Jak pracować z osobą, której nienawidzimy
Może to być były mąż lub żona, była sympatia albo po prostu ktoś, kogo nie lubimy. Pojawienie się w naszej firmie osoby, z którą nie chcielibyśmy się spotykać, nie należy do rzeczy przyjemnych.
11.07.2013 | aktual.: 16.06.2014 14:32
Natychmiast pojawia się złość, czasem lęk i wstyd. Jeśli nowy pracownik dobrze nas zna, wie też z pewnością o naszych słabościach, tajemnicach, może nawet wykroczeniach… Trudno więc się dziwić, że niekiedy uruchamia się spiskowe myślenie: co on (czy też ona) tu robi? Chce się zemścić, odegrać, doprowadzić do mojego zwolnienia? Czy to możliwe, że jego pojawienie się jest po prostu wynikiem niefortunnego przypadku?
Na ogół po niemiłym rozstaniu obie strony unikają wchodzenia sobie w drogę. Wiedzą, gdzie kto pracuje, a więc znają „teren skażony”. Ryzyko pojawienia się ekspartnera w naszej firmie nie jest więc zbyt wielkie. Ale los bywa złośliwy. W przypadku Marka było akurat tak, że on sam pracował w firmie od niedawna. Iza twierdziła, że nie miała o tym pojęcia.
Marek i Iza mieli szczęście: pomógł im współpracujący z firmą coach. Dzięki jego działaniom ich sytuacja wyprostowała się – przynajmniej na to dzisiaj wygląda. Jedno jest pewne: jeśli w pracy dojdzie do podobnego spotkania „dawnych znajomych”, szefowie nie powinni pozostawać obojętni. Trudno założyć z góry, że konflikt rozwiąże się sam. Że obie strony będą potrafiły dojść do kompromisu, skoro nie udało im się to w przeszłości. Współpraca dwóch skonfliktowanych osób może doprowadzić do wybuchu, który zadziała ze szkodą nie tylko dla nich samych, ale również dla firmy.
- W takich przypadkach pozytywną rolę mogą odegrać coachowie, mediatorzy, których celem jest zintegrowanie załogi, połączenie jej w dążeniu do wspólnego celu – mówi psycholog Paweł Brzeziński. – Oczywiście kluczowa jest tu polityka firmy. Szefowie różnie podchodzą do takich spraw. Niektórzy mogą wychodzić z założenia, że problemy osobiste załogi ich nie interesują. Jeśli zespół pracowników sprawia problemy, trzeba go wymienić. A przynajmniej jeden z jego elementów, ten, którego usunięcie najmniej odbije się na efektach pracy. Ale istnieją też firmy o innym podejściu, w których dąży się do zintegrowania zespołu, wypracowywania kompromisów. Jeśli konflikt zdarzy się w takim miejscu, można liczyć na pomoc. W efekcie skłóceni pracownicy mogą dużo zyskać, również pod względem emocjonalnym. A dzięki temu zyska cały zespół.
Najgorzej jest w pierwszym okresie po rozstaniu. Później emocje mają tendencje do słabnięcia. Często kompromis jest też wymuszany przez życiowe realia. Na przykład małżonków po rozwodzie wciąż może łączyć wiele spraw: dzieci, mieszkanie, wspólne kredyty. Kontaktują się ze sobą, by je rozwiązywać, a to czasami może załagodzić sytuację.
Zdarza się, że między skonfliktowanymi zachodzi relacja podległości – np. jedna ze stron zostaje szefem lub podwładnym drugiej osoby. Tu sytuacja jest szczególnie niebezpieczna.
- Nienawiść to niesłychanie wiążąca emocja – tłumaczy Paweł Brzeziński. – Potrafi łączyć znacznie silniej niż miłość. Może trwać latami. Niekiedy bywa podsycana, wręcz pielęgnowana. Kiedy jej obiekt schodzi nam z oczu, trwa w utajeniu. Ale kiedy widujemy go codziennie, a taka sytuacja ma przecież miejsce w pracy, nienawiść może wracać i prowokować do zatargów, kłótni, czy nawet intryg.
Zdaniem specjalistów, do przechowywania negatywnych uczuć bardziej skłonne są kobiety. Mężczyźni dążą do odcięcia tego, co było, do puszczenia w niepamięć win własnych i cudzych. Łatwiej adaptują się do nowej emocjonalnej sytuacji. Łatwiej też przychodzi im znajdowanie zapomnienia w pracy, zaangażowanie się w jakieś nowe zadanie.
Panie natomiast częściej mają tendencje do analizowania przeszłych zachowań, i to nawet wtedy, gdy wina leżała po ich stronie.
Dzieje się tak, ponieważ, jak to określają psycholodzy, już w procesie wychowania kobiety „dostają pozwolenie” na wrażliwość i pielęgnowanie uczuć. Dlatego paniom częściej zdarza się wracanie do dawnych sporów, nawet po dłuższym czasie. Spotkanie w pracy kogoś, z kim łączą ją niemiłe wspomnienia, może być dla kobiety znacznie trudniejsze emocjonalnie niż dla mężczyzny. Choć, rzecz jasna, wiele zależy tu od osobowości.
TK/MA/ WP.PL