Kowalczyk do Koalicji na rzecz Otwartego Rządu: posłowie mogą składać projekty
Organizacje eksperckie, m.in. Fundacja Batorego i Watchdog Polska krytykują rząd za wykorzystanie ścieżki poselskiej do ustaw rządowych i omijanie wymogu konsultacji społecznych. Szef Stałego Komitetu RM Henryk Kowalczyk odpowiada, że posłowie mają prawo składać projekty ustaw.
14.12.2015 07:15
"Konsultacjom społecznym nie są podawane tylko te projekty, które były projektami starego rządu, zostały wówczas skonsultowane, i nastąpiła dyskontynuacja w Sejmie, a wdrażają one prawo unijne" - powiedział PAP Henryk Kowalczyk, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów. Zaznaczył, że takich projektów jest bardzo wiele, a Polsce grożą kary za opóźnienia.
Dopytywany przez PAP o obchodzenie wymagań związanych ze ścieżką rządową przez zgłaszanie projektów rządowych jako poselskie, podkreślił, że "posłowie mają prawo zgłaszać projekty".
"Niektóre projekty są naprawdę pilne i wtedy idą ścieżką poselską, np. podatek od odpraw. Jeśli on miał zafunkcjonować od nowego roku, musiał zostać uchwalony do końca listopada" - tłumaczył. Mówił, że np. projekt dot. podatku bankowego, który także został zgłoszony jako poselski, został poddany konsultacjom.
Jak zapewnił, ocenia konsultacje jako potrzebne i "tam, gdzie jest to możliwe, one są robione."
Odnosząc się do projektu dot. zniesienia obowiązku szkolnego dla 6-latków - którego przykład podała Koalicja - podkreślił, że jest to projekt poselski, nie rządowy.
"Z niepokojem odbieramy pojawiające się w ostatnim czasie ze strony przedstawicieli Rady Ministrów komunikaty dotyczące trybu prac nad projektami legislacyjnymi. Nasze obawy budzi zarówno wykorzystywanie poselskiej ścieżki legislacyjnej do wnoszenia projektów ustaw rządowych i unikanie tym samym obowiązku konsultacji międzyresortowych i konsultacji publicznych, jak również określanie mianem +konsultacji społecznych+ działań, które nie spełniają określonych tym terminem kryteriów" - napisały organizacje zrzeszone w Koalicji na rzecz Otwartego Rządu w liście otwartym do premier Beaty Szydło oraz minister edukacji Anny Zalewskiej.
Według Koalicji, której członkami są także m.in. Fundacja Panoptykon czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka, prace nad projektami o szerokim oddziaływaniu, a także projektami budzącymi silne emocje w społeczeństwie, powinny być poddawane rzetelnym i powszechnym konsultacjom publicznym.
"Odpowiedzialność związana z inicjowaniem i prawidłowym prowadzeniem takich procesów spoczywa na Radzie Ministrów. Procedowanie kluczowych projektów ustaw w trybie poselskim, z pominięciem procedury konsultacji oraz obowiązku przygotowania Oceny Skutków Regulacji, jest niestety od lat złą praktyką kolejnych rządów. Z tym większym rozczarowaniem przyjmujemy obecne działania Rady Ministrów, która - wbrew zapowiedziom wyborczym - kontynuuje te niechlubne działania, uniemożliwiając autentyczną dyskusję wokół kluczowych decyzji w zakresie polityk publicznych - ze szkodą dla transparentności procesów legislacyjnych" - ocenili sygnatariusze listu.
Jako przykład takiej złej praktyki wskazano projekt noweli ustawy o systemie oświaty, tzw. projekt o "zniesieniu obowiązku szkolnego dla 6-latków".
"Podczas konferencji prasowej, w trakcie której ogłoszono złożenie ww. projektu do laski marszałkowskiej, Pani Minister Edukacji Anna Zalewska nazwała konsultacjami społecznymi zebranie podpisów pod propozycjami zmian w systemie edukacji przez jedną z organizacji uczestniczących w dyskusji i przedstawienie projektu ustawy reprezentatywnym związkom zawodowym. W naszej opinii nazywanie tych działań konsultacjami społecznymi projektu jest rażącym nadużyciem tego pojęcia" - wskazali eksperci.
W piśmie do rządu podnosili, że zasady prowadzenia procesów konsultacji projektów rządowych zostały szczegółowo opisane w "Wytycznych do przeprowadzania oceny wpływu oraz konsultacji publicznych w ramach rządowego procesu legislacyjnego", które nakazują zapewnienie warunków do wyrażenia i odnotowania każdej opinii w temacie stanowiącym ich przedmiot, a udział w nich należy zapewnić każdej zainteresowanej osobie i instytucji.
"Nadużyciem jest utożsamianie z wynikiem konsultacji zebrania podpisów pod wnioskiem o wprowadzenie konkretnego rozwiązania w sprawie, która ostatecznie przybrała kształt projektu ustawy. Nie można też za konsultacje uznać spotkań strony rządowej wyłącznie z przedstawicielami organizacji pozarządowych reprezentujących w tej sprawie tylko jedno ze stanowisk" - ocenili eksperci.