Kredyty walutowe znikną z oferty banków!

To może być ostatnia chwila na zaciągnięcie kredytu hipotecznego w obcej walucie. Komisja Nadzoru Finansowego przygotowała nowelizację rekomendacji S. Jeden dodatkowy punkt w rekomendacji skutecznie pozbawi Polaków możliwości zaciągania kredytów w popularnych frankach szwajcarskich i euro.

Kredyty walutowe znikną z oferty banków!
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

29.07.2010 | aktual.: 29.10.2010 10:29

Komisja Nadzoru Finansowego od dawna opowiada się za ograniczeniem liczby udzielanych kredytów, zwłaszcza walutowych. Mimo to wśród klientów właśnie ta forma kredytowania wciąż jest najpopularniejsza. Stanowi aż 64 proc. liczby wszystkich kredytów udzielanych na zakup nieruchomości. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że na koniec czerwca Polacy mieli do spłaty 251, 4 mld zł, w tym aż 162 mld złotych kredytów zaciągniętych w walutach obcych. Na taki stan rzeczy wpływają niższe o niemal 20 proc. raty, jakie przyjdzie nam płacić w przypadku kredytu w obcej walucie. Dodatkowo, wielu Polaków już obawia się ryzyka przewalutowania, jakie za kilka lat, w momencie wejścia Polski do strefy euro, zostanie przeprowadzone przez instytucje finansowe.

Jeden punkt, a wielkie zmiany

"Niezależnie od ograniczania ekspozycji kredytobiorcy na ryzyko walutowe bank powinien wprowadzić wewnętrzny limit udziału detalicznych ekspozycji kredytowych finansujących nieruchomości otwartych na ryzyko walutowe. Limit ten nie może być wyższy niż 50 proc. portfela detalicznych ekspozycji kredytowych finansujących nieruchomości. W przypadku kredytów wielowalutowych limit obejmuje odpowiednią część ekspozycji dla której występuje ryzyko walutowe kredytobiorcy" - głosi jeden z zapisów projektu nowelizacji rekomendacji S, przygotowanej przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Mogłoby się wydawać, że powyżej przytoczony punkt, to zaledwie kilka zdań z obszernego dokumentu. Tymczasem może on zupełnie odmienić rynek nieruchomości, a już na pewno zmniejszyć liczbę udzielanych kredytów. Skutki mogą być opłakane.

Proponowany zapis zakłada, że banki, które do tej pory masowo udzielały kredytów walutowych nie będą dłużej tego robić.
- Chodzi o sytuację, w której udział kredytów walutowych w całości zadłużenia klientów detalicznych na nieruchomości wynosi w banku już 50 proc. Z pozoru brzmi to niewinnie, ale w praktyce może wyeliminować z rynku wszystkie banki oferujące pożyczki w walucie - napisała w komentarzu do nowelizacji Halina Kochalska z Gold Finance.

- Sądzę, że zapisy rekomendacji są niedostatecznie sprecyzowane. Brakuje w niej opisu, jak miałyby zachować się banki, które dawno przekroczyły poziom 50 proc. Wcześniejsze rekomendacje miały ograniczać dostęp do kredytów, ta dotyczy również zastanego portfela kredytowego - komentuje Paweł Majtkowski z Expandera.

Jego zdaniem trzeba określić, czy banki w takiej sytuacji mogłyby na pewnych warunkach wciąż udzielać kredytów walutowych. Dopuszcza też możliwość odsprzedaży kredytów pozostałym bankom i firmom sekurytyzacyjnym.
- W ten sposób banki mogłyby robić sobie miejsce na nowe kredyty. Myślę, że to może być sposób na obchodzenie tej rekomendacji - dodaje Majtkowski. Ze swoją ofertą kredytów w obcej walucie musiałaby pożegnać się większość banków obecnych na naszych rynku. Wiele z nich udzieliło dotąd tak dużo kredytów walutowych, że górna granica ich dopuszczalnej liczby dawno została przekroczona. Rekordzistą w tym zestawieniu jest DnB Nord, który w swoim portfelu ma aż 97 proc. kredytów udzielonych w obcej walucie. Z rynku znikłyby również oferty Getin Noble Banku, DB PBC (ok. 85 proc.), Banku Nordea, Raiffeisen Banku (75 proc.), BPH, mBanku. Ze udzielania takich kredytów już dawno zrezygnował Millennium Bank. Przydzielono ich aż 82 proc. i to właśnie on jako jeden z pierwszych zaregował w ten sposób na kryzys finansowy.

- KNF stosuje dużo różnych propozycji, żeby doprowadzić do tego, by kredytów walutowych było jak najmniej. Podobnie było z rekomendacją T. - ocenia Paweł Majtkowski z Expandera.

Zasyp wniosków

Jeśli banki zaakceptują propozycję KNF, to wkrótce o kredyt w walucie będzie jeszcze trudniej. Przypomnijmy, że już kilka miesięcy temu, kiedy banki powróciły do pożyczania waluty, znacznie podniosły wymagania zabezpieczeń i wymagalną zdolność kredytową. Czy to oznacza, że instytucje finansowe lada moment zostaną zasypane tysiącami wniosków o kredyt?

- Na razie jest to wyłącznie propozycja skierowana do banków pod konsultacje - uspokaja Marta Chmielewska- Racławska, rzecznik KNF. Banki mają czas na wyrażenie swojej opinii o nowelizacji do 11 sierpnia.

Zdaniem Pawła Majtkowskiego, groźba przyjęcia nowelizacji w tej formie nie wpłynie znacząco na wzrost zainteresowania kredytami walutowymi. 17 sierpnia zaczną obowiązywać zapisy rekomendacji T, która również miała ograniczyć liczbę kredytów walutowych i podobnych zachowań klientów trudno się doszukiwać.

- Zatem nie sądzę, żeby rekomendacja S zmusiła Polaków do szybkiego zaciągania kredytów. Stworzyłaby ona raczej szansę rozwoju dla banków, które udzielały dotąd mało kredytów w obcej walucie - dodaje Paweł Majtkowski.

Zmiana uzasadniona?

Zdaniem przedstawicieli banków oferujących kredyty walutowe, proponowana przez KNF zmiana w rekomendacji S jest niepotrzebna. Z danych wynika, że odsetek niespłacanych kredytów walutowych wynosi jedynie 1,1 proc. Tymczasem w przypadku kredytów złotowych aż 2,5 proc. klientów ma problem z ich spłatą.

- Nie można też zapomnieć, że brak problemów spłacających kredyty we franku, bo te głównie zaciągano wcześniej, wynikał z n nałożenia się na osłabienie złotego spadku stóp procentowych w Szwajcarii. Niższe oprocentowanie pozwoliło zminimalizować efekt kursowy i uchroniło przez okresowymi spektakularnymi wzrostami raty - komentuje Halina Kochalska.
Jej zdaniem o utrzymaniu podobnej tendencji nie może być w dalszej perspektywie mowy, bo stopy procentowe w krajach Unii są obecnie na historycznie niskich poziomach.

Najprawdopodobniej w sierpniu dowiemy się, jaki jest wynik konsultacji KNF i przedstawicieli banków. Być może tak bardzo restrykcyjne propozycje KNF są tylko punktem bazowym do negocjacji.

Kamil Jakubczak, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)