Kryzys w dostawach paliwa, władze winią spekulantów
W Egipcie od kilku dni utrzymują się dotkliwe braki w dostawach paliwa. Za powstałą sytuacją władze egipskie obwiniają spekulantów, ale w społeczeństwie narasta przekonanie, że to skutek niegospodarności władz - pisze agencja Associated Press.
23.03.2012 | aktual.: 23.03.2012 07:43
W miastach i poza nimi przed stacjami benzynowymi ustawiają się długie kolejki samochodów, część kierowców spędziła w nich noc, czekając na swoją kolej. Właściciele stacji narzekają, że dostają od władz połowę zwykłego przydziału paliwa lub nie dostają go wcale.
Rząd egipski utrzymuje, że winę za ewentualne niedobory ponoszą spekulanci, którzy sprzedają powszechnie dostępne, subsydiowane przez państwo paliwo na czarnym rynku.
Minister ds. ropy naftowej Mohammed Ghorab twierdzi wręcz, że podaż ropy na egipskim rynku przekracza popyt, a zgłaszane problemy wynikają z "braku zaufania między rządem a obywatelami" - podała państwowa agencja MENA.
Jednak w społeczeństwie narasta przekonanie, że braki w dostawach paliwa to skutek złej kondycji egipskiej gospodarki i nieudolność władz w tym zakresie.
Niestabilna sytuacja polityczna w Egipcie na skutek zeszłorocznych protestów i politycznych niepokojów odbiła się na turystyce, głównym źródle dochodów, oraz odstraszyła zagranicznych inwestorów. Rosną bezrobocie i inflacja.
Deficyt budżetowy Egiptu w roku fiskalnym kończącym się 30 czerwca ma wynieść ok. 19 mld USD, czyli 8,7 proc. PKB. Aby załatać budżet, władze negocjują pożyczkę od MFW w wys. 3,2 mld USD i rozważają sprzedaż państwowych ziem.
To już drugi kryzys paliwowy od początku roku. Jak przewiduje AP, może doprowadzić do zniesienia państwowych dotacji na paliwo i inne towary, które rocznie kosztują kilkanaście miliardów USD.
Obecna sytuacja doprowadziła też do sporów między parlamentem, zdominowanym przez ugrupowania islamskie, a rządem wspieranym przez wojskowych. (PAP)