Kryzys Vistuli i Wólczanki. Polacy nie chcą ubrań premium?
Dwie popularne polskie marki modowe przechodzą poważny kryzys. W ubiegłym roku ich przychody pikowały, a właściciel Vistuli i Wólczanki - grupa VRG - zaplanowała działania naprawcze - pisze "Gazeta Wyborcza". Powód? Polacy są coraz mniej skłonni do wydawania pieniędzy, co premiuje tańszą konkurencję.
15.04.2024 | aktual.: 15.04.2024 19:08
"Trzeba pamiętać, że w 2023 r. otoczenie rynkowe i niestabilność ekonomiczna wokół Grupy nie sprzyjały markom mainstream i upper mainstream, do których należą Vistula, Bytom i Wólczanka. Marki te w szczególności odczuły skutki wysokiej, dwucyfrowej inflacji, która podwyższyła koszty produkcji po stronie spółki, zwłaszcza w części zlecanej w Polsce, a na rynku obniżyła apetyty zakupowe konsumentów - przyznał w liście do akcjonariuszy Mateusz Kolański, prezes VRG.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od pomocnika hydraulika do kontraktu na najwyższy budynek w Europie - Marcin Ziopaja w Biznes Klasie
Przedsiębiorca przyznał również, że na popyt, szczególnie na kolekcję jesienno-zimową, wpływ miała ciepła jesień, która zniechęciła Polaków do kupowania nowych ubrań. - Ogłoszona latem 2023 roku strategia taniego premium zawiodła - pisze Gazeta Wyborcza. Dziennik dodaje, że rynek bije się dzisiaj o klienta, oferując jak najniższe ceny, czego dowodem jest sukces takich marek jak Sinsay, czy Shein.
Efekt? W ubiegłym roku przychody Vistuli spadły o 12 proc. Wólczanka zanotowała w tym czasie spadek o 15 proc. Cała grupa VRG w segmencie odzieżowym zaliczyła spadek przychodów o 8,5 proc. do niespełna 600 mln zł rocznie.
Kryzys branży odzieżowej
Nie tylko marki należące do grupy VRG przeżywały w ubiegłym roku trudne chwile. Cierpiała cała branża odzieżowa w Polsce. Paweł Pawlak, właściciel firmy Adika Collection zauważył na jesieni 2023 r., że przez wysokie temperatury klienci nie chcieli kupować ciepłych ubrań.
"Odzież na jesień zaczynamy sprzedawać już w połowie sierpnia, tymczasem w tym roku nie realizujemy sprzedaży. Idzie za tym brak płynności finansowej i brak pieniędzy na zakup tkanin, dodatków i płatności, jak czynsze, opłaty za energię, pensje, ZUS, podatki i wiele innych kosztów" - tłumaczył przedsiębiorca w rozmowie z serwisem dlahandlu.pl.
Pod koniec ubiegłego roku niektóre firmy notowały nawet 70-proc. spadki sprzedaży. Paweł Pawlak apelował do rządu o dofinansowanie branży, by nie doszło do zatrzymania fabryk.