Kolejny dzień korekty (w USA)

W USA wtorek był kolejnym dniem, w którym kalendarium było praktycznie puste. O przebiegu sesji na rynku akcji niewiele można napisać. Nikogo nie poruszył raport o zapasach w amerykańskich hurtowniach. Odnotujemy tylko, że wzrosły one o 1,5 proc. m/m, czyli dwa razy tyle ile oczekiwano.

Kolejny dzień korekty (w USA)
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

10.11.2010 09:32

Sprzedaż wzrosła o 0,4 proc., a wskaźnik zapasy/sprzedaż wzrósł do 1,18 (z 1,17). To nie były dobre dane, mimo że usiłowano je tłumaczyć zwiększaniem zapasów przed sezonem świątecznym. Im większy wzrost zapasów tym lepiej dla PKB, ale słaba sprzedaż ostrzega, że niedługo trend może się zmienić.

Na rynku akcji sytuacja nadal była trudna przede wszystkim z powodu skrajnego wykupienia technicznego rynku, który zdecydowanie potrzebował korekty. Indeksy jednak rozpoczęły dzień neutralnie i prawie natychmiast usiłowały ruszyć na północ. Potem było już tylko gorzej i dzień zakończyliśmy umiarkowanymi spadkami. Najmocniej traciły akcje w sektorze finansowym, który w poprzednich dniach był liderem wzrostu.

Spadek cen akcji, umocnienie dolara i wzrost rentowności obligacji tłumaczono tym, że gracze nagle nabrali wątpliwości co do tego, czy działania Fed pomogą gospodarce. Poza tym mówiono o niepewności przed szczytem G20. Według mnie to jest jednak tylko pretekst. Wykupiony rynek po prostu musi się skorygować. Taka korekta może jeszcze chwilę potrwać.
Na GPW od początku dnia świętowano niezwykle udany debiut GPW. Dla mnie niespodziewanie udany, bo co prawda spółka jest dobrze zarządzana i w każdej sytuacji będzie przynosiła zyski, ale jednak cena wyższa (współczynnikowo) o 50 procent od europejskiej średniej jest przesadą. Widać komuś niezwykle mocno zależało na kupnie tych akcji. I tyle na ten temat, bo jest to wydarzenie jednodniowe i niemające wpływu na szeroki rynek.

WIG20 rozpoczął wtorkową sesję delikatnym spadkiem, co dziwić nie mogło, ale potem, po godzinie, pomaszerował na północ za innymi indeksami europejskimi. Indeks wzrósł o około 0,7 proc. i tam wszedł w stabilizację. Problemem było to, że rósł praktycznie wyłącznie dzięki zwyżce ceny akcji KGHM (przed dzisiejszą publikacją raportu i dzięki wzrostowi ceny miedzi) – wzrost tego kursu dawał 0,5 – 0,6 proc. wzrostu WIG20.
Po południu jednak kolejne spółki dołączały do grupy tych drożejących, a to doprowadziło do wybicia indeksów ze stabilizacji. Dzielnie pomagały KGHM akcje Pekao i PKN Orlen. Rynek był bardzo silny, ale prawdą jest, że bardzo wspomagany przez poprawę nastrojów w Europie. Co prawda po tym wybiciu rynek wszedł w marazm około 1 procent nad poniedziałkowym zamknięciem, ale widać było, że WIG20 z dużą pewnością dąży ku oporowi z marca 2008 roku (2.780 pkt.).

Potwierdził to fixingiem zmniejszając odległość od oporu do 10 pkt. Jest jednak bardzo duży minus tej sesji. W tym wzroście KGHM miał 0,95 pkt. proc. udziału, a KGHM, PKN i Pekao aż 1,55 proc., z czego wynika, że gdyby stworzyć subindeks pozostałych 17 spółek to ten indeks by spadł. Na tak wąskim rynku nie robi się hossy.

Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)