Głowa do góry
Dron to prawdziwy hit tegorocznych prezentów komunijnych.
Ale jak kiedyś frajdą było samo kierowanie zdalnie sterowanym pojazdem, tak teraz to nie wystarcza. Jak dron, to tylko z kamerą – najlepiej w rozdzielczości min. HD, co jest dzisiaj standardem. Teoretycznie można taki kupić już za ok. 150 zł. Ale za model z opcją nagrywania w 4K, sterowaniem smarfonem i z bateriami na pół godziny lotu zapłacimy ponad 5 tys. zł.
Tablet? A może laptop?
Elektronika to zdecydowanie najpopularniejszy segment komunijnych prezentów. I to od lat.
Sęk w tym, że kiedyś wystarczał porządny kalkulator. Obecnie na liście życzeń dzieci są tablety i laptopy. Tak się składa, że różnice cenowe w przypadku tych produktów są ogromne. Rynek jest naprawdę olbrzymi. Sam segment laptopów gamingowych waha się od komputerów za 3-3,5 tys. (za tę cenę możemy nabyć solidny sprzęt) do kilkunastu tysięcy złotych. Podobnie jest z tabletami, których najtańsze modele są dostępne już za kilkaset złotych. Najdroższe nie różnią się cenowo od laptopa o dobrych parametrach.
Dla miłośników gwiazd
Niepowtarzalna szansa, by sprytnie zmusić dziecko do odejścia od konsoli czy komputera. Ale jest jeden haczyk.
Dzisiejsze teleskopy to już wyższa szkoła jazdy. Te najlepsze mają np. bazy danych z automatycznym namierzaniem obiektów na niebie. Na rynku są modele, które w pamięci mają wpisane aż ponad 270 tys. ciał niebieskich. Za takie urządzenie, które bez problemu samo skieruje się na Jowisza czy Saturna, zapłacimy ok. 1600 zł.
Elektryczna deskorolka
Krzyk mody ostatnich dwóch miesięcy. I wysoko na liście życzeń wśród dzieci.
To propozycja dla mieszkających w mieście. Urządzenie reaguje na ruchy ciała użytkownika. Można na nim przejechać do 30 km. Ceny kształtują się od kilkuset do ponad dwóch tysięcy złotych. Raczej nie nadaje się na wertepy, ale są już specjalne modele terenowe.
Smartfon
Nowy telefon „z bajerami” to zawsze pożądany prezent.
Jeszcze parę lat temu hitem były produkty firmy Apple. Gwiazda giganta z Cupertino mocno jednak zbladła. Do głosu zaczynają dochodzić chińscy producenci, którzy oferują świetny sprzęt za bardzo konkurencyjną, wobec Apple’a, cenę.
Trampolina
Efekt mody z ostatnich lat. To niekoniecznie tani wydatek.
W tym przypadku oferta rynkowa również jest bardzo bogata. Można kupić trampolinę za 500 zł, a można i za prawie 3 tys. Za te pieniądze otrzymamy model z podwójnymi sprężynami, wyściółkę ramy odporną na promieniowanie UV oraz z maksymalną wytrzymałością do 180 kg. Co oznacza, że dziecku w zabawie może też towarzyszyć przynajmniej jedno z rodziców.
Rower
To prawdziwy komunijny klasyk. Ale "górale" to już zabytki.
Teraz liczą się rowery miejskie oraz… elektryczne. Te w dobrym wydaniu kosztują kilkanaście tysięcy złotych.
Dla młodych naukowców
Hitem tego roku jest mikroskop z kamerą cyfrową.
Dzięki niemu obraz z mikroskopu wyświetlimy na ekranie komputera. Taki prezent to wydatek od kilkuset do nawet 2 tys. zł. A rozbudzenie naukowych aspiracji? Bezcenne.
Smartwatch
Propozycja dla tych, dla których smartfon to za mało.
Oprócz funkcji zwykłego zegarka można na nim odczytywać i pisać SMS-y, sterować aparatem w telefonie czy ustawiać powiadomienia na aplikacjach. Rozstrzał cenowy urządzeń jest olbrzymi. Najtańsze modele są dostępne już za 50 zł. Półka premium? Nawet 1500 zł i więcej. W tej cenie dostaniemy wodoodporny smartwatch z ładowaniem indukcyjnym i żyroskopem.