"Kup obiad potrzebującemu i zostaw paragon". W ten sposób bar z Białej Podlaskiej pomaga 15 osobom dziennie
- Jeśli możesz, to kup posiłek i przypnij paragon - skorzysta potrzebujący - zachęca bar z Białej Podlaskiej. Nam właścicielka opowiada, że korzysta z tego nawet 15 osób dziennie. - Jest pani, która każdego dnia około dziesiątej przychodzi na zupę - dodaje.
12.02.2019 | aktual.: 18.02.2019 09:54
Bar u Grażyny na Deptaku to jeden z najpopularniejszych lokali z jedzeniem w Białej Podlaskiej. Teraz stał się znany na całą Polskę. Wszystko przez prosty, choć bez wątpienia ciekawy pomysł. Właścicielka wystawiła tablicę, na której można kupić komuś coś do jedzenia lub picia. Wystarczy zamówić i przypiąć paragon. Kto będzie potrzebował, może odpiąć paragon i wybrać któreś z opłaconych w ten sposób dań.
- Są tacy, którzy nie mają za co kupić sobie posiłku - taki napis zachęca do przypinania paragonów.
Kuchnia w lokalu wymyślna nie jest, ale mieszkańcy miasta cenią lokal za niezłą jakość potraw i niskie ceny. - To coś w rodzaju takiego naszego baru mlecznego. Je tu cała Biała - tłumaczy nam mieszkanka miasta. - Mi się podobają nie tylko dania i ich ceny, ale też wystrój lokalu. Taki fajny, nawiązujący do wiejskiej chaty - dodaje mieszkaniec miasta.
Zobacz też: 10 najdroższych potraw na świecie
Ceny faktycznie nie są zbyt wysokie. Na przykład rosół z makaronem można kupić za 3,50 zł, kotlet schabowy z pieczarkami za 10, pierogi ruskie 6,50, a naleśniki z serem - za 7. Herbata kosztuje 2,50, a kompot firmowy - 1,50 zł. Jak nam tłumaczy szefowa baru, Grażyna Zgiet, część mieszkańców miasta żyje skromnie - i takie dania to dla nich spory wydatek.
- Wie pan, wiele osób ma dziś naprawdę głodowe emerytury - mówi nam Zgiet. A to głównie emeryci korzystają z tych paragonów.
Tablica z paragonami funkcjonuje od grudnia zeszłego roku. Kto wpadł na ten pomysł? - Jest to przypisywane mi, ale to nieprawda. Pewnego dnia przyszedł do mnie taki pan i opowiedział o takim pomyśle, żeby stworzyć taką tablicę. Mi się pomysł spodobał i go zrealizowałam. Pan woli pozostać anonimowy, to po prostu jeden z naszych klientów. Ale też niespecjalnie mi się podoba, że wszyscy mówią, jaki to ja miałam świetny pomysł. Cóż, on po prostu nie był mój. Moja była tylko realizacja - zaznacza Grażyna Zgiet.
Bar z paragonami. 15 "paragonowych" klientów dziennie
Szefowa lokalu przyznaje, że zainteresowanie paragonami jest spore. Dużo osób przypina paragony, ale też sporo je odpina. - Powiedziałabym, że z wystawionych paragonów korzysta tak z piętnaście osób dziennie. Oczywiście duże znacznie ma na przykład dzień tygodnia czy pogoda. Ale mamy już stałych klientów. Na przykład jest taka pani, która właściwie codziennie o 10 rano przychodzi na zupę - opowiada właścicielka baru.
Nie wszyscy jednak zamawiają potrzebującym pełne obiady. - Czasem wystarczy tylko nabić kilkuzłotowy rachunek na herbatę. Na pewno ktoś potrzebujący skorzysta - zaznacza Grażyna Zgiet.
Właścicielka baru przyznaje, że dostrzega rosnące zainteresowanie lokalem - nie tylko w swoim mieście. - Tylko powiem szczerze, że irytuje mnie, jak czytam, że prowadzę "Bar u Grażynki". To "Bar u Grażyny na Deptaku" - zaznacza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl