Ile zarabia gospodyni domowa i kto ją wynajmuje?
Gosposie, które gotują i zajmują się domowymi obowiązkami, sprzątaczki lub panie do prasowania koszul są coraz popularniejsze w polskich domach. I to nie tylko w tych luksusowych.
16.12.2009 | aktual.: 16.12.2009 13:37
Gosposie, które gotują i zajmują się domowymi obowiązkami, sprzątaczki lub panie do prasowania koszul są coraz popularniejsze w polskich domach. I to nie tylko w tych luksusowych.
Wielu Polaków woli wynająć kogoś do pomocy niż samemu się przepracowywać. Ośmiogodzinna praca w firmie, do tego jakieś nadgodziny. W domu jesteśmy wieczorem i często trzeba się przygotować na kolejny dzień pracy. Potem jesteśmy tak zmęczeni, że stać nas tylko na to, żeby położyć się do łóżka. W takich sytuacjach gosposia jest prawdziwym skarbem. Coraz częściej, nawet osoby, które nie są przesadnie zamożne, wynajmują kogoś do pomocy. W czasie przedświątecznym, zainteresowanie gosposiami, sprzątaczkami czy osobami tylko do czyszczenia dywanów, jest dwukrotnie większe.
- W grudniu mam więcej pracy, bo robię rozliczenia roczne. Dlatego prawie codziennie siedzę po godzinach. Samotnie wychowuję dwoje dzieci w wieku szkolnym i wynajęłam panią do pomocy. Gosposia sprząta i gotuje obiad dla dzieci, które wrócą ze szkoły. Pomoże też w gruntownym przedświątecznym sprzątaniu. Dla mnie to nie jest jakiś luksus, tylko konieczność, zwyczajnie zarosłabym brudem, a dzieci chodziłyby głodne. Zapłacę gosposi 2 tys. zł – opowiada Katarzyna Dobroń, księgowa.
Ewa od roku ma gosposię. Płaci jej miesięcznie tysiąc złotych. Gosposia jest emerytką i w ten sposób sobie dorabia. Pracuje 3-4 godziny dziennie.
- Pani Magda prasuje też koszule, gotuje, sprząta, robi opłaty. Mieszka tu niedaleko. Często wyjeżdżam, mam dorastającego syna i nie chciałam, żeby był całkiem sam. Mój mąż pracuje za granicą. Zarabiamy dość dobrze, ale znów nie są to jakieś gigantyczne kwoty. No i spłacamy kredyt mieszkaniowy – mówi Ewa Słosińska, jest fotoreporterką, a jej mąż jest grafikiem w niemieckiej firmie.
Ile może zarobić gosposia? Jeśli pracuje przez cały miesiąc (oprócz sobót i niedziel) po 5 godzin, zarabia od 1,5 tys. zł do 2 tys. zł. Za tą kwotę codzienne gotuje obiad ( kupuje produkty za pieniądze gospodarzy), sprząta, prasuje, pierze. Takie stawki obowiązują w Warszawie, pod warunkiem jednak, że gosposia gotuje dla czterech osób i sprząta 2 pokoje, kuchnię, łazienkę. Za zajmowanie się apartamentem lub domem pod stolicą trzeba zapłacić gosposi do 3 tys. zł. Zdarza się jednak, że zarobki nie tyle zależą od tego, co robi gosposia, ale od tego, jak zamożny jest gospodarz.
- Stawki są bardzo różne i ustalane indywidualnie. Wiadomo, że od bogatego przedsiębiorcy można zażądać więcej. Dla takiego gospodarza to prestiż wynajmować gosposię za 3 tysiące. Niekiedy gosposie same mówią gospodarzowi o tym, że jakiś polityk czy aktor płaci więcej. Wymuszają w ten sposób podwyżkę od gospodarza, który chce być taki jak znany aktor – mówi Ernestyna Biekut, gosposia, która zarabia na rękę 2,4 tys. zł, pracuje w Warszawie.
Specjaliści od rekrutacji potwierdzają: dobra gosposia zawsze znajdzie pracę i to za dobre pieniądze. W Internecie bez trudu można znaleźć oferty pracy. Gosposie jednak rzadko pracują na umowę o pracę. Proponuje się im pracę tymczasową, na zlecenie, dodatkową.
- Niestety gosposie najczęściej pracują na czarno. I nie ma siły, żeby ich zatrudnienie jakoś kontrolować. Wiadomo, że gosposiom i gospodarzom to się opłaca. Gosposia zawsze przecież powie, że pomaga znajomym, a nie że u nich zarabia. Pewne jest jedno, gosposia to już nie luksus, to potrzeba. Wiele rodzin korzysta z pomocy. Czasem wynajmują panią tylko na miesiąc, czasem na dłużej. W Internecie i prasie jest dużo ogłoszeń typu: „Sprzątam popołudniami” albo „Czyszczę dywany na zlecenie” – dodaje Joanna Pogórska, doradca personalny.
Według psychologów coś się tez zmieniło w mentalności społeczeństwa. Jeszcze niedawno na gosposię mógł sobie pozwolić bardzo bogaty człowiek. Teraz nawet średnio zamożni lub wręcz zarabiający minimalne stawki szukają kogoś do prowadzenia domu.
- Bo muszą. Gosposia nie jest już tylko utożsamiana z dworskim życiem. Jeśli zapracowana kobieta ma rodzinę, a męża też nie ma ciągle w domu, to kto ugotuje jedzenie dzieciom, kto przypilnuje, czy zrobiły zadania domowe? Coraz częściej gosposię wynajmują ludzie, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Moja sąsiadka – emerytka ma gosposię. Wynajęła ją raczej niezamożna córka sąsiadki. Kobieta jest chora, z trudem się porusza, a córka nie może jej codziennie odwiedzać – mówi dr Anna Biała, psycholog społeczny.
Krzysztof Winnicki