Internet nie zastąpi Telegazety. Archaiczny protoplasta WWW wciąż żyje i ma się dobrze

Pomimo powszechnego dostępu do internetu, portali informacyjnych czy serwisów ogłoszeniowych, archaiczna Telegazeta wciąż ma się dobrze. - Myśleliśmy, że już nikt tego nie czyta, ale jak tylko przestajemy uzupełniać Telegazetę, zaraz do redakcji dzwonią widzowie z pretensjami - opowiadają pracownicy TVP.

Internet nie zastąpi Telegazety. Archaiczny protoplasta WWW wciąż żyje i ma się dobrze
Źródło zdjęć: © WP.PL
Witold Ziomek

17.07.2018 | aktual.: 17.07.2018 17:20

Niewygodna, archaiczna i po prostu brzydka. Mimo to, telegazeta wciąż ma swoich zwolenników, jest pełna ogłoszeń i na bieżąco aktualizowana.

Praktycznie wszystkie kanały Telewizji Polskiej emitują swój teletekst. Na stronach, oprócz programu telewizyjnego, kursów walut czy wiadomości, można znaleźć ogłoszenia.

Dominują kredyty chwilówki. "Pożycz pożyczkę!", "Raty 0 proc!", "Kredyt przez telefon!" - krzyczą kolorowe paski na stronie głównej Telegazety.

Są też ogłoszenia matrymonialne. "Pani po 40-tce pozna wysokiego pana z wyższym wykształceniem". Anons kosztuje 6,15 plus VAT. Treść przesyła się SMSem.

Droższe są ogłoszenia motoryzacyjne, których też jest w Telegazecie pełno. Za jedno, widoczne na stronie nr 500 przez tydzień, trzeba zapłacić 15 zł.

Najdroższy typ ogłoszenia kosztuje ponad 12 tys. złotych. Za tę cenę można mieć własną podstronę, widoczną przez 7 dni. 23 wiersze po 37 znaków każdy.

Jest też zakładka "ogłoszenia różne". "Cygańskie przepowiednie!", "Szczęśliwe liczby Macieja!", "Wróżby miłosne!" - to najczęstsza tematyka.

Ze stron Telegazety zniknęły już, bardzo popularne kilka lat temu, sekstelefony. Zostało jednak ogłoszenie o podejrzanych lekach na potencję. Atakuje klientów na stronie głównej i kusi oprawą graficzną w 8 podstawowych kolorach.

Internet naszej młodości

Telegazeta to nazwa handlowa teletekstu TVP. Początki tej technologii sięgają lat 70-tych. Pierwszą telewizją, która razem z sygnałem audiowizualnym nadawała dane tekstowe, była BBC.

W Polsce teletekst pierwszy raz zaprezentowano w 1980 roku, podczas międzynarodowych targów w Poznaniu. System wdrożono 8 lat później, był dostępny na pierwszym programie Telewizji Polskiej.

Swoje własne serwisy teletekstowe uruchomiły później wszystkie oddziały terenowe TVP. Największe stacje komercyjne również nadawały sygnał tekstowy. TVN pod nazwą Telestrony, Polsat - Gazeta TV Polsat, która zresztą działa do dziś i jest dostępna przez przeglądarkę internetową.

Obraz
© WP.PL

- Przed internetem to było najszybsze źródło informacji - mówi 32-letni użytkownik teletekstu, nasz redakcyjny kolega. - Jeśli ktoś interesował się piłką, w Telegazecie mógł znaleźć wszystkie wyniki meczów, i to nie tylko ekstraklasy, ale wszystkich możliwych lig. Prosta informacja - wspomina z nostalgią.

Teletekst, co prawda powoli, ale odchodzi jednak do lamusa. Młodsi użytkownicy często w ogóle nie wiedzą, do czego służył. - A co to jest telegazeta? - pyta nasza redakcyjna koleżanka. Ma 21 lat. - A wiem, moi dziadkowie kiedyś z tego korzystali - dodaje po chwili zastanowienia.

"Nienawidzę Telegazety"

Choć przestarzała Telegazeta ma swoich fanów, jest też grupa, która jej szczerze nie znosi. To pracownicy TVP, którzy zajmują się aktualizacją treści.

W jednym z ośrodków regionalnych za wprowadzanie treści do teletekstu odpowiadają wydawcy serwisu internetowego.

- Wrzucamy prognozę pogody, program TV i cztery aktualne informacje. Więcej nie umiemy, program, którego się do tego używa, był pisany 40 lat temu i to dla nas czarna magia - opowiada pracownik TVP. - W firmie jest tylko jeden komputer na tyle stary, że można na nim edytować Telegazetę. Kiedyś, w przypływie desperacji, chcieliśmy go zepsuć, żeby już nie musieć tego aktualizować.

Jak opowiadają pracownicy lokalnego ośrodka, do niedawna pracowała z nimi osoba, która potrafiła obsługiwać program do Telegazety i dokonywać w niej poważniejszych zmian. Ale ją zwolniono.

- Poza kilkoma komendami, które mamy spisane na kartce, nie ma do tego żadnej instrukcji. Nikt nie wie jak ten program działa i nie wiem, czy gdzieś w telewizji jest jeszcze osoba, od któraj można się tego nauczyć - mówią pracownicy regionalnego ośrodka TVP. - Bardzo chcielibyśmy już to zamknąć.

To jednak niemożliwe, bo Telegazeta ma się całkiem nieźle. TVP i Polsat prowadzą serwisy internetowe, na których można czytać teletext. Telegazetę można też przeglądać na ekranie smartfona, po ściągnięciu odpowiedniej aplikacji.

- Myśleliśmy, że już nikt tego nie czyta, ale jak tylko przestajemy uzupełniać Telegazetę, zaraz do redakcji dzwonią widzowie z pretensjami - opowiadają pracownicy TVP. - To przede wszystkim osoby starsze, które nie korzystają z internetu.

- Telegazeta "schodzi na psy" - pisze w liście do regionalnej redakcji TVP rozczarowany telewidz. - Kilka razy natknąłem się na powtórkę programu "Polska z Miodkiem". W Telegazecie ich nie było. Programy miały też dziwne daty.

Zapytaliśmy Telewizję Polską o to ilu pracowników jest zaangażowanych w obsługę teletekstu i jakie firma ma przychody z zamieszczanych na jej stronach ogłoszeń. Na odpowiedź czekamy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)