Już w tym tygodniu banki dostaną pomoc od NBP

Przygotowany w banku centralnym pakiet zaufania został wczoraj przedstawiony bankowcom i mediom.

15.10.2008 | aktual.: 15.10.2008 09:00

Banki komercyjne będą mogły zaciągać w NBP pożyczki po stopach rynku międzybankowego

_ Jeszcze w tym tygodniu Narodowy Bank Polski uruchomi nowe instrumenty, opracowane w ramach zapowiadanego od piątku pakietu zaufania dla banków komercyjnych _- zapowiedział prezes Sławomir Skrzypek. Wczoraj przedstawiciele NBP spotkali się z bankowcami i zaprezentowali im konkretne propozycje. Później szef NBP przedstawił je dziennikarzom.

Jest dostęp do walut

Najważniejsze dla banków jest finansowanie w walutach obcych. Potrzeba dostępu do niego wiąże się z tym, że banki mają duże portfele kredytów denominowanych w walutach obcych. Należności tego typu są z reguły spłacane przez co najmniej 20 lat. Aby udzielać takich kredytów, banki same musiały pożyczać środki w walutach obcych - z tym że pożyczki te były zaciągane na nie dłużej niż kilka miesięcy.

Dostęp do walut obcych bank centralny zapewni poprzez wprowadzenie swapów walutowych. Są to transakcje polegające na pożyczaniu waluty w zamian za złote na określony czas. Prezes Skrzypek zapewnił, że transakcje swapowe banków komercyjnych z bankiem centralnym nie będą miały wpływu na notowania złotego.

Formalnie decyzję o udostępnieniu swapów walutowych podjęła w poniedziałek wieczorem na specjalnie zwołanym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej. NBP będzie mógł przeprowadzić pierwsze transakcje dopiero po ogłoszeniu uchwały RPP w "Monitorze Polskim". Szef NBP powiedział dziennikarzom, że otrzymał zapewnienie, że "Monitor" z uchwałą ukaże się już dziś.

Sektor jest nadpłynny, ale NBP będzie zasilał

Również w tym tygodniu bank centralny wprowadzi inne instrumenty w ramach pakietu zaufania. Sławomir Skrzypek na pierwszym miejscu wymienił tzw. transakcje repo, czyli pożyczki udzielane przez Narodowy Bank Polski bankom komercyjnym.

Szef banku centralnego podkreślał, że w odróżnieniu od krajów np. Europy Zachodniej nasz sektor bankowy jako całość jest nadpłynny - to znaczy ma nadwyżki, które są lokowane w banku centralnym. Jednak ze względu na spadek wzajemnego zaufania (banki obawiają się, że jeśli udzielą pożyczki innym instytucjom, mogą nie uzyskać jej zwrotu w terminie) te nadwyżki nie są "rozprowadzane" po sektorze bankowym (zwykle banki "nadpłynne" pożyczają gotówkę instytucjom, które mają przewagę kredytów nad depozytami), tylko trafiają do banku centralnego.

Operacje repo mają pozwolić na uzyskanie "niedopłynnym" bankom pieniądza na dłuższe terminy niż jeden dzień. Działania zasilające będą miały termin zapadalności do trzech miesięcy. Na pytanie, jakie będzie oprocentowanie takich środków, prezes Skrzypek odparł, że rynkowe. Według informacji z jednego z banków, operacje repo mają być prowadzone po aktualnej stopie z rynku międzybankowego.

Gwarancje nie są możliwe

Oprócz uruchomienia nowych instrumentów NBP zamierza też zmodyfikować już istniejące w taki sposób, by ułatwić bankom korzystanie z nich. Chodzi o dostępność kredytu refinansowego i lombardowego.

Zabezpieczeniem tego pierwszego będą mogły się stać depozyty walutowe. W przypadku kredytu lombardowego, który banki mogły uzyskać dotychczas, oddając jako zabezpieczenie najbezpieczniejsze papiery skarbowe czy emitowane przez NBP, teraz będzie możliwość przedstawienia jako zabezpieczenia dowolnego papieru dłużnego - pod warunkiem, że jest on zarejestrowany w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych.

Wbrew oczekiwaniom części rynku, bank centralny nie zdecydował się na poprawienie sytuacji banków dzięki obniżeniu stopy rezerwy obowiązkowej. Jak wyjaśnił Sławomir Skrzypek, ze względu na ograniczenia prawne nie jest możliwe gwarantowanie przez NBP transakcji dokonywanych między sobą przez banki.Szef NBP zwrócił uwagę, że w krajach Europy Zachodniej rolę gwaranta biorą na siebie nie banki centralne, a rządy poszczególnych państw.

Rząd: w razie potrzeby pieniądze się znajdą

Kolejne kraje prześcigają się w informowaniu, jak duże może być ich wsparcie dla sektora finansowego. Polski rząd w dalszym ciągu jednak nie podaje, ile zamierza zarezerwować na ewentualną pomoc. - _ Wszystko zależy od tego, co trzeba będzie osiągnąć. W razie potrzeby jesteśmy w stanie w dość krótkim czasie pozyskać odpowiednie środki. Możliwości są przeróżne. Nie chcę jednak mówić o konkretnych sumach, dopóki zasady wsparcia i rzeczywiste potrzeby nie będą doprecyzowane - _ powiedziała "Parkietowi" Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów.

