Kupujący dostali szansę i ją wykorzystali
Środowe notowania na WGPW rozpoczęły się od korekty wtorkowych zwyżek. Inwestorzy wykazali się dużą ostrożnością, bo póki co brakuje sygnałów pozwalających przystąpić do skupywania akcji.
Bezpośrednim hamulcem dla wzrostów był brak odreagowania na Wall Street poniedziałkowych dużych spadków. Potem rozpoczęła się gra pod to właśnie wyczekiwane odbicie. Do południa WIG20 odrobił straty do poprzedniej sesji i nawet wyszedł na lekkie plusy. Na więcej strona popytowa nie mogła sobie pozwolić bez wsparcia zza oceanu i nastąpiła faza bezruchu w wyczekiwaniu na dane z USA i otwarcie tamtejszych giełd. Dane na pierwszy rzut oka były bardzo słabe – zamówienia na dobra trwałego użytku w kwietniu spadały, w ujęciu podstawowym (bez środków transportu) o 1,5%, a w ujęciu całkowitym o 3,6%.
Jednocześnie jednak w górę zweryfikowane dane marcowe co zneutralizowało negatywną wymowę publikacji. Rynki zareagowały nieznacznym pogorszeniem nastrojów i nadal rozstrzygnięcia na sesji pozostawały otwarte. Gdy po godzinie handlu w Nowym Jorku, tamtejsze indeksy zaczęły powoli piąć się w górę, parkiety europejskie również zaczęły rosnąć. WIG20 podążył tym śladem i zamknął się ostatecznie zaskakująco dobrym wynikiem, tj. 2854 pkt (+1,1%), przy obrocie 721 mln PLN.