Kuczyński: Wojny nie można wykluczyć
Państwa unijne to nie satrapie, więc na fali kryzysu do głosu dochodzą partie antysystemowe, albo bardzo populistyczne. Im większe będą oszczędności, im większe zaciskanie pasa, tym większe poparcie dla takich partii. A jeśli one dojdą do władzy w wielu krajach, Unia się rozpadnie - mówi Piotr Kuczyński, główny ekonomista Xelion Doradcy Finansowi.
03.11.2011 | aktual.: 03.11.2011 07:07
Dlaczego grecki premier zdecydował się na referendum?
– Andreas Papandreu zapewne został do tego zmuszony sytuacją wewnętrzną. Już kilka razy miał zamiar odejść. Został, ale teraz najwyraźniej doszedł do ściany – zaczęli go opuszczać posłowie z jego partii, więc uznał, że musi się odwołać do ludzi. Ale jednak nieco przesadził. Takie zaskakiwanie partnerów jest – najłagodniej mówiąc – nie do końca fair.
Jaka będzie pana zdaniem odpowiedź Greków?
– Wierzę, że Papandreu sformułuje pytanie tak, żeby otrzymać odpowiednią odpowiedź. Gdy zapyta się Greków: Czy zgadzacie się na oszczędności i porozumienie z UE, w wyniku których Grecja nie opuści strefy euro, odpowiedź będzie pewnie pozytywna, bo 3/4 Greków chce zostać w eurolandzie. Papandreu nie wziął jednak najwidoczniej pod uwagę, że czekanie na referendum doprowadzi do takich spadków i niepokojów na rynkach, jakie widzieliśmy w ostatnich dniach.
Co będzie dalej?
– Czekamy. Im później odbędzie się ten plebiscyt, tym gorzej. Trzeba też pamiętać, że w tym tygodniu grecki parlament ma głosować nad wotum zaufania dla rządu. Gdyby Papandreu przegrał, będziemy mieli ciąg dalszy dramatu.
Czyli czekają nas tygodnie albo i miesiące totalnej niepewności?
– Amerykański noblista Paul Krugman przewiduje, że Włochy następne popadną w kłopoty. Może się tak stać, że niepewność na rynkach doprowadzi do tego, że Włochy będą następną Grecją.
A co by było, gdy Grecy odrzucili unijną pomoc?
– Oznaczałoby to co najmniej upadłość Grecji, którzy nie mieliby pieniędzy na nic – ani na spłatę zadłużenia, ani na emerytury, ani pensje urzędników. Ich gospodarka musiałaby się totalnie zawalić. Wtedy powrót do własnej waluty byłby chyba nieunikniony. A konia z rzędem temu, kto przewidzi jak duże będzie to miało konsekwencje dla całej Unii.
Jakie mogą być polityczne konsekwencje wzmożonego kryzysu?
– Państwa unijne to nie satrapie, więc na fali kryzysu do głosu dochodzą partie antysystemowe, albo bardzo populistyczne. Im większe będą oszczędności, im większe zaciskanie pasa, tym większe poparcie dla takich partii. A jeśli one dojdą do władzy w wielu krajach, Unia się rozpadnie, wrócimy do państw narodowych, a wtedy ostrzeżenia ministra Rostowskiego i pani Merkel będą bardzo aktualne.