Władca ognia. 50 mld dol. na zbrojenia
Historia uznaje prezydenturę Kennedy'ego za - delikatnie mówiąc - przeciętną. Wypomina mu się pierwsze porażki na arenie międzynarodowej, między innymi tę najbardziej spektakularną w Zatoce Świń. Inni biorą go w obronę, przypominając, że pełnił urząd niecałe trzy lata i miał ręce pełne roboty. Trzeba było odnaleźć się w zimnowojennych realiach, mieć na oku komunistów, uporządkować nabierający rozpędu wyścig zbrojeń między światowymi supermocarstwami, a w końcu zadbać o podbój kosmosu. To Kennedy rozpoczął program lotów kosmicznych, dzięki któremu Amerykanie mieli jako pierwsi stanąć na Księżycu. Doprowadził też do podpisania międzynarodowej konwencji o zakazie prób broni atomowej na lądzie, w powietrzu lub pod wodą. Mimo to wydawał miliardy na zbrojenia. W 1962 roku nakazał zakup 600 rakiet międzykontynentalnych. W następnym roku miało być ich już 1000. To wówczas zażądał uchwalenia najwyższego w historii USA budżetu wojskowego opiewającego na 50 miliardów dolarów. Powiedział: "Dopiero wówczas, gdy nasza
broń będzie ponad wszelką wątpliwość wystarczająca, możemy być ponad wszelką wątpliwość pewni, że nigdy nie zostanie użyta".