Jest zgoda na częściową niewypłacalność Grecji?
Selektywna niewypłacalność Grecji to wyjście pośrednie dla tego kraju - uważają ekonomiści. Nie oznacza ono, że rynki walutowe zatrzęsą się w posadach. Jak wskazali ekonomiści - rynkom otuchy dodał Europejski Bank Centralny.
21.07.2011 | aktual.: 21.07.2011 14:36
Niemcy i Francja uzgodniły między sobą, że "selektywna niewypłacalność" Grecji jest możliwa, dopuszczając zaangażowanie sektora prywatnego w rozwiązanie greckiego kryzysu zadłużeniowego - powiedział holenderski minister finansów Jan Kees de Jager.
Przemawiając w holenderskim parlamencie, de Jager oświadczył, że jest wiele możliwości, jak banki mogłyby włączyć się w rozwiązanie greckiego kryzysu. Jednym z rozwiązań jest zamiana obecnego zadłużenia poniżej wartości nominalnej na dług o dłuższym terminie spłaty.
- Usunięto żądanie, by uniknąć selektywnej niewypłacalności. Możemy kontynuować plan uwzględniający zaangażowanie banków, który w dalszym ciągu nie jest jawny. Ale ten plan ma możliwości, które opisałem. Doprowadzi to do zaangażowania sektora prywatnego - wyjaśniał holenderski minister.
Analityk DM BOŚ Marek Rogalski tłumaczy, że o częściowej niewypłacalności spekulowało się już wcześniej.
- Chodzi o wykup obligacji greckich poniżej ceny nominalnej, prawdopodobnie za pośrednictwem Europejskiego Funduszu Stabilizacyjnego. Ci inwestorzy, którzy posiadają te obligacje, będą musieli się pogodzić, że na nich stracą - stwierdził Rogalski.
Jak przyznał, początkowo na tę informację rynki zareagowały nerwowo - europejskie indeksy giełdowe znalazły się pod kreską, zyskiwał też dolar oraz frank.
Po godzinie 13 za euro trzeba było zapłacić 3,99 zł, za dolara 2,81 zł, a za szwajcarskiego franka 3,43 zł - wcześniej, po godzinie 8 kosztował on nawet 3,39 zł).
- Chwilę po tej informacji pojawiła się jednak kolejna, opierająca się na źródłach niemieckich, która mówiła, że Europejski Bank Centralny pogodził się z tym, że nastąpi selektywna niewypłacalność. Sugerowałoby to, że EBC jednak mimo niewypłacalności tego kraju, będą honorowali greckie papiery, co zmniejszy ryzyko dla rynku - powiedział Rogalski.
W efekcie, jak stwierdził analityk DM BOŚ, indeksy giełdowe "zatrzymały się" i przestały mocniej spadać. Podobnie notowania walut.
- Widać, że są szanse na to, że rynek uzna, iż jest to operacja kontrolowana jakimś kosztem, ale nie ogromnym - powiedział.
Podobnego zdania jest ekonomista Banku BPH Adam Antoniak. "Selektywna niewypłacalność" to koncepcja, która już wcześniej była analizowana.
- Na razie znamy tylko strzępy informacji, dlatego nastroje na rynkach są nerwowe i takie pozostaną, dopóki nie poznamy konkretów - stwierdził Antoniak.
Jak dodał, selektywna niewypłacalność to wyjście kompromisowe. W krótkim terminie rynek może na nią zareagować negatywnie, jednak w dłuższym jest to lepsza opcja niż "pompowanie" w Grecję kolejnych pieniędzy.
Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek podkreśla, że na razie informacja o selektywnej niewypłacalności Grecji to tylko plotka.
- Na szczycie UE może zapaść decyzja, że w pomoc Grecji włączani są prywatni wierzyciele (banki, instytucje ubezpieczeniowe - PAP), co może spowodować, że agencje ratingowe uznają częściową niewypłacalność Grecji - powiedziała ekonomistka.
Dodała, że "niepokój powoduje to, jak ta decyzja odbiłaby się na innych krajach, które też mają problemy (fiskalne - PAP). Czy rynki nie zareagują paniką i nie zaczną wyprzedawać papierów: hiszpańskich, włoskich, portugalskich czy irlandzkich" - stwierdziła.
Analitycy są zgodni, że w efekcie nerwowości na rynkach kurs szwajcarskiej waluty wobec złotego nie powinien zanotować kolejnego rekordu (w poniedziałek za franka trzeba było zapłacić nawet 3,54 zł).
- Dużego szoku nie powinno być. Inwestorzy zdają sobie sprawę, że Grecja jest bankrutem - powiedział Antoniak.