GUS: w czerwcu ceny spadły o 0,8 proc. rdr i wzrosły o 0,2 proc. mdm (opis2)

#
Dochodzi komentarz Ministerstwa Finansów
#

30.06.2016 | aktual.: 01.07.2016 11:36

30.06. Warszawa (PAP) - W czerwcu nadal mieliśmy do czynienia z deflacją liczoną rok do roku - wyniosła 0,8 proc., ale w ujęciu miesięcznym kolejny miesiąc z rzędu obserwujemy nieznaczny wzrost cen, tym razem o 0,2 proc. - wynika z czwartkowego tzw. szybkiego szacunku GUS.

Ekonomiści w tzw. konsensusie rynkowym spodziewali się deflacji w wysokości 0,9 proc. rdr i wzrostu cen o 0,1 proc. w porównaniu z majem. Natomiast resort rozwoju prognozował wcześniej, że w czerwcu roczny wskaźnik inflacji wyniesie minus 0,7 proc., a w stosunku do maja ceny miałyby wzrosnąć o 0,2 proc.

Zgodnie z majowymi danymi Głównego Urzędu Statystycznego w ubiegłym miesiącu ceny spadły o 0,9 proc. w ujęciu rocznym, a w stosunku do kwietnia br. wzrosły o 0,1 proc. Ostateczne dane o inflacji w czerwcu GUS ma opublikować 11 lipca.

Ministerstwo Finansów w przesłanym PAP komentarzu wskazało, że czwartkowe dane były zgodne z prognozami resortu.

"Brak informacji o strukturze zmiany cen uniemożliwia dokładniejszą analizę opublikowanego wskaźnika. Zakładamy jednak, że czerwiec był kolejnym (już czwartym z rzędu) miesiącem, w którym odnotowano wzrost cen paliw na rynku krajowym (w ujęciu m/m), będący skutkiem podwyżek cen ropy naftowej" - oceniło MF.

Zdaniem ministerstwa w kierunku obniżenia inflacji w tym ujęciu oddziaływał z kolei sezonowy spadek cen odzieży i obuwia. "Utrzymująca się już od dłuższego czasu deflacja (w ujęciu rocznym) to w znacznym stopniu efekt czynników zewnętrznych: wciąż niskich (pomimo wzrostu w ostatnich miesiącach) cen surowców oraz słabej dynamiki cen w otoczeniu polskiej gospodarki. Dodatkowo, na niską inflację bazową wpływają m.in. niskie oczekiwania inflacyjne oraz brak presji kosztowej" - dodano.

Także ekonomistka z Raiffeisen Polbanku Marta Petka-Zagajewska powiedziała PAP, że pokazane przez GUS dane są zgodne z oczekiwaniami rynkowymi. "W zasadzie jedyną kategorią, która w tych miesięcznych dynamikach pnie się w górę, są ceny paliw, natomiast pozostałe nie wykazują istotniejszej presji w górę. Zakładamy, że lekko obniżyły się ceny żywności i ten efekt generowany przez wyższe ceny paliw jest na razie skutecznie neutralizowany przez całą resztę" - powiedziała.

Według niej założenie, że jeszcze w tym roku zobaczymy inflację, jest oparte na tym, co się będzie działo pod koniec ubiegłego roku i na efekcie bazy. "To efekt statystyczny sprawi, że w ostatnich miesiącach roku będziemy obserwowali nieco wyższe odczyty. Zakładamy, że w lipcu i sierpniu będziemy widzieć deflację w okolicach 0,8-0,9 proc. rdr, silniejszy ruch w górę pojawi się we wrześniu, a pierwszy dodatni odczyt zobaczymy w październiku, być może w listopadzie" - oceniła.

"Kluczem i czynnikiem, który w największym stopniu determinuje to, jak szybko i do jakiego poziomu nasza inflacja będzie wzrastała, są ceny paliw" - podkreśliła. Zaznaczyła, że działają one na inflację bezpośrednio oraz pośrednio, na inne ceny. Zdaniem ekonomistki w przypadku usług elementem, który w najbliższych czasie powinien wpływać na wzrost ich cen, są natomiast rosnące wynagrodzenia.

Ekonomista z banku Pekao Adam Antoniak oczekuje, że w nadchodzących miesiącach skala deflacji będzie stopniowo ograniczana, a pod koniec roku będziemy już świadkami niewielkich wzrostów cen.

"Dodatkowa niepewność związana z wynikami referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE jest kolejnym czynnikiem przemawiającym za kontynuacją postawy +wait-and-see+ przez Radę Polityki Pieniężnej. Spodziewamy się, że do końca roku stopy procentowe pozostaną bez zmian. Coraz bardziej prawdopodobny jest także scenariusz braku zmian głównych parametrów polityki pieniężnej także w 2017 r" - dodał ekonomista.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)