Londyn walczy z premiami w bankach, ale bez zapału

Nowy kodeks wynagrodzeń w brytyjskim sektorze finansowym jest znacznie łagodniejszy, niż zapowiadano. Regulatorzy nie chcą bowiem godzić w konkurencyjność londyńskich banków.

Londyn walczy z premiami w bankach, ale bez zapału
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

13.08.2009 | aktual.: 13.08.2009 20:52

Brytyjski Urząd Nadzoru nad Sektorem Finansowym (FSA) ogłosił wczoraj nowy kodeks wynagrodzeń, który od początku 2010 roku ma obowiązywać we wszystkich brytyjskich bankach oraz ich zagranicznych oddziałach.

Dotychczasowy system płac, którego filarem były wysokie premie za sukcesy, zdaniem regulatorów zachęcał bankowców do angażowania się w ryzykowne transakcje i przyczynił się tym samym do wybuchu kryzysu. Dlatego FSA chce m.in., aby premie nie stanowiły wielokrotności zasadniczych wynagrodzeń i nie były z góry gwarantowane na cały rok. Instytucje finansowe, które nie podporządkują się tym przepisom, będą musiały utrzymywać wyższe rezerwy kapitałowe.

Rewolucja w strukturze płac

Z obawy przed obniżeniem międzynarodowej konkurencyjności brytyjskich banków, FSA zrezygnował jednak z najbardziej restrykcyjnych propozycji, które znalazły się w opublikowanym w lutym projekcie kodeksu. I tak, regulatorzy nie będą wymagali, aby premie dla poszczególnych pracowników były powiązane z osiągnięciami całego departamentu (lub nawet wynikami banku) i żeby w dwóch trzecich były odłożone w czasie (co miało umożliwić cofnięcie bonusów w przypadku, gdyby transakcje, które w krótkiej perspektywie wydawały się korzystne, po pewnym czasie zaczęły przynosić straty). Zapisy te ostały się w kodeksie jedynie w formie "zalecanych najlepszych praktyk".

FSA liczy się z tym, że nowy kodeks doprowadzi do znacznego wzrostu zasadniczych płac, kosztem premii. Niektórzy eksperci ostrzegają jednak, że pensje podstawowe mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie. Gdyby tak się stało, premie byłyby de facto zagwarantowane, a tym samym skutki nowych regulacji byłyby odwrotne do zamierzonych - wskazuje Nicholas Stretch, prawnik z CMS Cameron McKenna.

Regulacje dziurawe jak sito

Przewidywania te mogą się jednak okazać mocno wyolbrzymione. I to nie tylko dlatego, że - jak uważa brytyjska centrala związkowa GMB - przepisy będą dziurawe. W USA niektóre z banków, które po otrzymaniu rządowej pomocy są nakłaniane do redukcji bonusów, istotnie ogłosiły zamiar podniesienia płac zasadniczych, lecz najwyżej o około 50 proc. Jednak wiele spośród instytucji finansowych, które szybko otrząsnęły się z kryzysu nie korzystając przy tym z publicznych pieniędzy, nie zamierza bynajmniej zmieniać dotychczasowych praktyk płacowych, a rządy mają ograniczone możliwości wywierania na nie presji. Najlepszym przykładem jest Goldman Sachs, który może w tym roku przeznaczyć na premie rekordową kwotę. W Londynie po zaskakująco dobrych wynikach do polityki wysokich (i często gwarantowanych) bonusów wrócił Barclays.Tymczasem jak zauważył niedawno prezes Societe Generale Frederic Oudea, dopóki jednakowe kodeksy wynagrodzeń w bankowości nie zostaną przyjęte na całym świecie, żaden bank nie zgodzi się na wyraźne
obniżenie premii.

Grzegorz Siemionczyk
PARKIET

pracownikpłacebanki
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także