Tak się zaczęło
W latach 80. proporcja liczby osób otrzymujących świadczenia emerytalne do liczby pracujących była niższa niż obecnie, więc ZUS, przynajmniej oficjalnie, problemów nie miał. Pojawiły się one dopiero w latach 90., gdy rządzący zaczęli nadawać przywileje emerytalne kolejnym grupom zawodowym. Do tego doszła jeszcze pogarszająca się sytuacja demograficzna. Starzejące się społeczeństwo spowodowało, że na jednego emeryta pracowały jedynie cztery osoby, a perspektywy na przyszłość nie wyglądały dobrze.
Wpłacane składki do ZUS szybko przestały wystarczać na pokrycie wypłaty świadczeń. Teoretycznie, żeby zbilansować ZUS, trzeba by było obciążyć płace składkami na poziomie co najmniej 50 proc. Postawiono jednak na reformę systemu, którego nową częścią miał być element kapitałowy, czyli OFE.