Inwestycje powinny być w centrum uwagi
Rząd musi wspierać długofalowe projekty. Bez tego trudno mówić o budowie w Polsce nie tylko elektrowni jądrowych, ale i autostrad czy lotnisk.
11.09.2009 09:28
_ Elektrowni atomowej nie buduje się w rok ani dwa lata, a trudno oczekiwać zaangażowania inwestorów bez pewności, że za kilka lat nie zmieni się strategia rządowa _ - powiedział Philippe Castanet, prezes EDF Polska. To jeden z głosów w dyskusji podczas XIX Forum Ekonomicznego w Krynicy dotyczącej sposobów wspierania napływu inwestycji zagranicznych.Zdaniem uczestników dyskusji ważne jest zwłaszcza wydawanie długoterminowych decyzji i - co najważniejsze - konsekwentne ich realizowanie. Bez tego trudno mówić zwłaszcza o np. planach rządu budowy elektrowni atomowych, rozbudowy systemu dróg czy inwestycji w szybką kolej.
Potrzebne plany
_ Trzeba zauważyć wysiłki rządu w długofalowym planowaniu rozwoju kraju, szczególnie strategię rozwoju Polski do 2030 r. ministra Boniego, jednak oczekujemy kolejnych perspektywicznych planów _ - stwierdził Francois Colombie, prezes Francusko-Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Firmy konsekwentnie zwracają uwagę, że decyzje dotyczące inwestycji są podejmowane doraźnie, a bez konsekwencji i przewidywalności inwestorzy nie będą skłonni do wchodzenia w projekty warte miliardy euro, jak budowa elektrowni czy lotnisk.
_ Rząd nie sfinansuje tak wielkich inwestycji, kapitały polskich banków też są na to za małe. Mówimy o zaangażowaniu konsorcjum banków zagranicznych, które muszą mieć pewność, że inwestycja będzie realizowana bez ryzyka zmiany koncepcji po np. wyborach _- zwrócił uwagę Stephane Hild, dyrektor generalny Societe Generale Polska.
W poprzednich latach napływ inwestycji zagranicznych plasował nas w europejskiej czołówce, jednak w tym roku z powodu kryzysu na rynkach światowych według prognoz wyniesie maksymalnie 6 mld euro wobec 12,2 mld euro w 2008 r. Dlatego aby skuteczniej walczyć z ich zmniejszeniem, musi zmienić się podejście władz do inwestorów. – W naszej branży powinny one skończyć z przeszkadzaniem w inwestowaniu – mówi Maciej Witucki, prezes Telekomunikacji Polskiej, która wielokrotnie podejmowała dyskusje z nadzorującym ją Urzędem Komunikacji Elektronicznej.
Przed władzami nie lada wyzwanie - przez lata do Polski przyciągały choćby niskie koszty pracy, jednak po wejściu do Unii Europejskiej Bułgarii i Rumunii wcale nie jesteśmy najtańsi. Wyzwaniom tym poświęcony był także kolejny panel w Krynicy - "Atrakcyjność inwestowania w regionie. Perspektywy gospodarcze Polski na tle regionu", który przebiegał w nieco mniej optymistycznej atmosferze.
Odróżnić się od innych
_ Perspektywy Polski na tle regionu są dobre, ale należy wciąż nad tym pracować. W raporcie Doing Business przed nami są Mongolia i Rwanda, i to dość przykre. Ale z drugiej strony spółki ukraińskie, które trafiły na GPW, uznały polską giełdę za lepsze miejsce do debiutu niż Londyn czy Frankfurt _ - mówił Andrzej Olszewski, dyrektor zarządzający ING Securities.
Zaliczanie Polski do regionu, w którym wiele krajów, jak Litwa, Łotwa czy Ukraina, szczególnie mocno odczuwa kryzys, a ich PKB w ujęciu kwartalnym spada nawet ponad 20 proc., to błąd. _ Inwestorzy są przekonani, że pewna grupa krajów charakteryzuje się podobnym tempem rozwoju lub inwestycje tam są podobnie ryzykowne. Dlatego często równocześnie jesteśmy ofiarami lub beneficjentami takiego postrzegania. Dlatego zaczęliśmy lansować tezę, że region wcale nie jest homogeniczny. Chcemy się szczególnie odróżnić, by nie dotykały nas ekstremalnie negatywne sytuacje _ - powiedział Ludwik Sobolewski, prezes GPW.
Nie brakowało też znacznie ostrzejszych wypowiedzi. _ Miliard euro inwestycji w Polsce to praktycznie nic. Statystycznie to wartość wręcz niedostrzegalna, czy nam się to podoba, czy nie. Z punktu widzenia zachodnich bankierów też jesteśmy takim nic. Nieistotnym ułamkiem procentu z wartości ich transakcji _- stwierdził Jacek Siwicki, prezes Enterprise Investors.
Hubert Salik, Piotr Mazurkiewicz
PARKIET