Trwa ładowanie...
d4eo2uy
17-12-2010 16:48

Komentarz tygodniowy - Grudniowy optymizm nie przemija

Grudniowy optymizm nie przemija. Komentarz tygodniowy Xelion. Doradcy Finansowi

d4eo2uy
d4eo2uy

Stany Zjednoczone

Po bardzo udanym początku grudnia i wybiciu tegorocznych szczytów, posiadacze akcji w USA pozwolili sobie na mały odpoczynek. Już podczas poniedziałkowej i wtorkowej sesji widać było, że część inwestorów ma duży apetyt na realizację zysków, a wszelkie próby wybicia górą przypominają próby zamknięcia "wypchanej po brzegi szafy". Mimo serii dosyć dobrych danych, m.in. dotyczących sprzedaży detalicznej, (szczególnie tej nie uwzględniającej sprzedaży samochodów, która wzrosła o 1,2% m/m wobec prognozy 0,7% m/m), indeksy "stanęły w miejscu". Komunikat z posiedzenia FOMC, pozostał również "zignorowany". Fed postanowił pozostawić bez zmian główną stopę procentową. Jednocześnie podjął decyzję o utrzymaniu bez zmian wartego 600 mld dolarów programu skupu obligacji. Środowa sesja pokazała, że dobre odczyty makro nie mają wpływu na nastroje inwestorów. Obóz byków dostał jeszcze parę "prezentów". Odczyt dotyczący inflacji CPI, która wzrosła w ujęciu miesięcznym o 0,1%, jak i przyjęcie przez Senat porozumienia prezydenta
Obamy z Republikanami, co do przedłużenia okresu ulg podatkowych o dwa lata. Jak wspomniałem wcześniej górę wzięła chęć realizacji zysków i ostatecznie indeksy amerykańskie kończyły dzień na niewielkich minusach. Tego rodzaju korekta jest czymś naturalnym, można powiedzieć zdrowym. Ważne, że następny dzień "zniósł" wcześniejsze spadki. Lepsze od prognoz dane z rynku pracy. Niejednoznaczne, ale całkiem niezłe dane z rynku nieruchomości, w jakiś szczególny sposób nie pomagały posiadaczom akcji, ale z całą pewnością nie szkodziły. Tydzień kończyliśmy wygasającą serią kontraktów terminowych. Więc to, że po odreagowaniu z dnia poprzedniego, rynek futures w stanach zabarwił się na czerwono dziwić nie może. Obraz rynku pozostaje niezmienny. Jesteśmy w trendzie wzrostowym, lecz czy rok będziemy kończyli w jeszcze lepszych nastrojach zadecydować mogą pierwsze dni następnego tygodnia, bo później komu będzie chciało się handlować w obliczu nadchodzących świąt…
Konrad Widuliński

Polska i Europejskie Rynki Wschodzące

Miniony tydzień upłynął pod znakiem marazmu. Indeksy polskiej giełdy bardzo nieznacznie zmieniły swoją wartość na przestrzeni tygodnia, pomimo iż wielu analityków liczyło na podwyższona zmienność ze względu na wygasającą w piątek serię kontraktów terminowych na indeksy. Widać coraz wyraźniej, że indeks WIG20 znalazł się w strefie silnych oporów i zapewne będzie potrzebował trochę więcej czasu, aby wrócić na ścieżkę wzrostów. Duże spółki surowcowe, które do tej pory były motorem wzrostów tego indeksu teraz zaczęły mu trochę ciążyć. Wydaje się, że ceny miedzi i srebra, a co za tym idzie również KGHM’u na razie wyczerpały swój potencjał wzrostowy. W tym zestawieniu ropa oraz spółki paliwowe np. PKN Orlen, którym daleko do swoich historycznych wycen, wydają się mieć jeszcze dosyć duży potencjał wzrostowy. W kontekście rekordowych cen surowców oraz ogromnych środków płynących na rynki wschodzące dziwić może brak zainteresowanie inwestorów rynkiem rosyjskim. Podczas gdy wiele rynków azjatyckich, a nawet turecki
znalazły się już sporo powyżej swoich rekordowych poziomów, rosyjskiemu RTS brakuje jeszcze do nich ponad 30 procent. Podobnie sytuacja wygląda na wykresie ceny ropy naftowej. Wygląda to trochę jakby światowi inwestorzy o tych aktywach zapomnieli, ale grudzień były już demonstracją siły tego rynku. Indeks RTS wzrósł w grudniu ponad 10% zachowując się znacznie lepiej od większości światowych indeksów.
Jacek Maleszewski

