Lekkie osłabienie złotego w środowych notowaniach
W trakcie dzisiejszej sesji obserwowaliśmy lekkie spadki na wycenie złotego wobec zagranicznych walut - ocenił analityk domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrad Ryczko. Ok. godz. 17.30 za euro trzeba było zapłacić 4,29 zł, za dolara 3,83 zł, za franka 3,94 zł.
Zdaniem Ryczki, który zwrócił uwagę, że na większości zestawień złoty tracił po ok. 0,3-0,4 proc., ruch ten można tłumaczyć podobnym zachowaniem innych aktywów powiązanych z rynkami wschodzącymi oraz wyczekiwaniem na nowe impulsy z szerokiego rynku.
"Krótkoterminowo dało się też zauważyć ponowny, negatywny wpływ spekulacji dotyczących Deutsche Banku, co psuje nastroje w Europie. Ponadto w kraju trwało wyczekiwanie na zmiany w rządzie Beaty Szydło, jednak ewentualny wpływ na rynek tego wydarzenia powinien pozostać ograniczony" - ocenił Ryczko.
Z kolei według analityka domu maklerskiego mBanku Rafała Sadocha złoty reagował na zmiany w rządzie "z umiarkowanym spokojem". Jego zdaniem inwestorzy dość przychylnie patrzyli w środę na kupno ryzykownych aktywów, jednak porównując z innymi walutami z rynków wschodzących złoty pozostaje relatywnie słaby, traci m.in. wobec węgierskiego forinta.
Sadoch przewiduje, że zastąpienie Pawła Szałamachy przez Mateusza Morawieckiego na stanowisku Ministra Finansów może rodzić "presję na złotego".
"Dymisja dotychczasowego ministra finansów rodzi bowiem obawy o uszczelnienie systemu podatkowego, od którego zależy wykonanie przyszłorocznego budżetu. Podporządkowanie natomiast MF resortowi rozwoju może podważać jego wiarygodność jako strażnika finansów publicznych. Mimo to jednak spodziewamy, że notowania pary EURPLN będą oscylowały w okolicach poziomu 4.30 w perspektywie do końca tygodnia" - ocenił Sadoch.
Analityk wskazał, że opublikowane w środę nowe założenia polityki pieniężnej na 2017 rok, pozostają w zasadzie zbieżne z dotychczasowymi, co - jego zdaniem - przełożyło się na umiarkowane umocnienie złotego.
"Utrzymanie status quo w polityce pieniężnej jest dobrze odbierane przez rynki" - ocenił Sadoch.