nie planował, ale nagle uważa, że są przydatne - mówi merchandiser z 7-letnim stażem pracy. Ważne też, by nie były zbyt drogie, gdyż wysoka cena zniechęci do zakupu. Dobrze, by znalazły się tu słodycze, o ich zakup najczęściej proszą dzieci. Im dłużej czeka się przy kasie, tym większe prawdopodobieństwo, że klient coś kupi.
Przedstawiciele sieci dużych sklepów oficjalnie nie komentują obliczeń ekspertów. Przyznają, że przy kasach gromadzą produkty, ale...
- Są to drobne rzeczy, o których często
zapominamy, gdy krążymy między regałami - mówi Michał Sikora, rzecznik Tesco. - Przy kasie klienci mają szansę sobie o nich przypomnieć. Są to drobiazgi, ale potrzebne.
Z tym stanowiskiem nie zgadza się Małgorzata Woroniecka z Łodzi, która na tygodniowe zakupy wybiera się do hipermarketów różnych sieci.
- Bez tych gum, słodyczy i kart doładowujących spokojnie można się obyć - mówi łodzianka. - Trzeba mieć jednak naprawdę silną wolę. Przy kasach czeka się nawet kwadrans i kiedy przez 15 minut gapię się na batonik, w końcu go kupuję. A potem żałuję, bo tylko od tego tyję.
Zdaniem dr Pawła Kowalskiego z Katedry Marketingu Międzynarodowego i Dystrybucji Uniwersytetu Łódzkiego, szczególną czujność przy kasach powinniśmy zachować latem. Handlowcy kuszą nas bowiem chłodnymi napojami i lodami, a przy takim upale trudno im się oprzeć.