Lekarz nie dostanie pieniędzy za nieubezpieczonego pacjenta
Ministerstwo Zdrowia przeprowadza zmiany w płatnościach dla lekarzy pierwszego kontaktu. Między innymi nie będą dostawać już pieniędzy za nieubezpieczonych pacjentów. Lekarze się sprzeciwiają i uważają nowe rozwiązania za kreatywną księgowość - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
20.10.2014 | aktual.: 21.10.2014 08:09
Zdaniem lekarzy po wejściu zmian zaproponowanych przez resort zdrowia efektem będzie obowiązek wykonywania większej liczby zadań za takie same pieniądze. Nie zmieni się poziom finansowania podstawowej opieki zdrowotnej, dalej będzie wynosił 2,5 mld zł.
Dziś kwestia finansowania lekarzy pierwszego kontaktu jest prosta. Dostają oni pieniądze za każdego zapisanego do nich pacjenta. Podstawowa stawka wynosi 96 zł rocznie, jednak finansowanie zmienia się w zależności od kategorii wiekowej, czy przewlekłego schodzenia (np. cukrzyca)
.
Obecnie NFZ płaci lekarzom za pacjentów, którzy nie mają uprawnień do bezpłatnego korzystania z opieki zdrowotnej. Są to m.in. osoby, które wyjechały za granicę, ale nie wyrejestrowały się z przychodni albo nie zgłoszone do ubezpieczenia zdrowotnego. Jak wynika z analiz MZ chodzi o prawie 3 mln osób, za które NFZ płaci 262 mln zł rocznie.
Wraz z nowymi przepisami ma zniknąć także wyższa stawka wyceny za osoby z cukrzycą i chorobami układu krążenia. Do tej pory lekarze dostawali 288 zł rocznie, przy obowiązku pojawienia się przez pacjenta na wizycie kilka razy do roku. Tymczasem analizy resortu wykazały, że są tacy lekarze, których 80 proc. pacjentów to osoby z poważnymi schorzeniami.
Ministerstwo zdrowia chce zaoszczędzone środki przesunąć dla lekarzy, którzy będą wykonywać więcej badań diagnostycznych. Ma zostać także zwiększona podstawowa stawka. Zmiany mają wejść już od stycznia przyszłego roku. Dla lekarzy pojawi się także obowiązek składania kwartalnych sprawozdań. Docelowo w IV kwartale 2015 roku mają pojawić się cztery stawki:
- podstawowa,
- dla lekarzy, którzy będą informować, jakie wykonują badania diagnostyczne
- dla tych, którzy będą wykonywać średnio więcej badań niż oczekuje tego ministerstwo
- dla 50 proc. lekarzy, którzy wykonali najwięcej badań diagnostycznych
Jacek Krajewski, przedstawiciel lekarzy rodzinnych z Porozumienia Zielonogórskiego, zastrzega, że nie zgodzą się na takie warunki. Tłumaczy, że badania takie jak USG brzucha, echokardiografia czy badanie hormonów tarczycy, są drogie, a za każde z nich świadczeniodawca, czyli lekarz, płaci sam współpracując z laboratoriami.