Jak się zabezpieczyć przed zwolnieniem z pracy?

Co drugi Polak koło 30-tki boi się utraty pracy. Trochę mniej przejmują się tym zagrożeniem pracownicy o dekadę starsi. Pod koniec ubiegłego roku ok. 36 proc. biorących udział w badaniach firmy Randstad możliwość takiego scenariusza określiło jako dużą lub umiarkowaną. Nic więc dziwnego, że polscy pracownicy stosują rozmaite metody, by go uniknąć.

Jak się zabezpieczyć przed zwolnieniem z pracy?
Źródło zdjęć: © Fotolia

13.02.2014 | aktual.: 13.02.2014 21:01

Jestem zbyt drogocenny, mnie nie zwolnicie!

Ciąża, przedłużane zwolnienia, niekończące się urlopy wychowawcze, a nawet zapisywanie się do związków zawodowych. Oto najczęściej stosowane przez pracowników metody pozwalające im powiedzieć: „Mnie, szefie, nie pozbędziesz się łatwo”.

Radcy prawni przytaczają przykłady osób, które unikały wypowiedzenia przez siedem lat. Szczególnie ciąża, a później opieka nad dzieckiem może stanowić podstawę do wyeliminowania na długo niebezpieczeństwa zwolnienia.

– Pracodawcy przekazują informacje, z których wynika, że pracownicy obawiający się zwolnień wykorzystują uprawnienia rodzicielskie w celu uniknięcia wypowiedzenia – mówiła ekspert PKPP Lewiatan dr Grażyna Spytek-Bandurska.

Ale nie brakuje też metod z zupełnie innej beczki. Jedną z nich jest trafna ocena i wykorzystywanie swojej wartości w firmie.

– W moim dziale, w czasie gdy pracowałam w dużej oficynie wydawniczej, jeden ze współpracowników, absolwent zagranicznej uczelni, zdecydowanie jechał na opinii. Jego polisą ubezpieczającą przed zwolnieniem miał być fakt, iż szefostwo wysyłało go na drogie szkolenia. Na przestrzeni kilku lat firma zainwestowała w niego majątek – opowiada właścicielka niewielkiej firmy Grażyna Zabłocka. – Kolega ów w pracy zajmował się głównie piciem kawy i surfowaniem po sieci. I uchodziło mu to na sucho!

- Rzeczywiście, wyrzucenie z pracy kogoś, w czyje wyszkolenie firma zainwestowała spore środki, trudno przychodzi pracodawcom. Wolą upominać, rozmawiać, liczyć, że pracownik się zmieni – potwierdza anonimowo szef firmy informatycznej z Trójmiasta. – Zdarza się nawet, że inny pracownik zostaje oddelegowany do zmotywowania firmowej „gwiazdy”, a jeśli brak efektów – to on ponosi konsekwencje.

Wiem, ale nie powiem

Inna metoda to zabezpieczanie się poprzez ochronę własnych kompetencji. – Pracownik ma wiedzę potrzebną np. do realizacji jakiegoś projektu, ale nie dzieli się z nią, nie daje jej ani szefowi, ani kolegom – przytacza przykład Grażyna Zabłocka. – Ma to być taka forma zabezpieczenia przed zwolnieniem, przecząca twierdzeniu, że nie ma ludzi niezastąpionych. Fachowiec mówi swoim postępowaniem: tylko ja znam tajniki projektu i beze mnie sobie nie poradzicie. Dlatego nie możecie mnie zwolnić.

Bywają też przypadki wkradania się w łaski szefa, zacieśniania więzów, zdobywania wrażliwych informacji – tylko po to, by zorientować się w jego słabych stronach, zebrać na niego „haki”. A przy redukcji etatów – uświadomić, że wypowiedzenie umowy o pracę w tym przypadku przełożonemu kompletnie się nie opłaci.

– Nie trzeba dodawać, że ta metoda zabezpieczenia przed zwolnieniem, jak zresztą wszystkie inne, ma jedną wadę: może się nie sprawdzić. Gdy pracodawca nie będzie miał wyjścia, zwolni nas nawet za cenę sprawy sądowej czy osobistej kompromitacji. Albo zamknie firmę, a wtedy i tak zostaniemy na lodzie – komentuje biznesmenka.

Godzina w miesiącu robi różnicę

Kolejnym rzadziej stosowanym wybiegiem jest obniżenie wymiaru czasu pracy przez osoby uprawnione do urlopu wychowawczego. Według Kodeksu pracy, taki pracownik jest przez rok chroniony przed wypowiedzeniem.

Ten przepis jest ciekawy o tyle, że kodeks określa jedynie maksymalne obniżenie wymiaru – do połowy etatu. Nie określa natomiast minimalnego. Może to odnieść ten skutek, że pracownik, chcąc zabezpieczyć się przed zwolnieniem, ale i uniknąć nadmiernego obniżenia zarobków, złoży wniosek np. o obniżenie wymiaru czasu pracy o 4 godz. w ciągu miesiąca. Czyli o… kilka minut dziennie.

Powód? Na przykład możliwość zdążenia na wcześniejszy autobus, bo opiekunka nie może zostać dłużej. Czy zdarzały się takie sytuacje? Oczywiście tak. Według cytowanego przez „Dziennik Gazetę Prawną” radcy prawnego Grzegorza Orłowskiego, zdarzyła się nawet próba obniżenia przez pracownika wymiaru pracy o 1 godzinę w miesiącu. Czyli – o mniej więcej 1/160.

Ten medal ma dwie strony

Opinie o wybiegach stosowanych, byle utrzymać etat, to jednak tylko jedna strona zagadnienia. Polacy, mimo że boją się utraty zajęcia, jednocześnie należą bowiem do najczęściej zmieniających pracę narodów europejskich. Między marcem a październikiem 2013 roku nowego stanowiska poszukało sobie aż 23 proc. respondentów Randstad.

Nie najgorzej jest też z operatywnością i szybkością znajdowania nowej posady. – Kontakty z byłymi kolegami z firmy nie zostały zerwane, stąd wiem, że z ośmiu pracowników, którzy stracili pracę po rozwiązaniu naszej filii, wszyscy znaleźli nową w ciągu roku – mówi Grażyna Zabłocka.

Z badań Randstad wynika też, że jej eks-koledzy nie stanowią wyjątku, lecz należą raczej do większości. Nie najgorzej jest również z optymizmem. Blisko 2/3 ankietowanych było zdania, że w razie potrzeby znalezienie nowej posady zajęłoby im maksymalnie pół roku. Boimy się utraty pracy, ale przed lękiem chroni nas wiara, że ją znajdziemy.

TK /AK/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)