Europa Zachodnia

Pomimo kolejnych komunikatów płynących z chorych fiskalnie państw strefy euro inwestorzy na Starym Kontynencie kończą tydzień w neutralnych nastrojach. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym w większości wylądowały w okolicach poziomów sprzed tygodnia. Kto liczył, że w przedświątecznym optymizmie znikną problemy państw z grupy PIIGS, srodze się zawiódł. Po pomocy dla Grecji i Irlandii coraz bardziej prawdopodobne jest, że do europejskiego skarbca prędzej czy później zapuka Hiszpania. Agencja Moody’s ostrzegła o możliwej obniżce ratingu Madrytu, co zapewne nie pomogło w czwartkowej emisji hiszpańskich obligacji, którą delikatnymi słowy można określić jako średnio zadowalającą. Tajemnicą poliszynela są potrzeby pożyczkowe Madrytu w przyszłym roku na kwotę ponad 150 mld euro oraz widoczne gołym okiem problemy tamtejszego sektora bankowego. Jeśli dodać do tego wielkość hiszpańskiej gospodarki, wyłania się z tego niezbyt ciekawa perspektywa sytuacji fiskalnej krajów strefy euro. Te i inne
problemy zmusiły szefów państw Unii Europejskiej do szybkich i zdecydowanych działań. Na dwudniowym spotkaniu zapadła wstępna zgoda na przyspieszoną zmianę Traktatu Lizbońskiego, umożliwiającą utworzenie mechanizmu pomocowego dla zagrożonych fiskalnie gospodarek strefy euro po roku 2013. Być może dlatego bez echa przeszła piątkowa decyzja agencji Moody’s odnośnie obniżki ratingu Irlandii aż o pięć stopni, nadrabiająca w jeden dzień kilkumiesięczny rozwój problemów budżetowych „zielonej wyspy”. Abstrahując od wszelkich problemów budżetowych i pomysłów na ich tymczasowe rozwiązanie, warunkiem koniecznym do długookresowej stabilizacji są systemowe reformy fiskalne większości europejskich gospodarek, im szybciej to zrozumieją europejscy politycy, tym lepiej. Zbliżający się wielkimi krokami koniec roku skłania do podsumowań, a te pomimo wspomnianych kłopotów wypadają mimo wszystko pozytywnie. Rosnące drugi rok z rzędu europejskie indeksy oraz wydźwigające się z recesji europejskie gospodarki pozwalają patrzeć z
optymizmem w przyszłość, co oczywiście nie zwalnia z uważnego śledzenia sytuacji rynkowej. Styczniowa korekta potwierdzająca trend wzrostowy nie będzie oczywiście niczym złym, co więcej, trochę noworocznego lodu na rozgrzane głowy inwestorów da nadzieję na kontynuację długoterminowego trendu wzrostowego w nadchodzącym roku.
Piotr Trzeciak

d4eo2uy

Surowce

Tydzień na rynkach surowcowych przebiegał pod dyktando zachowania się kursu eurodolara, a ten kończy tydzień, podobnie jak surowce, w okolicach zamknięcia z poprzedniego tygodnia. Zmiany cen były kosmetyczne. Ropa wyszła „na zero”, miedź nieznacznie zdrożała, a złoto niewiele staniało. Ale po kolei. Ropa typu Crude kosztuje 88 dolarów za baryłkę. Tak jak się spodziewano, spotkanie krajów OPEC nie miało wpływu na rynek, który większą uwagę skupiał na danych makro, głównie z USA. W związku z tym, że były one niejednoznaczne to i ceny nie mogły znaleźć kierunku do zmian. Rynek spekuluje, że w ten weekend władze Chin mogą podnieść stopy procentowe, co miałoby przełożenie na ograniczenie zapotrzebowania na surowce, w szczególności na miedź. W skali tygodnia metal ten jednak zdołał podrożeć o 1%, a cena bije kolejne rekordy. W piątkowe popołudnie za tonę miedzi płacono 9120 dolarów. Na rynku złota tydzień nie przyniósł większych zmian, a ceny kruszcu nadal utrzymują się w kanale trendu wzrostowego. Na wykresie
widać wyraźny wpływ dolara na rynek złota, który umacniając się do głównych walut wywiera presję spadkową na ceny uncji. W porównaniu z poprzednim tygodniem złoto staniało o 0,5 proc. a uncja notowana jest po 1372 dolarów.
Tomasz Ray-Ciemięga

d4eo2uy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4eo2uy