Kara za błąd fiskusa
27.07.2009 07:21, aktual.: 27.07.2009 16:16
Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie zapłaci spółce ponad 200 tys. zł tytułem zwrotu kosztów pomocy prawnej, po którą musiała sięgnąć, by obronić się przed niesłuszną decyzją fiskusa.
Tak orzekł XXV Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie, a jego wyrok jest już prawomocny (sygn. akt XXV C 1415/08). To dobry znak i precedensowa sprawa - twierdzą zgodnie eksperci prawa podatkowego. Bo orzeczenie sądu jest dowodem na to, że administracja podatkowa nie może czuć się bezkarna. Daje też nadzieję na przełamanie lęku podatników przed dochodzeniem odszkodowań od Skarbu Państwa.
W obronie podatnika
Mazowiecka spółka wystąpiła 12 grudnia 2008 r. o zasądzenie od Skarbu Państwa, reprezentowanego przez dyrektora warszawskiej Izby Skarbowej, ponad 173 tys. zł z odsetkami - tytułem naprawienia szkody, jaką wyrządziła wydana przez dyrektora ostateczna decyzja. Jej nieważność prawomocnie stwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 23 stycznia 2008 r. oraz poprzedzająca ją decyzja dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej uchylona tym samym wyrokiem.
Według spółki wysokość szkody to kwota wydatków poniesionych przez nią na wynagrodzenie profesjonalnych pełnomocników (prawników z kancelarii prawnej Chadbourne & Parke), z których pomocą broniła swoich praw w długotrwałych i skomplikowanych postępowaniach administracyjnych i sądowo-administracyjnych. Trwały one prawie cztery lata. Nie obeszło się bez egzekucji oraz wzywania członków zarządu spółki do Urzędu Kontroli Skarbowej w charakterze podejrzanych w sprawie uszczupleń w VAT za grudzień 1999 r. Dyrektor UKS w Warszawie określił je w decyzji na kwotę 988 754 zł plus odsetki za cztery lata. Roszczenie spółki stanowiło zatem zaledwie część bezprawnie dochodzonych przez organy podatkowe i egzekucyjne należności.
Zaniechanie obrony i zapłata nienależnego VAT, tak jak żądał fiskus, mogłyby spowodować zapaść finansową firmy, a nawet doprowadzić do jej upadłości. Dlatego, jak twierdziła spółka, zmuszona była szukać wysokiej jakości profesjonalnej pomocy prawnej. Wynagrodzenie prawników stanowiło lwią część zasądzonego na rzecz spółki odszkodowania. A ponieważ ta sama kancelaria reprezentowała ją przed Sądem Okręgowym, to zasądzona kwota przekroczyła 200 tys. zł.
Dyrektor izby próbował zakwestionować koszty poniesione na profesjonalnych pełnomocników w celu obrony przed fiskusem. Twierdził bowiem, że prowadząc działalność gospodarczą, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością musi się liczyć z kosztami obsługi prawnej w celu ochrony swoich interesów i być na nie finansowo przygotowana. Sąd nie podzielił jednak jego argumentów.
Fiskus nie może przerzucać ryzyka
Według sądu państwo co do zasady może odpowiadać za niezgodne z prawem decyzje. "Przerzucenie ryzyka konsekwencji finansowych za uznane za bezprawne decyzje fiskusa na obywateli czy firmy nie wydaje się stosowne w sytuacji, gdy angażują oni dla skutecznej obrony swoich racji kosztownych fachowców" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Co więcej, zdaniem sądu błędne byłoby założenie, że strona ma trwać w bezczynności, a dopiero potem dochodzić odszkodowania. Logika wymaga, aby czynności obronne podejmowane były w stosownym czasie. Poniesione przez spółkę koszty były zatem w ocenie sądu okręgowego naturalną konsekwencją skutecznej obrony przed decyzją dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie wydaną z naruszeniem prawa.
Problem polega na tym, że związek wydatków na pomoc prawną, świadczoną czy to przez radców prawnych, czy doradców podatkowych, z uzyskiwanymi przez podatników przychodami nie zawsze jest tak oczywisty dla organów podatkowych. Stąd stałą praktyką fiskusa jest kwestionowanie prawa firm do zaliczenia w koszty podatkowe tego rodzaju wydatków. Niestety, w tej kwestii nie jest jednoznaczne także orzecznictwo sądów administracyjnych.
Nie wiadomo, ile podobnych wyroków zapada w całym kraju i ile musi płacić Ministerstwo Finansów. Nikt bowiem nie prowadzi takiej ewidencji.
Opinia
Grażyna Tomiczek, doradca podatkowy z PricewaterhouseCoopers
Począwszy od 2007 r., podatnicy mają dużo większe pole do obrony przy zaliczaniu wydatków związanych z bieżącą obsługą prawną do kosztów uzyskania przychodów w podatku dochodowym. Oczywiście każdy wydatek musi być analizowany indywidualnie. Z udostępnianiem opinii prawnych przygotowanych dla podatnika byłabym jednak ostrożna. Zawsze można się też powołać na poufność zawartych w niej danych (wynikającą z przepisów o tajemnicy zawodowej doradzającego) i ograniczyć się do udostępnienia kilku stron niezawierających informacji wrażliwych. Można też poprosić prawnika czy doradcę podatkowego o przygotowanie podsumowania opinii bez wchodzenia w szczegóły. Sama opinia nie jest jedynym sposobem dokumentowania faktu poniesienia tego wydatku.
Grażyna J. Leśniak
Rzeczpospolita