Jest podatek dla bogaczy! Kiedy w Polsce?
Prezydent Francji musi zasypać dziurę budżetową. Dlatego ściąga pieniądze od koncernów i bogatych rodaków
Nowy prezydent Francji Francois Hollande (58 l.) ma na głowie 40 mld euro deficytu w budżecie państwa. Zabiera więc bogatym, by załatać tę dziurę. Żąda wpłat do wspólnej kasy od wielkich koncernów, banków i najbogatszych rodaków.
Ta wprowadzona przez gabinet zrzutka na państwo przyniesie w tym roku 7,2 mld euro (prawie 30 mld zł). Musi ją jeszcze zatwierdzić parlament, bo dzieje się to w ramach nowelizacji ustawy budżetowej. Ale Partia Socjalistyczna ma absolutną większość w Zgromadzeniu Narodowym.
Głównym elementem planu podatkowego jest podwyżka podatków dla bogatych osób, czyli takich których roczny dochód netto przekracza 1,3 mln euro (5,2 mln zł). Ma ona przynieść 2,3 mld euro przychodów dla budżetu – o ile bogacze nie znajd sposobu na uniknięcie podatków np. poprzez przeniesienie interesów do podatkowych rajów.
Z kolei haracz na banki i koncerny energetyczne da państwu 1,1 mld euro – choć z pewnością ostatecznie zapłacą za to zwykli właściciele kont i odbiorcy prądu. Socjalistyczny rząd proponuje też m.in. podwyżkę podatku od opcji giełdowych i dywidend. Rośnie podatek od transakcji – od 0,1 do 0,2 proc. ich wartości. Przyniesie to, jak liczą eksperci, ok. 170 mln euro.
Do poprawy sytuacji budżetowej Francji mają też przyczynić się Brytyjczycy. Hollande obłożył dodatkowym podatkiem Brytyjczyków posiadających domy we Francji. Z 20 do 35 proc. podniósł im podatek za wynajmowanie tych domów, a z 19 do 34,5 proc. podatek od sprzedaży. Czy po takiej akcji Anglicy wciąż będą chcieli wydawać we Francji swoje funty?
Hollande nie zapomniał także o biedniejszych rodakach. Wprowadził opodatkowanie nadgodzin. Cofnął tym samym decyzję swojego poprzednika Nicolasa Sarkozy'ego, który zniósł taką formę podatku.