Nikt nie jest w stanie oszacować, jakie mogą być potrzeby polskich banków i czy rzeczywiście interwencja będzie potrzebna. Gdyby za punkt odniesienia przyjąć kraje strefy euro, które zagwarantowały już swoim instytucjom kwoty sięgające 1,3 bln euro (11 proc. ich PKB), w Polsce pomoc w tej skali musiałaby wynieść ponad 140 mld zł. Warto jednak pamiętać, że znaczną część sum podawanych przy ogłaszaniu planów ratunkowych stanowią gwarancje, które nie muszą być wykorzystane. Gdyby więc bazą były tylko te środki, które rządy chcą przeznaczać na przejmowanie aktywów i dokapitalizowanie banków, koszt tych operacji na razie mieściłby się w przedziale 1-3 proc. PKB. W przypadku Polski chodziłoby zatem o 13-40 mld zł.

Takie pieniądze rząd może pozyskać w miarę łatwo. Na lokacie płynnościowej budżetu zgromadzone są środki o wartości ponad 12 mld zł, choć rok temu ich suma była znacznie mniejsza. Oprócz tego pozostają także niewykorzystane rezerwy celowe czy możliwości kolejnych emisji obligacji i bonów (tym bardziej że w rzeczywistości deficyt budżetowy jest niższy od planowanego).

Problem w tym, że tego rodzaju porównania z innymi krajami nie są do końca miarodajne, wszystko zależy bowiem także od kształtu sektora bankowego oraz zakresu planowanej pomocy. Ten poznamy, kiedy resort skończy prace nad ustawą o instrumentach wsparcia dla sektora finansowego. MF będzie starało się ją dobrze przygotować, obawia się bowiem reakcji Rządowego Centrum Legislacji i opozycji. - Zmiany mają charakter systemowy, zastrzeżenia mogą więc się pojawić - tłumaczył jeden z urzędników MF.

Szybciej niż plan pomocy dla banków gotowy będzie harmonogram wejścia Polski do strefy euro. - Dokument już jest - oświadczyła wczoraj Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów. Nie został jeszcze opublikowany. Wiadomo tylko, że do końca miesiąca ma być przyjęty przez rząd. - Harmonogram rozpisuje szczegółowo prace rządu i parlamentu, tak aby w połowie 2011 r. mogła być podjęta decyzja w sprawie przyjęcia Polski do strefy euro - wyjaśniła wiceminister. Resort przewiduje, że najpóźniej pod koniec pierwszej połowy 2009 r. wejdziemy do mechanizmu ERM 2, stabilizującego kurs złotego względem euro.

- _ Pytanie, czy w tym pośpiechu udało się wziąć wszystko pod uwagę _- skomentował Łukasz Wojtkowiak z Banku Millennium. Uważa on, że przystąpienie do ERM2 w podanym przez MF terminie jest wprawdzie możliwe, ale możemy mieć potem problem z utrzymaniem stabilności kursu waluty. Z tego powodu może przedłużyć się czas przebywania w ERM2 i tym samym przyjęcia euro.

Zdaniem Jacka Wiśniewskiego z Raiffeisen Banku, harmonogram jest trudny do zrealizowania. - Wszystko zależy od tego, czy zostanie podparty politycznym kalendarzem i referendum - stwierdził ekonomista. - _ Jeśli nie będzie pewności co terminu zmiany konstytucji, rynek zareaguje na rządowy plan neutralnie _- dodał.

12,6 mld zł

Tyle wynosiła lokata płynnościowa budżetu państwa na koniec sierpnia. Środki te są dostępne praktycznie w każdym momencie. Odkładane są zwykle na wypadek, gdy bieżące wpływy podatkowe

nie pokrywają sum wypłacanych na emerytury i renty.

20 mld zł

Mniej więcej tyle pozostało rezerw celowych do wykorzystania jeszcze w tym roku, z zaplanowanych 32 mld zł. To, czy rzeczywiście

będą wykorzystane, zależy w dużej mierze od woli resortu finansów. Termin na rozwiązanie większości rezerw mija w październiku.

4,2 mld zł

Co najmniej o tyle tegoroczny deficyt będzie niższy od zaplanowanego w ustawie budżetowej (27,1 mld zł). Szacunki większości ekonomistów wskazują, że saldo powinno być jeszcze lepsze. Różnica pozwala rządowi w każdym momencie zwiększyć wydatki i powrócić do kwoty zapisanej w ustawie.

