Jarosław Kaczyński: gdybym był premierem, zapytałbym Niemców o sprawy niezałatwione
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że premier Donald Tusk spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel powinien poruszyć "sprawy niezałatwione", w tym
m.in. budowę Centrum przeciwko Wypędzeniom.
27.02.2009 | aktual.: 27.02.2009 18:14
Tusk ma rozmawiać z kanclerz Niemiec w Hamburgu. Premier chce przekonywać Merkel do potrzeby unijnej solidarności w czasach kryzysu. Jak mówił, chodzi o to, by państwa najbogatsze nie uznały, że utworzą ekskluzywny klub pomagający sobie nawzajem. Chodzi też o to, by nie stosowano praktyk wspierających wyłącznie narodową gospodarkę czy narodowy sektor finansowy, bo jest to - zdaniem Tuska - wbrew regułom Unii Europejskiej.
Prezes PiS uważa jednak, że w trakcie rozmowy premier powinien zadać kanclerz - jak się wyraził - podstawowe pytanie: czy są lojalnym członkiem Unii Europejskiej i, czy wobec tego sojusz z państwami UE jest dla nich ważniejszy, niż inne sojusze. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego w tej chwili wszystko wskazuje na to, że tak nie jest.
Jarosław Kaczyński twierdzi, że Niemcy swoje stosunki z Rosją uważają za ważniejsze niż stosunki z dużymi państwami, takimi jak Polska.
W ocenie szefa PiS, premier i kanclerz na spotkaniu powinni także porozmawiać o sprawie odnoszącej się - jak powiedział - do najbardziej fundamentalnych podstaw Unii czyli - jak mówił - całkowitej akceptacji porządku terytorialnego, który został stworzony po II wojnie światowej. Jego zdaniem, niemieckie Centrum przeciw Wypędzeniom "na poziomie moralnym, można powiedzieć także historycznym" podważa ten porządek.
Jak mówił prezes PiS, niezależnie, czy we władzach fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która ma zarządzać Centrum, będzie Erika Steinbach, czy nie, albo czy będzie tam inny reprezentant Związku Wypędzonych, trzeba tę sprawę podnosić. Zaznaczył, że Polska nie może udawać, że tego nie widzi.