Ile można zarobić przy zbiorach truskawek? Stawki wysokie, chętnych brak
Plantatorzy mają problem ze znalezieniem pracowników do zbierania truskawek, mimo że można sporo zarobić. W niektórych miejscach wynagrodzenie może sięgnąć nawet 9 tys. zł. W grę wchodzą także benefity.
03.05.2024 09:14
Znalezienie dodatkowych rąk do pracy na polu, to obok przymrozków, najpoważniejszy problem dla plantatorów. W związku z tym wrzucają do sieci ogłoszenia skierowane głównie do Ukraińców, ale też do obywateli Mołdawii. Znajomość języka polskiego nie jest wymagana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawet 6 tys. zł za zbieranie truskawek
Jak podaje "Fakt", jeden z plantatorów z woj. dolnośląskiego oferuje około 40 zł za godzinę zbierania truskawek. Zatem przez miesiąc można zarobić 4,5-6 tys. zł brutto.
W innym ogłoszeniu czytamy, że właściciel plantacji w woj. mazowieckim płaci 2,5 zł za łubiankę. Jak przekonuje, realnie można zebrać nawet 200 łubianek. To oznacza, że w ciągu pięciu dni można wzbogacić się o 2,5 tys. zł.
Natomiast w okolicach Poznania pracownicy otrzymują wynagrodzenie raz na dwa tygodnie, a stawka to 25-40 zł/h. W innym ogłoszeniu z woj. wielkopolskiego czytamy, że przez miesiąc można zgarnąć 3-5 tys. zł (praca w godz. 17:00-20:00, bez sobót).
Darmowe zakwaterowanie i pieczywo
Co ważne dla pracowników sezonowych w wielu ogłoszeniach jest mowa o możliwości skorzystania z darmowego zakwaterowania. Osoby zbierające truskawki nie są obarczone kosztami gazu, prądu czy wody.
Dziennik natknął się na ogłoszenie, w którym plantator kusi kandydatów darmowym pieczywem i warzywami. Na tej plantacji można zarobić 4,5-9 tys. zł miesięcznie.
Dlaczego brakuje pracowników sezonowych z Ukrainy?
Mimo dość kuszących zarobków, plantatorzy mają poważne obawy o ten sezon zbiorów. Wynikają one m.in. z ustawy, na mocy której wiek poborowy dla mężczyzn w Ukrainie został obniżony z 27 do 25 lat. To oznacza, że mnóstwo osób nie będzie mogło opuścić kraju i szukać pracy sezonowej w Polsce, co odbije się nie tylko na sadownictwie.
Jak już pisaliśmy w WP, z odpływem pracowników z Ukrainy już od dłuższego czasu zmaga się branża transportowa.
- Odpływ pracowników jest widoczny cały czas. W ubiegłym roku ubyło 30 813 kierowców z Ukrainy. Przyczyny tego odpływu mogą być różne, łącznie z zatrudnieniem w krajach takich jak Niemcy, ze względu między innymi na wsparcie socjalne dla legalnie zatrudnionych pracowników. Część osób na pewno wróciła z powodów rodzinnych do Ukrainy. Nie badamy motywacji ani przyczyn - przyznał w rozmowie z WP Finanse prezes Związku Pracodawców "Transport i Logistyka Polska" Maciej Wroński.