Kto straci na emeryturach małżeńskich?
Najmniej zarabiający nie skorzystają na nowych przepisach emerytalnych. Emerytury małżeńskiej nie dostanie rodzina, w której np. niewiele zarabiający mąż po podzieleniu się składką z niepracującą żoną miałby emeryturę poniżej minimalnego świadczenia.
Najmniej zarabiający nie skorzystają na nowych przepisach emerytalnych. Emerytury małżeńskiej nie dostanie rodzina, w której np. niewiele zarabiający mąż po podzieleniu się składką z niepracującą żoną miałby emeryturę poniżej minimalnego świadczenia. Po jego śmierci żona pozostanie bez środków do życia, pisze "Gazeta Wyborcza".
Dzięki wprowadzeniu emerytur małżeńskich żona po śmierci męża dostanie jego emeryturę. Odkładane przez lata w funduszach emerytalnych oszczędności nie przepadną - taką decyzję w piątek podjął wicepremier Przemysław Gosiewski. - To jest wyraz idei polski solidarnej, którą realizuje rząd - mówił. Jednak jak ujawniła w weekend "Gazeta", taka emerytura małżeńska będzie niższa o 30 proc. od emerytury indywidualnej. Nie skorzystają z niej też wszyscy Polacy. Nie będą mogli pobierać jej najmniej zarabiający.
Irena Wóycicka, specjalistka od polityki społecznej, była wiceminister pracy w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej, mówi "Gazecie Wyborczej", że emerytury małżeńskie w tej postaci niewiele załatwiają. Podstawowym celem polityki społecznej powinna być ochrona najuboższych, a na nowych propozycjach skorzystają głównie osoby zamożne. Stracą za to biedniejsze rodziny, do których taka pomoc powinna być kierowana w pierwszej kolejności.
Jej zdaniem zaproponowane przez rząd rozwiązania to pomysł na to, jak nie wydawać więcej pieniędzy na emerytury. Rząd nie może mówić, że wprowadza się politykę solidarności społecznej, i jednocześnie pozbawiać bezpieczeństwa socjalnego osoby najbiedniejsze.
Z krytyką nowych przepisów nie zgadza się minister Joanna Kluzik-Rostkowska. Twierdzi, że małżeńska emerytura jest wyjątkowo wartościową formą przyszłego świadczenia. Emerytury popiera też rzecznik ubezpieczonych. W dokumencie przesłanym do rządu w ub. tygodniu czytamy: "Nie podzielamy opinii o możliwych trudnościach w ustaleniu wysokości świadczenia, ponieważ doświadczenia w prowadzeniu ubezpieczeń na życie nie dają podstaw do takich twierdzeń, a wręcz odwrotnie”.