Kto nie chce oddać Polsce pieniędzy? Sprawdź!

Polska zadłużona? Nie, ostatnio to my pożyczamy. Ponad dwa miliardy złotych - tyle wynosi zadłużenie innych krajów względem Polski. Na liście dłużników są m.in. Chiny, Indonezja, Islandia czy Serbia. Na odzyskanie części kredytów udzielonych jeszcze w PRL nie mamy jednak już żadnych szans.

Kto nie chce oddać Polsce pieniędzy? Sprawdź!
Źródło zdjęć: © AFP

19.07.2010 | aktual.: 23.07.2010 18:21

Polska zadłużona? Ostatnio to my pożyczamy. Ponad dwa miliardy złotych - tyle wynosi zadłużenie innych krajów względem Polski. Na liście dłużników są m.in. Chiny, Indonezja, Islandia czy Serbia. Na odzyskanie części kredytów udzielonych jeszcze w PRL nie mamy jednak już żadnych szans.

Choć brzmi to jak żart, największy dług mają u nas Chińczycy - dokładnie 189,8 mln dolarów. Druga na liście jest Indonezja - 92 mln dol., trzeci Sudan - około 80 mln dol. Do tego dochodzi jeszcze nietypowapożyczka 200 mln euro, udzielona pod koniec czerwca Islandii (przeczytaj więcej na ten temat) . To zresztą jeden z nielicznych, nowych kredytów naszego państwa nie łączący się z żadną inwestycją.

My ci pożyczymy, a ty u nas kupuj

Zazwyczaj nasze rządy decydowały się udzielać pożyczki wtedy, gdy miało to mieć bezpośrednie przełożenie na zakupy u polskich przedsiębiorców. Tak było np. z Chinami, które w 2000 roku wzięły 85 mln dolarów kredytu w zamian zobowiązując się całość wydać na "maszyny, urządzenia i materiały wyprodukowane w Polsce, jak również usługi, włączając technologie". Dodatkowo w latach 2005-2009 pożyczyliśmy w ramach "pomocy rozwojowej" kolejne 135 mln dolarów.
- Nie pożycza się pieniędzy biedakom - mówi wprost prof. Jolanta Zombirt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Pożyczka jest bezpieczna, a dzięki niej stymulowana jest polska gospodarka. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego - dodaje ekonomistka.

Polska robi na takiej "pomocy rozwojowej" świetny interes. Do pomagania krajom rozwijającym się zobowiązuje nas Unia Europejska, zamiast jednak pieniądze rozdawać biednym, większość właśnie pożyczamy.
- Do korzystania z kredytów uprawnione są kraje wyznaczone przez OECD - mówi Wirtualnej Polsce Piotr Kuczyński, ekonomista Xeliona. Stąd na liście naszych pożyczkobiorców oprócz Chin są także m.in. Angola (dostawa maszyn i projekty edukacyjne) czy Wietnam.
- Projekty finansowane w ramach pomocy wiązanej (ochrona środowiska, zdrowia, poprawa bezpieczeństwa pracy, warunków bytowych ludności, rozwoju obszarów wiejskich itp.) przyczyniają się do poprawy sytuacji w kraju biorcy. Korzystają na tych kredytach zarówno polscy producenci, jak i kraje-importerzy. Można się tylko dziwić, że skala tego kredytowania jest taka mała - dodaje analityk.

Obraz

Pożyczamy jednak także w dużo mniej społecznym wymiarze. Od 2003 roku udzieliliśmy Indonezji dwóch kredytów na sumę 400 mln dolarów. Azjaci zakupili za te pieniądze polski sprzęt wojskowy, m.in. samoloty (PZL Mielec), helikoptery (PZL Świdnik), okręty patrolowe (SMW w Gdyni).
- Wiele, wiele lat temu Amerykanie wymyślili plan Marshalla. Udzielili Europie kredytów, żeby napędzić swoją produkcję. My też tak powinniśmy robić dzisiaj - uważa prof. Zombirt.
Rok temu głośna była propozycja pożyczki 280 mln dolarów Wietnamowi, który miałby za te pieniądze zamówić statki w polskich stoczniach. Do podpisania umowy jednak nie doszło. Wcześniej, bo w 2008 roku, na zakup maszyn do modernizacji wietnamskich stoczni udzieliliśmy kredytu na sumę 16,5 mln euro. Kwota nie została praktycznie wykorzystana.

