Księża w przebraniu. Diecezja ostrzega wiernych
Księża rozpoczęli chodzenie po kolędzie, ale okazuje się, że nie wszyscy są faktycznie przedstawicielami parafii. Po domach wiernych grasują też oszuści, którzy próbują wyłudzić pieniądze. Rzecznik diecezji łódzkiej zdradził sposób na uniknięcie problemów.
Nie każdy parafianin jest w stanie od razu rozpoznać księdza, który chodzi po kolędzie. To stwarza pole do nadużyć dla oszustów, ale w zagrożeniu mogą znaleźć się także osoby, które dobrze znają przedstawicieli parafii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Fakt" donosi, że niektórzy udają duchownych i przekonują, że są na zastępstwie lub pomagają księdzu. Na taki trick łapią się najczęściej starsi wierni, którzy darzą duchownych większym zaufaniem.
Oszustwo "na księdza". Jak uniknąć utraty pieniędzy?
Parafianie często wręczają duchownym koperty z pieniędzmi, więc cel oszustów jest jasny - wyłudzenie oszczędności. Ks. Paweł Kłys, rzecznik diecezji łódzkiej, zdradził w rozmowie z "Faktem", co może pomóc w rozpoznaniu fałszywego księdza.
Z jego zapewnień wynika, że zastępstwa podczas kolędowania są rzadkimi przypadkami. Jeśli jednak parafia zdecyduje się o zastąpieniu duchownego klerykiem lub diakonem, to zawsze informuje o tym podczas mszy.
Poza tym, jeśli mamy wątpliwości co do tożsamości księdza, to możemy poprosić o okazanie legitymacji kapłańskiej. Poza kolorowym zdjęciem widnieją tam takie dane jak: imię i nazwisko, data i miejsce urodzenia, data i miejsce święceń oraz funkcja. Zabezpieczeniem dokumentu są elementy świecące w świetle UV.
W związku z tym, że w niektórych parafiach coraz mniej Polaków przyjmuje księży po kolędzie, cześć z nich wprowadziło zapisy (np. w kancelarii parafialnej, przez telefon czy internet). Dzięki temu można sprawdzić dane duchownego, który ma odwiedzi nasz dom.
Tymczasem z najnowszego badania przeprowadzanego przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna dla Wirtualnej Polski wynika, że aż 58 proc. ankietowanych zamierza tej zimy przyjąć księdza z wizytą duszpasterską. Jednocześnie 28 proc. badanych deklaruje, że nie zamierza tego robić.