Jackiewicz: pazerność, rozrzutność, prywata wśród grzechów głównych zarządzania majątkiem...

O grzechach głównych w zarządzaniu majątkiem publicznym mówił w Sejmie w środę minister skarbu Dawid Jackiewicz. Wśród nich wymienił: pazerność, niegospodarność, rozrzutność, łamanie procedur, wykorzystywanie spółek do celów politycznych oraz działanie na szkodę państwa.

11.05.2016 12:45

Minister Jackiewicz podkreślił, że można streścić część raportu podsumowującego rządy PO-PSL, za którą odpowiada, w kilku słowach. "Te słowa to pazerność, niegospodarność, rozrzutność, łamanie procedur, wykorzystywanie spółek do celów politycznych oraz działanie na szkodę interesów państwa" - powiedział. Do tego dochodzi "prywata" - zdaniem Jackiewicza rozpowszechniona i tolerowana na każdym kroku.

"To jest siedem grzechów głównych w zarządzaniu majątkiem publicznym" - kontynuował.

Jackiewicz mówił, że "skala pazerności" podczas rządów PO-PSL była "porażająca". Jak zaznaczył, pomimo obowiązującej ustawy kominowej, prezes grupy Lotos rocznie zarabiał 1,5 miliona złotych, ponieważ dorabiał w spółkach zależnych.

"Były i takie spółki, w których wynagrodzenia prezesów przekraczały 3 miliony złotych rocznie, a z odprawami nawet 6 milionów rocznie" - dodał. Np. prezes Orlenu za rok 2015 uzyskał 6,5 mln zł razem z odprawą, a prezes PZU - ponad 3,2 mln zł, Enei - 3,1 mln zł. Jackiewicz mówił o milionowych odprawach przekraczających granice zdrowego rozsądku, nawet dla prezesów spółek, które przeżywały trudności finansowe.

Wskazał, że jeden z wysokich rangą urzędników państwowych miał tak skonstruowany zakaz konkurencji, że gwarantował mu on półmilionowe wynagrodzenia, a jednocześnie wcale nie ograniczał możliwości pracy w spółce konkurencyjnej. "I tenże prezes, były wysoki urzędnik formacji PO skorzystał ochoczo z tej możliwości, dzisiaj jest prezesem jednej z prywatnej, konkurencyjnej firmy" - mówił minister.

W innym przypadku menadżer otrzymał taki kontrakt, zgodnie z którym przez trzy lata po zakończeniu umowy mógł pobierać wynagrodzenie nie świadcząc pracy na rzecz spółki. Innemu spółka zobowiązała się wypłacać wynagrodzenie aż do emerytury - w łącznej wysokości 2 mln zł. Według Jackiewicza brano też premie za nienależne prace - jedna ze spółek zleciła przygotowanie strategii rozwoju, zapłaciła zewnętrznej firmie 900 tys. zł, a członkom zarządu za przyjęcie tej strategii - premie po 200 tys. zł.

Mówiąc o grzechu niegospodarności minister wskazał przykład byłego wiceministra skarbu, który najpierw uznał, że niezbędne jest przeznaczenie 6 mln zł na przeanalizowanie koncepcji połączenia GPW z parkietem wiedeńskim, a gdy został prezesem giełdy - zrezygnował z tego przedsięwzięcia. Jackiewicz mówił też o 12 mln zł przeznaczonych na sponsorowanie klubu piłkarskiego przez spółkę, która prosiła resort skarbu o pomoc sięgającą setek milionów złotych.

"Pół miliarda złotych to strata, jaką poniosła jedna z ważniejszych spółek skarbu państwa na spekulacjach finansowych dotyczących hedgingu paliwowego. W konsekwencji tych gier spółka musiała wyprzedać część majątku, a koniec końców zwrócić się o pomoc publiczną do państwa" - mówił.

Jackiewicz zauważył, że menadżerowie nagminnie korzystali z usług doradczych - wydatki szły w dziesiątki milionów złotych, jedna grupa kapitałowa w latach 2014-2015 wydała na usługi doradcze i marketingowe ponad 209 mln zł, co oznacza 286 tys. zł dziennie. Wskazał na spółkę, która wydała w 2015 r. na obsługę prawną 33 mln zł, mimo że zatrudnia ona 46 etatowych radców prawnych.

