Kiszczak nie przeprasza, Kiszczak obraża
Kiszczak przeprasza - przeczytałem gdzieś w biegu czołówkę „Super Expressu". I przez moment - krótki - miałem nadzieję, że może rzeczywiście stał się adwentowy cud, antycypacja Wigilii, w której nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem, a zbrodniarze odzyskują sumienie.
14.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:00
Niestety, tak się nie stało. Kiszczak za nic nie przeprasza, a nawet - co jeszcze smutniejsze - obraża w istocie swoje ofiary i tych, którzy walczyli ze sługusami Moskwy o wolną Polskę.
W rozmowie, którą przeprowadził z komunistycznym zbrodniarzem (nie ma bowiem najmniejszych powodów, by nazywać tego pana inaczej, a już na pewno, by określać go stopniem wojskowym) dziennikarz tabloidu, pada wprawdzie fraza „przepraszam wszystkich", ale jednocześnie generał deklaruje, że niczego nie żałuje i że choć żal mu ludzi, którzy zginęli, to jednocześnie nie ma wątpliwości, że „ich ofiara nie poszła na marne". I już tylko te komentarze współtwórcy stanu wojennego do rzekomych przeprosin pokazują, że Kiszczak nie ma pojęcia, co oznacza słowo „przepraszam". Jeśli kogoś przepraszam, to dlatego, że czegoś żałuję, że mam świadomość krzywdy, jaką wyrządziły moje decyzje. Jeśli nie mogłem podjąć innych (a coś takiego sugeruje Kiszczak) albo nie mam sobie nic do zarzucenia (a to stwierdza komunistyczny oprawca), to nie mam za co przepraszać.
Jeszcze bardziej żenujące są słowa, że ofiara zamordowanych nie poszła na marne. Z punktu widzenia religijnego to oczywiście prawda, bo męczeńska krew (a nie mam wątpliwości, że choć górnicy zginęli z przyczyn świeckich, to Pan Bóg mógł przyjąć ich ofiarę) i cierpienie rodzin, jeśli jest ofiarowane Bogu, to nie idzie na marne. Tyle że tak jest tylko z punktu widzenia religijnego, bo w świeckim myśleniu nie ma miejsca na takie myślenie. Z jednym wyjątkiem - marksisty, który wierzyć może, że ta krew będzie nawozem, na którym wyrośnie lepszy los przyszłych pokoleń.
Jednak nawet w takim wypadku opinii na temat korzyści płynącej ?z ofiary zamordowanych nie powinien formułować ten, kto za ich śmierć odpowiada. To mniej więcej tak, jakby Himmler zasugerował, że ofiara Żydów w Auschwitz nie poszła na marne, bo dzięki niej jest Państwo Izrael. Co byśmy powiedzieli o takim zdaniu? Ja nie mam wątpliwości, że byłoby to plucie w twarz ofiarom, obraza niewinnych.
I w tym przypadku, zachowując świadomość różnicy w skali zbrodni, jest podobnie. Kiszczak nie przeprasza, on obraża ofiary. A III RP wspiera go w tym nadal, pozwalając mu chodzić na wolności, zamiast wsadzić go za kratki!
Autor jest redaktorem naczelnym ?telewizji Republika