Już chyba nikt nie wie co robić

Inwestorzy na światowych rynkach akcyjnych nadal nie mają najmniejszej koncepcji na to, co dalej robić z walorami spółek.

03.12.2008 15:39

I nie chodzi tu wcale o jakąś dłuższą perspektywę, ale nawet o tą krótką, czasami nawet kilkugodzinną. W poniedziałek globalny indeks MSCI World zniżkował o 7,01 proc., przy zamkniętym praktycznie na zero handlu w regionie Azji i Pacyfiku (MSCI Asia Pacific), ok. 6 proc. przecenie w Europie (DJ Stoxx 600) i prawie 9 proc., najsilniejszej od października wyprzedaży w Stanach Zjednoczonych (S&P500). Z kolei wczoraj globalnie urośliśmy o prawie 2 proc., przy 4,47 proc. spadku na Dalekim Wschodzie, 1,70 proc. zwyżce na Starym Kontynencie i 3,99 proc. aprecjacji w USA. Dziś sytuacja znowu nienajlepsza. Sesja w Azji i Pacyfiku zakończyła się co prawda jeszcze 1,3 proc. poprawą, ale już o godz. 14:40 europejski indeks DJ Stoxx 600 i amerykańskie kontrakty terminowe na amerykański S&P500 obsuwały się o ok. 1,74 proc. W tym samym czasie na GPW indeks WIG20 tracił na wartości 1,54 proc. do 1710,83 pkt, wobec -2,06 proc. w poniedziałek i +1,84 proc. we wtorek.

Działania podejmowane przez poszczególne rządy i banki centralne, mające na celu wspomożenie słabnącej gospodarki, dają co prawda jakiś pretekst do zakupów mocno przecenionych akcji, ale z drugiej strony spływające ze wszystkich zakątków świata dane makroekonomiczne szybko studzą zakupowe zapędy inwestorów. Wczoraj banki Australii i Tajlandii obniżyły stopy procentowe o 100 pkt bazowych, Fed wydłużył ramy czasowe dla programów ratunkowych dla instytucji sektora finansowego do 30 kwietnia z 30 stycznia, a Bank Japonii przyjął przejściowe rozwiązania mające na celu pomoc spółkom w uzyskaniu finansowania. Teraz rynki oczekują na jutrzejsze decyzje banków: Anglii, Szwecji, Eurolandu i Nowej Zelandii. W przypadku dwóch pierwszych prognozowana jest „cięcie” stóp o 100 pkt bazowych, w trzecim o 50 pkt bazowych, a czwartym o aż 150 pkt bazowych (tą decyzję poznamy już dziś o godz. 21:00 czasu polskiego). Z punktu widzenia rynków akcyjnych coraz niższy koszt pieniądza to z jednej strony dobra informacja, bo dzięki
niemu gospodarka otrzymuje wzrostowe bodźce, a premia za ryzyko rośnie. Z drugiej jednak strony w wielu przypadkach rekordowe poluzowania polityki monetarnej świadczą dobitnie o tym, że ze światową ekonomią jest naprawdę źle, a w takich warunkach na dobre informacje ze spółek raczej nie ma co liczyć – dziś np. w Europie słabe wieści dotarły na rynek z Infineon Technologies i Research In Motion.

Jeśli idzie o słabe dane makro, to wystarczy spojrzeć choćby tylko na te dzisiejsze. Na dzień dobry okazało się, że wzrost PKB Australii wyniósł w III kwartale jednie 0,1 proc. w ujęciu k/k i był najsłabszy od 8 lat. Potem podano, że indeksy PMI za listopad dla europejskiego sektora usług były gorsze od wcześniejszych estymacji i od prognoz. W przypadku strefy euro było to 42,5, a w przypadku Wielkiej Brytanii 40,1 – najniżej w historii. Jakby tego było mało niedługo potem na rynek dotarły informacje o tym, że w Eurolandzie w październiku sprzedaż detaliczna spadła o 0,8 proc. m/m i 2,1 proc. r/r. Tu spodziewano się zniżki odpowiednio o: 0,4 proc. i 1,5 proc. Co więcej po południu stało się jasne, że amerykańscy przedsiębiorcy zapowiedzieli w listopadzie zwolnienia 181,671 osób - tak przynajmniej wynika z raportu chicagowskiego Challenger, Gray & Christmas - a to oznacza 148 proc. wzrost w stosunku do listopada 2007 r. Ogromnie rozczarowujący był też raport ADP, który pokazał, że w listopadzie w amerykańskim
sektorze prywatnym ubyło 250 tys. miejsc pracy wobec prognozowanego odczytu na poziomie -205 tys i najwięcej od 2001 r. Jedynym pozytywem były tak naprawdę jedynie najświeższe dane z USA (z godz. 14:30) dotyczące wzrostu w III kwartale o 1,3 proc. wydajności pracy i 2,8 proc. zwyżki jednostkowych kosztów pracy. Tu spodziewano się „figury” odpowiednio na poziomie +0,9 proc. i +3,6 proc. Jeszcze dziś okaże się też jak w listopadzie zachowywał się amerykański sektor usług (godz. 16:00 prognoza zakłada spadek indeksu ISM do 42,0 z 44,4 w październiku) oraz co piszczy, a raczej trzeszczy w gospodarce USA (godz. 20:00 publikacja raportu Fed tzw. Beżowej Księgi). W środę pojawiła się także informacja dotycząca tego, że w ostatnim tygodniu liczba wniosków o kredyt hipoteczny w USA wzrosła o rekordowe 112 proc., ale to przy tak silnym spadku oprocentowania nie powinno to dziwić, a dodatkowo odpowiedź na pytanie o to, czy takie właśnie doniesienia należy odbierać jako w pełni pozytywne, też pozostaje niejednoznaczna.

Komentarz sporządził:
Marek Nienałtowski
Główny Analityk Rynków Finansowych
Goldenegg – Niezależni Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)