Koszty ogrzewania uderzają po kieszeni. Podpowiadamy co zrobić, by ograniczyć utratę ciepła
Na ogrzewanie Polacy wydają nawet co dziesiątą złotówkę ze swojego budżetu, ale są też gospodarstwa domowe, w których wydatki na ciepło przekraczają 20 proc. dochodów. Można powiedzieć, że taki mamy klimat i w związku ze stosunkowo długą zimą, w czasie której temperatura zwykle jednak spada poniżej zera, jest to nie do uniknięcia.
23.01.2018 | aktual.: 23.01.2018 17:42
Kosztów ogrzewania nie wyeliminujemy wzorem mieszkańców Neapolu czy Nicei, którzy, z racji temperatur, nie muszą się martwić chłodem. Jednak we własnym, dobrze pojętym interesie możemy nauczyć się tak zarządzać ogrzewaniem, by możliwie najbardziej ograniczyć ucieczkę ciepła.
Duże okna wymagają ogrzewania o większej mocy
Aby w naprawdę odczuwalny sposób zredukować straty ciepła, trzeba działać kompleksowo. Co z tego, że ocieplimy dom, skoro chłodny wiatr dostaje się przez nieszczelne okna? Z drugiej strony, duże inwestycje często są niezależne od woli samych zainteresowanych, więc mogą oni polegać tylko na drobnych rozwiązaniach. Wyjaśnimy, jak niewielkim kosztem obniżyć rachunki za ogrzewanie.
Zacznijmy od działań, które właściciel domu lub mieszkania powinien podjąć przed sezonem grzewczym. Te najbardziej podstawowe może wykonać samodzielnie. Pierwszą rzeczą, jaką powinien zrobić, jest sprawdzenie szczelności drzwi i okien. Warto to robić co roku, by w razie potrzeby wymienić uszczelki, wyregulować zawiasy, by drzwi i okna prawidłowo się domykały i uniemożliwiały wpuszczanie do środka zimnego powietrza. Szacuje się, że przez okna ucieka nawet 15-20 proc. ciepła!
W modzie są duże okna, niekiedy na cała ścianę. Nie sposób zaprzeczyć, że w ciągu dnia zapewniają dostęp światła i ładny widok na okolicę, ale zimą taka przeszklona ściana będzie przyczyną dużych ucieczek ciepła.
Skoro przeszklenie wpływa na zapotrzebowanie na ciepło, to w pomieszczeniu z dużym oknem powinno się znaleźć ogrzewanie o większej mocy niż standardowe.
Niekiedy nawet drobne sterowanie może przyczynić się do oszczędności. Opuszczanie żaluzji i rolet oraz zaciąganie zasłon znacznie utrudnia ciepłu ucieczkę z mieszkania.
Grzejniki – centrum zarządzania ciepłem
Kiedy już sprawdzimy okna i drzwi, czas na kontrolę kaloryferów, które mogły się zapowietrzyć i w rezultacie nie nagrzewają się równomiernie. Zapowietrzenie nie jest niczym niezwykłym, dzieje się tak na przykład z powodu nieprawidłowego napełnienia instalacji c.o wodą czy nieszczelnego połączenie jej elementów.
Zobacz też:
Odpowietrzenie jest prostą pracą konserwacyjną, więc nie potrzebujemy pomocy hydraulika. Musimy się jedynie zaopatrzyć w śrubokręt płaski lub kluczyk do odpowietrzania grzejników oraz miskę na wodę. Odpowietrzenie polega na odkręceniu zaworów odpowietrzających i wypuszczeniu zbędnego powietrza, które mogło dostać się do instalacji grzewczej.
Gdyby to nie zadziałało, należy skonsultować się z fachowcem, bo przyczyna problemu może zwyczajnie leżeć w tym, że po latach użytkowania grzejniki nie są już sprawne.
Należy zaaranżować przestrzeń przed i za grzejnikiem
No właśnie, grzejniki. Większość z nas pewnie chciałaby umieścić je w takim miejscu, w którym najmniej będą się rzucać w oczy, ale zasady fizyki powinny wziąć górę nad kwestiami estetycznymi. Grzejnik powinien być umieszczony tam, gdzie występują największe straty ciepła, a więc na ścianach zewnętrznych i pod oknami. Umieszczenie grzejnika na ścianie wewnętrznej zmniejsza jego moc aż o 10 proc.
Poza prawidłowym umiejscowieniem grzejnika jest jeszcze jedna rzecz, którą możemy zrobić dla lepszej gospodarki cieplnej – i o ile raz zainstalowanego grzejnika już raczej nie przeniesiemy, tak z tego drugiego pomysłu można skorzystać w każdej chwili. Chodzi o ekrany zagrzejnikowe, czyli specjalne maty, które przykleja się na ścianie za grzejnikiem. Odbijają one ciepło tak by niepotrzebnie nie było ono wchłaniane przez ścianę. Producenci zapewniają, że jeden ekran może odbić nawet 90 proc. ciepła wytwarzanego przez tylną ścianę grzejnika, co przekłada się na oszczędność blisko 5 proc. energii. Cena jednego ekranu to ok. 40 zł. Można je kupić w marketach budowlanych.
