Internauci komentują wojnę Biedronki z Lidlem. W sieci trwa prawdziwa burza
Biedronka rozsyłając klientom smsy, w których porównywała swoje ceny do cen w Lidlu, zgotowała sobie marketingowe piekło. Niemiecki dyskont kąśliwie skomentował działanie konkurenta, a internauci w ciągu kilku godzin zalali sieć falą memów i złośliwych klipów.
06.02.2024 | aktual.: 06.02.2024 10:41
W niedzielę wieczorem Biedronka wysłała wiadomości tekstowe klientom, którzy podali swoje numery telefonów przy rejestracji karty Moja Biedronka. Sieć reklamowała w nich swoje poniedziałkowe promocje. Przy okazji, co jest nowością, bezpośrednio skonfrontowała ceny z ofertą Lidla. Dyskont wykazywał, że produkty w jego sklepach będzie można kupić o kilkanaście-kilkadziesiąt procent taniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Milioner radzi w co dziś opłaca się inwestować - Marian Owerko - Biznes Klasa #15
Lidl o Biedronce: widzieliście ten dziwny łańcuszek?
Riposta Lidla przyszła szybko. Sieć wystosowała odpowiedź, w której zarzuciła Biedronce, że ta mija się z prawdą i podaje zawyżone ceny produktów w Lidlu. Druga, tym razem wizerunkowa bitwa, miała jednak miejsce w mediach społecznościowych. Tu Lidl także przeszedł do kontrofensywy.
Na profilu w serwisie Facebook dyskont zdecydował się na krótki komentarz: "Ej, też dostaliście wczoraj wieczorem ten dziwny łańcuszek?".
Lidl porównał więc ofertę reklamową rozsyłaną przez Biedronkę do popularnych łańcuszków internetowych, które straszą użytkowników sieci konsekwencjami w przypadku nie podjęcia róznego rodzaju działań. Same czynności, do których zachęcają łańcuszki nie mają zazwyczaj większego sensu, a konsekwencje są całkowicie zmyślone. Mówiąc krótko: Lidl zasugerował, że działania jego konkurenta to internetowy scam.
- I to jest odpowiednia reakcja. Zdecydowanie Lidl potrafi w marketing - czytamy w jednym z najpopularniejszych komentarzy.
Komunikat nakręcił kreatywność twórców i social mediowa komunikacja wymknęła się spod kontroli obu marek. Afera zaczęła żyć własnym życiem, a użytkownicy prześcigali się w dowcipnym komentowaniu rywalizacji między Lidlem a Biedronką. Jeden z nich zasugerował, że kolejnym krokiem w marketingu będzie wykorzystanie Alertu RCB do powiadamiania, gdzie można będzie kupić tani olej i cukier.
Prawdziwą kopalnią klipów okazał się jednak nieoficjalny profil Lidla na TikToku. Fanpage najpierw cieszył się z darmowej reklamy Lidla, którą zawdzięcza Biedronce...
by później opublikować zmyśloną rozmowę w sprawie dalszych obniżek cen. Oba klipy we wtorek rano miały w granicach miliona wyświetleń:
Na popularności tematu postanowiły skorzystać także fanpage, które trudno skojarzyć z branżą handlu detalicznego. Do sms-ów Biedronki nawiązali m.in. administratorzy strony piszącej o komunikacji publicznej w Krakowie:
Z okazji postanowiła skorzystać również platforma do zamawiania zakupów przez internet. Aplikacja Lisek nie omieszkała przy okazji wytknąć Biedronce i Lidlowi, że nie mają one własne usługi dowożenia zakupów pod drzwi klientów.
Kto wygra w starciu Biedronki z Lidlem?
W całym tym zamieszaniu widocznie zarysowują się jednak pewne postawy. Część internautów jest zniesmaczona formą reklamy wybraną przez Biedronkę. Na oficjalnym fanpage'u Lidla na Facebooku klienci sieci solidaryzują się także z niemiecką marką, pisząc że kampania Biedronki tylko utwierdziła ich w przekonaniu, że zakupy powinni robić w Lidlu.
Ekspert rynku retail Robert Biegaj z Grupy Offerista postawił w rozmowie z WP Finanse tezę, że w bitwie między dwoma największymi dyskontami w kraju, zwycięzcami zostaną obie sieci. Rynek w Polsce jest zagospodarowany, mówił ekspert, więc dyskonty muszą wyrywać sobie klientów z rąk. Biedronka i Lidl tocząc spór o najniższe ceny, odwracają tymczasem uwagę Polaków od konkurencji. Polaryzują konsumentów i sprawiają, że reszta sieci handlowych znika klientom z pola widzenia, dowodził Biegaj.