Kryzys omija nasze targowiska
Recesja omija bazary. Najbardziej zyskały te przy granicach. Dzięki słabemu złotemu częstymi gośćmi targowisk są Niemcy, Czesi i Słowacy.
_ W marcu nasze dochody z bazaru były pięć razy wyższe niż w styczniu. W całym mieście słychać język czeski i słowacki. Goście z zagranicy kupują głównie odzież i warzywa, które są u nas znacznie tańsze _ - mówi Wiesław Sosin, szef Miejskiego Zarządu Dróg w Cieszynie, który zarządza miejscowym targowiskiem. Ale kryzys omija także bazary w centrum kraju. Ekonomiści się nie dziwią: kryzys nie dotknął jeszcze najbiedniejszych, a bogatsi częściej będą szukać oszczędności właśnie na targowiskach.
Mirosław Myśliwiec, prezes kupieckiego Stowarzyszenia Zielony Rynek w Łodzi, ma powody do zadowolenia.
_ W porównaniu z ubiegłym rokiem, mój utarg wzrósł o 10 procent. Kryzys w ogóle nie jest tutaj zauważalny. Wydatki ograniczają ci, którzy dysponują nieco większą gotówką. Tymczasem nasza klientela to ludzie bardzo biedni, którzy wydają jakieś socjalne minimum, by przeżyć. Kryzys czy nie kryzys, tak czy inaczej to minimum będą wydawać u nas, bo jest najtaniej _ - tłumaczy Myśliwiec.
Recesji nie widać też w centrum handlowym Ptak w podłódzkim Rzgowie.
_ W marcu liczyliśmy samochody na rejestracjach spoza województwa. W pierwszą sobotę między godziną 9 a 10.30 rano wyłapaliśmy ich 6800. Tydzień później liczba ta wzrosła do 9 tysięcy. To o czymś świadczy _ - mówi Paweł Babski, wiceprezes Ptak Media SA.
Prof. Stefan Krajewski z Uniwersytetu Łódzkiego, komentuje: _ Jest duża grupa osób, które kiedyś kupowały ubrania w miejscach takich jak centrum Ptaka. Później, kiedy w ich kieszeniach pojawiły się większe pieniądze, przerzucili się na sklepy z markowymi ciuchami w galeriach handlowych. Teraz jednak zaczynają wracać do korzeni. _
P. Brzózka, H. Sadowski
POLSKA Dziennik Zachodni