Kadafi nie zamierza ustąpić, straszy policją i armią (synteza)
22.02. Trypolis (PAP) - Wtorek był kolejnym dniem demonstracji w arabskich krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Przywódca Libii Muammar Kadafi zapowiedział, że nie ustąpi...
22.02.2011 | aktual.: 22.02.2011 18:53
22.02. Trypolis (PAP) - Wtorek był kolejnym dniem demonstracji w arabskich krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Przywódca Libii Muammar Kadafi zapowiedział, że nie ustąpi i nakazał armii i policji, by przejęły kontrolę nad sytuacją.
Nie milkną antyrządowe protesty w Libii, Bahrajnie i Jemenie.
Cudzoziemcy opuszczają ogarnięte zamieszkami kraje - głównie Libię. Rzecznik MSZ Marcin Bosacki poinformował, że w środę do Trypolisu poleci rządowy embraer, który zabierze tych Polaków mieszkających w Libii, którzy zgłosili chęć powrotu do Polski.
Kadafi we wtorkowym wystąpieniu telewizyjnym do narodu oznajmił, że jest nadal przywódcą Libii i nie zamierza ustępować. Zapowiedział, że będzie nadal walczyć z demonstrantami domagającymi się jego odejścia i umrze jako męczennik. Rozkazał armii i policji by przejęły ponownie kontrolę nad sytuacją. Zagroził też użyciem siły. Zaapelował do swych zwolenników, by wyszli na ulice i przejęli je od protestujących.
Powiedział też, że nie ma nic przeciwko temu, by naród miał nową konstytucję i nowe prawa. Zapowiedział utworzenie nowych komitetów ludowych i władz lokalnych.
Demonstracje przeciwko reżimowi Kadafiego, który rządzi Libią od 42 lat, rozpoczęły się tydzień temu na wschodzie kraju, m.in. w Bengazi. Następnie gwałtowne zamieszki objęły Trypolis. Przeciwko demonstrującym brutalnie wystąpiły siły bezpieczeństwa i wojsko. Telewizja Al-Dżazira mówiła nawet o 250 zabitych.
W Trypolisie w ciągu ostatnich dwóch dni zginęły co najmniej 62 osoby - poinformowała we wtorek organizacja praw człowieka Human Rights Watch, powołując się na źródła szpitalne.
Według wojskowych źródeł wschodnia część Libii, w tym miasto Tobruk, jest poza kontrolą Kadafiego.
Sytuacja na rynku ropy pogorszyła się w związku z kryzysem libijskim. We wtorek rano terminale naftowe w Libii były zablokowane.
W stolicy Bahrajnu Manamie setki osób kolejny dzień okupowały Plac Perłowy, odrzucając ustępstwa władz.
Sunnicki król Hamad ibn Isa al-Chalifa wydał dekret w sprawie uwolnienia niektórych więźniów oraz zakończenia trwających procesów sądowych. Według opozycji, która domagała się m.in. uwolnienia więźniów politycznych, chodzi m.in. o trwający od zeszłego roku proces, częściowo zaoczny, 25 działaczy szyickich oskarżonych o planowanie zamachu stanu.
Wśród tych osób jest przywódca opozycyjnego Ruchu Haq, Hasan Muszaima, który ma przybyć do Bahrajnu we wtorek wieczorem.
Opozycja w Bahrajnie domaga się przekształcenia kraju w rzeczywistą monarchię konstytucyjną, zapewniającą obywatelom większy wpływ na rządzenie.
Około 5 tysięcy ludzi demonstrowało we wtorek w mieście Al-Sziher na wschodzie Jemenu, domagając się ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Policja nie interweniowała, gdy demonstranci skandowali "Precz z Salahem".
Także w stolicy Jemenu, Sanie, odbyła się we wtorek wielotysięczna demonstracja antyprezydencka. Demonstranci zebrali się w miasteczku uniwersyteckim. Kilkuset protestujących obozuje na sąsiednim placu.
Prezydent, rządzący Jemenem od 32 lat, zapowiedział, że odejdzie, ale dopiero w 2013 roku, gdy upłynie jego kadencja. Obiecał, że nie będzie próbował przekazać władzy synowi i zapewnił, że siły bezpieczeństwa nie będą strzelać do protestujących.
Zaniepokojenie Izraela wzbudziła we wtorek wyprawa irańskich okrętów do Syrii. Jednostki te przeszły przez Kanał Sueski, po raz pierwszy od czasu rewolucji w Iranie w 1979 roku, i wpłynęły na Morze Śródziemne. Izraelski minister spraw zagranicznych Awigdor Lieberman uznał wyprawę tę za "prowokację". (PAP)
jo/ ro/ osz/