Puste półki czy pusto w portfelu?
To jeden z symboli PRL. Jeśli by zmierzyć pustkę ziejącą na sklepowych pólkach, to największa była u schyłku komunistycznego systemu, czyli w latach 80.
Jeśli już coś w PRL-u "rzucili", to najczęściej nie było zbytniego wyboru: jeden rodzaj chleba, jeden rodzaj polędwicy, jeden gatunek sera. Wszystko polskiej produkcji. O importowanych towarach, takich jak szynka parmeńska czy francuski camembert, można było tylko pomarzyć.
O powszechne braki oskarżano spekulantów. Aby z nimi walczyć, powołano nawet specjalną Inspekcję Robotniczo-Chłopską, która kontrolowała zbiory zbóż czy ubój wieprzowiny. Sklepowe braki skończyły się jak ręką odjął po 1989 roku.