- Z kredytu w wysokości 16 470 000 euro do tej pory wypłacono 650 tys. - mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Kobos, rzeczniczka Ministerstwa Finansów.

Jeśli nie gospodarka, to polityka

Ostatnio coraz częściej udzielamy kredytów jednak tylko ze względów politycznych. Tak jest na przykład z 200 mln euro dla Islandii, które pożyczyliśmy pod koniec czerwca (w planach są jeszcze dwie transze po 200 mln euro każda). Podobnych kredytów dla krajów z problemami może być jednak znacznie więcej. 100 mln euro pożyczyć mamy np. Łotwie.
- W chwili obecnej trwają konsultacje co do warunków umowy - mówi Magdalena Kobos. - Chcemy, aby odpowiadała charakterowi pożyczki mającej służyć stabilizacji gospodarki i będącej częścią pakietu pożyczek, których udzielają Łotwie także Międzynarodowy Fundusz Walutowy i państwa skandynawskie - dodaje.

Poza tym zadeklarowaliśmy możliwość pomocy strefie euro w przypadku problemów kolejnych państw śródziemnomorskich, tzw. PIGS. Część ekonomistów uważa, że na takich pożyczkach tylko tracimy pieniądze.
- Tu nie ma żadnego interesu ekonomicznego, chodzi raczej o korzyści polityczne. Nikt nie powie, czy te pieniądze kiedykolwiek odzyskamy czy nie - mówi Wirtualnej Polsce Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adam Smitha.

Nie zgadza się z takim postawieniem sprawy Piotr Kuczyński.
- W ten sposób zyskujemy sobie uznanie wielu rządów i organizacji, np. MFW, Banku Światowy. To z czasem procentuje, bo dobrze postrzegana państwa mają szybszy i łatwiejszy dostęp do finansowania. Na przykład Polska bez problemów dostała elastyczną linie kredytową z MFW. Zadeklarowaliśmy niewielkie kwoty pomocy (do tego nie bezzwrotnej), czyli nasze ryzyko jest niewielkie, a korzyści mogą być duże - uważa analityk Xeliona.

Obraz
© źródło: Ministerstwo Finansów

Polityczne pożyczki to jednak nie nowość. W spadku po PRL oprócz długów dostaliśmy też dłużników. Razem z odsetkami winni są nam dziś ok. 320 mln zł.
- Skarb Państwa jest wierzycielem kilku krajów z tytułu kredytów udzielonych przed 1989 rokiem. W większości przypadków dłużnicy ci od wielu lat nie spłacają swoich zobowiązań - mówi Magdalena Kobos.

Nic więc dziwnego, że większość zadłużenia to nie udzielony kredyt, ale odsetki. Tak jest np. z Sudanem, któremu pożyczyliśmy 58 mln zł, a odsetki od niespłacanego kredytu wynoszą już ponad 200 mln zł. Spore sumy wiszą nam także "bratnie narody socjalistyczne" takie jak Kuba, Korea Płn. czy Kambodża.

Chlubnym wyjątkiem jest natomiast Mongolia, z którą w 2006 roku podpisaliśmy umowę restrukturyzacyjną. Połowa z blisko 6 mln dolarów długu została umorzona. Z pozostałych pieniędzy powstał m.in. program stypendialny dla mongolskiej młodzieży oraz program badań naukowych. Polska nie zrobiła tego jednak bezinteresownie. Część pieniędzy ma zostać wykorzystanych do badań prowadzonych przez polskich geologów. Szukać mamy ropy, gazu i miedzi.

Sebastian Ogórek, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)