Aby emitowane ciepło swobodnie rozchodziło się po pomieszczeniu, grzejnik nie może być niczym przysłonięty. Nie powinien też stykać się z podłogą i parapetem - zaleca się, by odległość między krawędziami urządzenia a tymi "przeszkodami" wynosiła co najmniej 10 cm.
Grzejnik powinien być wyposażony w termostat, czyli urządzenie utrzymujące ustaloną temperaturę. Umożliwia sterowanie przepływem wody, co przekłada się na oszczędzanie ciepła i niższe rachunki. Mając termostat, ustawiamy odpowiednią dla nas temperaturę, np. 22 stopnie. Jeśli temperatura wzrośnie, to automatycznie nastąpi ograniczenie przepływu ciepłej wody przez grzejnik. W rezultacie utrzymamy wybraną temperaturę, a grzejnik nie pracują stale z tą sama mocą - i oszczędzamy.
W sklepach dostępne są różne typy termostatów. Niektóre pozwalają na dostosowanie temperatury do pory dnia.
Termostatowi trzeba nieco pomóc, a w każdym razie - nie przeszkadzać mu w pracy. Zatem, jeśli chcemy otworzyć okna i wywietrzyć mieszkanie, należy przykręcić ogrzewanie chwilę wcześniej. W przeciwnym razie termostat nasili pracę, gdy "zorientuje się", że pomieszczenie wyziębiło się po otwarciu okien i niepotrzebnie będzie niwelował różnice temperatur.
Tu grzanie, tam otwieranie okien. Nie, to się nie wyklucza
No właśnie, czy wolno otwierać okno zimą? Grzejniki pracują przez całą dobę, by zapewnić ciepło, a my temu ciepłu pozwalamy uciec? To prawda, wietrzenie powoduje wychłodzenie mieszkania, ale jest konieczne ze względu na dobrą jakość powietrza, którą zapewnia m.in. jego prawidłowa wymiana. Powinni sobie to do serca wziąć przede wszystkim posiadacze tych mieszkań, w których zamontowano nowe okna. Są szczelne, co cieszy, ale prawdopodobnie zbiera się na nich wilgoć. To nie wada montażu, ale tego, że powstająca w mieszkaniu wilgoć (do której sami się przyczyniamy podczas suszenia prania, kąpieli, gotowania czy samego oddychania) nie ma jak wydostać się na zewnątrz. Otwierając okna pozwalamy na wymieszanie się powietrza wilgotnego z suchym.
Wietrzymy krótko, ale intensywnie (po uprzednim zamknięciu zaworów termostatycznych). Co znaczy, że ma być intensywnie? Okna otwieramy na oścież, ale zamykamy drzwi. Pozostawienie otwartych okien na zbyt długi czas doprowadzi do wyziębienia ścian i mebli, które są niezłym magazynem ciepła.
Nie należy dopuszczać do wychłodzenia pomieszczenia, bo później jego ogrzanie zajmuje dużo czasu – i pociąga większe koszty niż by były w sytuacji, gdy ciepło dopływa równomiernie.
Opisane powyżej czynności możemy wykonać samodzielnie. Do innych musimy zaprosić specjalistę. Raz do roku powinien to być serwisant, który skontroluje kocioł grzewczy, jeśli jest zainstalowany. Obowiązkowy jest też przegląd kominiarski. To kwestia nie tyle oszczędności, co bezpieczeństwa.
Ogrzewamy tradycyjnie, węglem kamiennym
Już wiemy, w jaki sposób ograniczać ucieczkę ciepła. A skąd się ono bierze? O ile w większości krajów UE używa się przede wszystkim gazu wysokometanowego i oleju opałowego, to w Polsce tradycyjnie królują węgiel kamienny i drewno. W mieszkaniach w blokach najpopularniejsze oczywiście jest ogrzewanie sieciowe (w 2017 r. tak ogrzewano 60 proc. mieszkań).
W najgorszej sytuacji są mieszkańcy, którzy muszą ogrzewać pomieszczenia prądem albo gazem, co jest znacznie droższe niż ciepło z sieci centralnego ogrzewania. Nie są to pojedyncze sytuacje. Szacuje się, że w samej tylko Warszawie 50 tys. osób w lokalach stanowiących własność gminy (czyli mieszkaniach komunalnych i socjalnych) musi ogrzewać się w ten sposób. Daje to miesięczne rachunki za samo tylko ogrzewanie w kwocie 1,5 – 2 tys. zł. To bolesny rachunek dla rodziny o średnich zarobkach, a co dopiero dla osób starszych czy niepełnosprawnych, które często mieszkają w gminnych lokalach.
Tymczasem międzynarodowe normy przewidują, że rodzina, która miesięcznie przeznacza na ogrzewanie więcej niż 10 proc. dochodu, jest uboga energetycznie. I tak, w 2016 roku 12,2 proc. mieszkańców Polski było dotkniętych ubóstwem energetycznym. W ujęciu absolutnym oznaczało to 4,6 mln osób wchodzących w skład 1,3 mln gospodarstw domowych.