Minister podał też przykład usług prawnych, za które płacono nawet 1,8 tys. zł za godzinę. "To stawki, które nawet wśród kancelarii nowojorskich uchodzą za wysokie" - ocenił. W innym przypadku niewielka kancelaria prawna wpisała w rachunku za swoje usługi, że wykonała 5 tys. godzin pracy dla spółki, co pozwoliło jej zarobić w ciągu kilku miesięcy 3 mln zł.

Jackiewicz mówił o rozrzutności w ministerstwie. "Pomimo kilkudziesięciu radców prawnych zatrudnianych w MSP, mimo wsparcia Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa w ministerstwie lekką ręką wydano 2 mln zł na usługi doradztwa prawnego (w latach 2013-2015)" - mówił Jackiewicz. Zaznaczył, że połowa opracowań okazała się niepotrzebna.

Poinformował, że w większości zagraniczne banki, które pośredniczyły w czterech projektach giełdowych skarbu państwa, otrzymały 115 mln zł. Jackiewicz mówił też o złotym mercedesie, którego zażyczył sobie prezes jednej ze spółek. Wskazał, że gdy kilka tygodni temu resort podziękował mu za pracę - na okres odprawy prezes ów zażądał auta z szoferem.

Minister podkreślił, że "prywatą" jest finansowanie z pieniędzy spółki SP całodobowej ochrony posiadłości jednego z prezesów oraz jego rodziny. "Prywatą było płacenie kartami służbowymi za usługi rekreacyjne, kosmetyczkę, fryzjera, prywatne zakupy" - mówił.

Dodał, że w resorcie skarbu łamano procedury, korzystając z usług firm doradczych, które miały być wykonywane za darmo. Służyło to omijaniu procedur zamówień publicznych, bowiem za usługi płacono, tylko opłaty te były ukryte w innych zleceniach.

"Brak dostatecznie szczelnych procedur w zarządzaniu ryzykiem podatkowym doprowadził do sytuacji, w której spółka skarbu państwa została wplątana w mechanizm wyłudzeń VAT (...). Skarb państwa stracił na tym bezpowrotnie 160 mln zł" - poinformował.

Zdaniem Jackiewicza spółki skarbu państwa były wykorzystywane do celów politycznych, gier wyborczych i realizacji interesów partyjnych, do budowania kontaktów towarzyskich za państwowe pieniądze. Wymienił m.in. sponsoring sportowców, którzy byli członkami honorowego komitetu wsparcia Bronisława Komorowskiego, czy wsparcie Fundacji Lecha Wałęsy kwotą 700 tys. zł w zamian za świadczenia reklamowe, które nie zostały wykonane.

"Przykładem wykorzystania spółki do celów PR-owych i propagandowych poprzedniej władzy było powołanie do życia Polskich Inwestycji Rozwojowych. W tym sztandarowym dla minionej władzy projekcie zamierzano przeznaczyć 30 mld zł na bliżej niesprecyzowane cele, bo nie stworzono planów, nie zdefiniowano celów, nie określono kryteriów doboru projektów. Odtrąbiono jedynie sukces na starcie" - mówił. Dodał, że z projektu dofinansowano kwotą 270 mln zł inwestycje francuskiej państwowej firmy, która dziś wycofuje się z Polski.

Zdaniem Jackiewicza siódmym grzechem była "zdrada interesów państwa".

"Moi poprzednicy uczynili z ministerstwa skarbu państwa ministerstwo wyprzedaży. Liczyło się tylko jedno - jak najwięcej sprzedanych spółek, by zasypać dziurę budżetową" - mówił. Doszło do takiej patologii, że uznano, iż spółki, które ciężko sprzedać będą likwidowane - dziś w tym stanie jest 140 spółek skarbu państwa. Według niego prywatyzacje firm sprzedawanych poniżej ich wartości spowodowała straty skarbu państwa w wysokości ponad 1 mld zł.

"Grzeszyliście przeciwko Polsce i przeciwko jej strategicznym interesom gospodarczym" - oskarżał poprzednią ekipę Jackiewicz.

Wyjaśnił, że w większości podawanych przez niego przykładów nie wymieniał nazw spółek, aby im nie zaszkodzić. Zastrzegł jednak, że "sformułowaniach", które trafią do organów ścigania, ich nazwy zostaną podane.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)