Kilkaset krakowian wzięło udział w proteście antysmogowym
Kilkaset osób przyszło w sobotę na krakowski Rynek, aby wziąć udział w proteście antysmogowym. Domagali się oni od władz większej troski o powietrze w Polsce, które - jak zwrócili uwagę działacze z Polskiego Alarmu Smogowego - ma najgorszą jakość w UE.
Na płycie Rynku protestujący uformowali napis "SOS", który został sfotografowany z wieży ratuszowej. "To zdjęcie wraz z apelem o skuteczniejszą politykę antysmogową przekażemy władzom miejskim, wojewódzkim i centralnym" - powiedział Andrzej Guła z PAS. W sobotę obchodzony jest Dzień Czystego Powietrza.
Pierwotnie krakowskiemu protestowi miały towarzyszyć głośniejsze happeningi oraz koncert nowohuckiego artysty - Bzyka, jednak - z uwagi na piątkowe zamachy w ParyżuParyżu - protest poprzedziła minuta ciszy i odbył się w milczeniu. Krakowianie w równym wieku trzymali w rękach banery i papierowe chmury z napisami "smog", "śmierć". Wielu z nich miało na twarzach maski przeciwpyłowe.
Przedstawiciele Polskiego Alarmu Smogowego złożyli w sobotę również kwiaty przed konsulatem Francji w Krakowie.
Guła podkreślił, że Polska ma najgorszą jakość powietrza w UE. Szczególnie zanieczyszczone są miasta i miejscowości na południu Polski, przy czym niektóre z nich mają charakter uzdrowiskowy. "Nie akceptujemy tego stanu, nie chcemy dłużej obserwować tego festiwalu nieudolności. Od wielu lat ochrona powietrza pozostaje najbardziej zaniedbanym obszarem polityki ekologicznej państwa" - mówił przedstawiciel PAS. Jak zaznaczył, wskutek wysokiego zanieczyszczenia powietrza w Polsce co roku przedwcześnie umiera 43 tys. ludzi.
W piątek Polski Alarm Smogowy zaapelował do nowego ministra środowiska o ustanowienie alarmu smogowego na poziomie, jaki obowiązuje w większości krajów europejskich.
Guła mówił, że w 2012 r. rozporządzeniem ministra środowiska podniesiony został w Polsce poziom alarmowy dla zanieczyszczenia pyłem PM10 z 200 mikrogramów/m. sześć. do 300 mikrogramów/m. sześc. Tymczasem w wielu krajach UE poziom ten wynosi 100 mikrogramów/m. sześc., a np. we Francji - 80 mikrogramów/m. sześc.
Przedstawiciele organizacji przekonują, że przyjęcie odpowiedniego poziomu informowania i alarmowego jest niezmiernie ważne dla ochrony zdrowia obywateli. W razie jego przekroczenia władze lokalne i regionalne powinny podjąć specjalne, doraźne działania zmierzające do zmniejszenie zanieczyszczenia na danym obszarze np. wprowadzenie darmowej komunikacji miejskiej, intensywne kontrole palenisk, ograniczenie ruchu samochodów w centrach miast, nadzwyczajna kontrola zakładów przemysłowych.
Na początku listopada powietrze w Krakowie było bardzo zanieczyszczone. Obowiązywał drugi stopień zagrożenia smogowego. W niektórych rejonach miasta średniodobowe stężenie pyłu zawieszonego PM10 przekraczało 200 mikrogramów/m sześc. (przy al. Krasińskiego wyniosło 260 mikrogramów/m sześc., a w Nowej Hucie - 230 mikrogramów/m sześc.).
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski polecił wówczas Zarządowi Infrastruktury Komunalnej i Transportu podjęcie działań mających na celu ograniczenie wjazdu do centrum miasta samochodów o masie powyżej 3,5 tony. Majchrowski wystosował także list do wojewody małopolskiego, w którym zaapelował, aby policja drogowa i inspektorat transportu drogowego zintensyfikowały kontrole związane z wprowadzeniem tego zakazu.
Małopolscy funkcjonariusze policji i inspektorzy transportu drogowego zapewnili, że badają stan spalin w Małopolsce, i zapowiedzieli, że są gotowi zwiększyć intensywność tych działań - pod warunkiem wskazania przez miasto miejsc do kontroli i wyposażenia w odpowiedni sprzęt. Wojewoda małopolski ocenił, że norm nie spełnia ok. 25 proc. pojazdów i zaznaczył, że to nie samochody są "głównym trucicielem miasta", a systemy grzewcze i zachowanie właścicieli palenisk, którzy nie zawsze spalają to, co powinni".
W niedzielę tydzień temu deszcz i silny wiatr oczyściły powietrze w Krakowie. Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego w Krakowie informuje, że obecnie jakość powietrza w Małopolsce jest dobra.