Kto nam powie, co robić? Rząd, czy opozycja?

Politycy rządzącej partii przekonują nas, że kryzys, który szaleje na świecie, nas dotyka w mniejszy sposób. Tylko ten frank taki drogi, poza tym jest nieźle. Obligacje sprzedają się dobrze, agencje ratingowe ciągle oceniają nas dobrze. To oczywiście jest pocieszające. Ale nikt nie słyszał, by nasze zadłużenie spadało. Jest odwrotnie - ciągle rośnie i to szybciej.

Kto nam powie, co robić? Rząd, czy opozycja?
Źródło zdjęć: © AFP | Nelson Almeida

12.08.2011 | aktual.: 13.09.2011 12:51

Nikt w pełni odpowiedzialny nie może powiedzieć, że jest dobrze. Skoro na świecie wszyscy dostają w plecy to nasze formy też dostaną. Bo spadną zamówienia, a jak spadną zamówienia, trzeba będzie ciąć koszty utrzymania przedsiębiorstw, obniżać pensje i zwalniać ludzi. Na rynku będzie mniej pieniędzy, ludzie będą bardziej oszczędzać, więc kolejne firmy będą wpadały w kłopoty. I będą musiały ciąć swoje koszty, zwalniać ludzi itd. Itd. Na koniec będą płacić mniej podatków.

Firmy, w przeciwieństwie do polityków działają racjonalnie. Jak spadają wpływy, to trzeba ciąć. Obniżają zarobki, likwidują delegacje, biura, zakupy, potem zabiorą się za zarobki pracowników i zwolnienia. To normalne.

Ale dla polityków to działania niemożliwe. Wolą pożyczać, sprzedawać kolejne obligacje, tłumaczyć, że musimy być spokojni. Oczywiście dziś nie jest u nas jeszcze tak dramatycznie źle, jak gdzie indziej. Ale za chwile może być. Jeśli zwiększamy zadłużenie, a wpływy podatkowe spadną, bo muszą spaść, to będzie gorzej a nie lepiej.

Niestety żaden z polityków nie powie nam tego, co trzeba zrobić. A trzeba nam krwi, potu i łez. Trzeba zrobić wielkie oszczędności, także takie, które dotkną i urzędników państwowych i pracowników budżetówki, rolników, rencistów, emerytów. Trzeba wielkiego wysiłku, by finanse państwa trzymać w dyscyplinie. Takie wyrzeczenia zapowiedziałby poważny mąż stanu.

Tymczasem politycy rządowi mówią nam, że wszystko jest pod kontrola i że nie można zabierać pieniędzy emerytom czy nauczycielom. Nie powie nam, bo zaczęła się kampania wyborcza. Tak jak w poprzedniej kampanii wyborczej Donald Tusk mamił nas cudem, tak teraz mami nas tym, że jest dobrze.

W normalnym kraju opozycja przedstawiała własne recepty na kryzys. Ale u nas opozycja ogranicza się krzyczenia, że minister finansów jest na urlopie, że rosną ceny, że rośnie kurs franka i wszystkiemu winien jest rząd. Opozycja też nie powie nam , co trzeba zrobić. Bo prawda jest zbyt bolesna i nie można jest przedstawiać wyborcom w trakcie kampanii wyborczej. W trakcie kampanii trzeba ludzi mamić.

Polscy politycy są tchórzami, którzy nas oszukują. A my przyjmujemy to już za rzecz normalną. Przyzwyczailiśmy się. Oszukują nas, bo idą wybory, bo trzema nas uspokajając. A tymczasem nie słów uspokojenia nam trzeba o decyzji o poważnych oszczędnościach. Potrzeba nam bolesnych decyzji. Bo jeśli teraz nas nie zaboli trochę to przyszłości będziemy wyli z bólu.

Ale ta przyszłość przyjedzie dopiero o wyborach i to nie od razu ,więc dziś politycy się tym nie martwią. Czas wielkich mężów stanu, którzy umieli spojrzeć dalej, którzy umieli powiedzieć swojemu narodowi bolesne rzeczy dawno już minął. Dziś mamy miałkich graczy a nie wielkich, odważnych przywódców.

Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski

frankpieniądzefirma
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)