Specjalnie dla "Parkietu":
Jarosław Dowbaj

prezes Getin Banku

Sytuacja się ustabilizuje

W wyniku perturbacji, które wystąpiły na Zachodzie, kłopoty płynnościowe pojawiły się i w Polsce. To spowodowało, że banki zaczęły obcinać sobie nawzajem limity na prowadzenie transakcji. A ponieważ krajowe banki mają długoterminowe kredyty i krótkie finansowanie, pojawiły się problemy z refinansowaniem - szczególnie w walutach obcych. Działania NBP z pewnością sprawią, że sytuacja się ustabilizuje.

Myślę, że z punktu widzenia osób chcących się zadłużyć w bankach, które teraz muszą liczyć się z ograniczaniem dostępności kredytów, w dłuższej perspektywie sytuacja się nie poprawi. Kiedy nastąpi poprawa? Myślę, że nikt tego w tej chwili nie wie. Zobaczymy, jak ten pakiet zaufania opracowany w NBP będzie działał. Jestem przekonany, że bank centralny będzie reagował w zależności od rozwoju sytuacji płynnościowej na rynku międzybankowym - albo będzie swoje działania wzmacniał, albo nie będzie takiej potrzeby.

Mateusz Morawiecki prezes Banku Zachodniego WBK

Poprawi się szybciej niż na Zachodzie

Bardzo dobrze oceniam współpracę NBP z sektorem bankowym, ponieważ to są ruchy prewencyjne, a lepiej jest zapobiegać niż potem leczyć. Turbulencje na rynkach międzynarodowych odbiły się rykoszetem na nas w taki sposób, że spadło nieco zaufanie między bankami do pożyczania sobie pieniędzy, m.in. z uwagi na kłopoty instytucji finansowych na Zachodzie. Te instrumenty, które wypracowaliśmy, dają nam duży oddech na przyszłość, choć uważam, że system bankowy byłby w stanie poradzić sobie i bez tego. Przewidywanie, kiedy sytuacja na naszym rynku międzybankowym się ustabilizuje, to w tej chwili wróżenie z fusów. Ale myślę,

że u nas stanie się to szybciej niż w Europie Zachodniej. W ciągu kilku miesięcy nastąpi z pewnością zauważalna poprawa. Natomiast

powrót zaufania na rynkach zagranicznych to będzie nieco dłuższa

historia, aczkolwiek gwarancje państwowe tam udzielane z całą

pewnością pomogą.

Mirosław Gronicki Były Minister finansów

Polska ma już doświadczenie

Amerykański sekretarz skarbu Henry Paulson ogłosił swój plan dopiero wtedy, gdy polityka monetarna i bank centralny nie były w stanie uspokoić sytuacji na rynkach. Dlatego też nie dziwię się, że w tej chwili znamy szczegóły nowych rozwiązań systemowych NBP, a wciąż czekamy na propozycje resortu finansów. Wszystko bowiem wskazuje, że w tej chwili nie ma potrzeby dokapitalizowania polskich banków.

W Polsce mieliśmy już zresztą doświadczenia z takimi planami ratującymi płynność sektora finansów. W latach 1993-1994 obowiązywał Program Restrukturyzacji Banków i Przedsiębiorstw, Bank Światowy udzielił pożyczki, przeprowadzono specjalną emisję obligacji. Podobne instrumentarium - tyle że w innej skali - stosują obecnie inne rządy.

Nie jest więc ważne, czy szczegóły planu rządowego ukażą się za tydzień, czy za cztery miesiące. Ważne, żeby administracja była gotowa z interwencją, kiedy polityka pieniężna nie przyniesie skutków.

Piotr Kalisz

ekonomista Banku Handlowego

Takich kroków rynek oczekiwał Rozwiązania przygotowane przez Narodowy Bank Polski to z pewnością dobra wiadomość dla sektora bankowego. Nie są jednak dla nas zaskoczeniem, ponieważ już wcześniej mówiło się, że może chodzić o wykorzystywanie transakcji repo, rozszerzenie listy instrumentów, które mogą stanowić zabezpieczenie dla kredytu lombardowego i uruchomienie swapów walutowych. Szczególnie ten ostatni instrument powinien pomóc polskim bankom. W przypadku wielu z nich znaczną część kredytów hipotecznych stanowią kredyty we frankach szwajcarskich. Problemem były dla nich sygnalizowane od jakiegoś czasu kłopoty z pozyskiwaniem walut. Czy te instrumenty będą skuteczne? Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, których jeszcze nie znamy. W najbliższych dniach i tygodniach okaże się, w jakim stopniu banki będą korzystać z pomocy NBP. Zwiększeniu płynności na rynku międzybankowym będzie także służyć poprawa nastrojów na Zachodzie. Nie wiadomo jednak, co się stanie w dłuższej perspektywie. "Pakiet NBP" poprawi
sytuację na naszym rynku finansowym, ale realna gospodarka i tak nie uniknie kłopotów. Problemem będzie bowiem zwiększona niepewność przedsiębiorców co do przyszłości i spadek popytu na ich produkty za granicą.

Piotr Rutkowski

Konrad Krasuski

Łukasz Wilkowicz

Cecylia Królikowska

Tekst z kolumny nr 2 Gazety Giełdy Parkiet

kryzysfinanseparkiet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)