Trwa ładowanie...

Mają kwalifikacje, ale szefowie ich nie zatrudniają. Bo firma to nie cyrk

Chociaż mają wyższe wykształcenie, pracodawcy ich nie zatrudniają. Bo firma to nie cyrk - tłumaczył jeden z nich. Najchętniej zamknięto by ich w zakładach pracy chronionej i szkołach specjalnych.

Mają kwalifikacje, ale szefowie ich nie zatrudniają. Bo firma to nie cyrk
d40d3b0
d40d3b0

Chociaż mają wyższe wykształcenie, pracodawcy ich nie zatrudniają. Bo firma to nie cyrk - tłumaczył jeden z nich. Najchętniej zamknięto by ich w zakładach pracy chronionej i szkołach specjalnych.

Paweł ma 120 cm wzrostu, cierpi na achondroplazję, genetyczną chorobę, objawiającą się niskim wzrostem. Bez problemu ukończył ogólniak, potem ekonomię na uniwersytecie. Wiedział, że z powodu niepełnosprawności nie będzie mu lekko na rynku pracy. Dlatego dodatkowo ukończył podyplomowo informatykę, zna trzy języki. Po studiach pracował przez 3 miesiące w urzędzie wojewódzkim w ramach stażu absolwenckiego. Obecnie ma 27 lat i jest bez pracy. Przez ostatnie pół roku wysłał około 300 CV. Był na kilkudziesięciu rozmowach kwalifikacyjnych w różnych miastach (na rozmowę zaprosili go tylko ci pracodawcy, którym nie wysłał życiorysu ze zdjęciem).

Chciał pracować w firmie albo w banku jako menedżer. Do takiej pracy miał kwalifikacje. Jednak jak mówi, już na rozmowie kwalifikacyjnej wiedział, że pracodawca lub osoba rekrutująca nie da mu żadnych szans i że nie zadzwoni nawet, żeby mu powiedzieć, że nie zostanie przyjęty.

Rekruterzy nie zamierzali prowadzić z nim merytorycznej rozmowy. Jak mówi, na spotkaniu patrzyli się w stół lub w kartkę. Próbowali dyskutować o pogodzie lub o tym, czy Pawłowi dobrze się jechało pociągiem na rozmowę z drugiego końca Polski. Pytani przez niego, czy jego niepełnosprawność stanowi jakiś problem odpowiadali najczęściej, że nie. Tylko trzech pracodawców stwierdziło, że nie powierzy Pawłowi stanowiska z powodu „złej prezencji”, bo „nie oszukujmy się, klienci będą postrzegać firmę jako niepoważną, będziemy się kojarzyć z cyrkiem”.

Wreszcie Paweł wybrał się do urzędu pracy, w którym zaproponowano mu do wyboru: pracę w zakładzie chronionym (miał pracować przy produkcji rękawic), mógł też otrzymać pracę dozorcy lub pomocnika murarza. Proponowano mu też pracę chałupniczą, mógł wyplatać kosze i dywany z wikliny. Dla bezrobotnych po ekonomii i informatyce w „pośredniaku” nie było pracy. Paweł wrócił do domu z pakietem ulotek „Niepełnosprawność to nie wyrok”, „Niepełnosprawni są wartościowymi pracownikami” oraz namiarami do stowarzyszeń pomagających osobom z niskim wzrostem.

d40d3b0

Paweł się nie poddał. Znajomi załatwili niedużą pożyczkę z banku (bank nie chciał dać jej Pawłowi, pożyczkę zaciągnął kolega). Dzięki wsparciu Paweł kupił sprzęt komputerowy i od miesiąca pracuje z domu, na zlecenie zajmuje się programowaniem, przygotowuje grafikę, otworzył też sklep internetowy. Jego klienci i zleceniodawcy nigdy go nie wiedzieli. Wszystkie sprawy załatwia mailem i przez telefon. Mówi, że dopiero interes się rozkręca, ale wygląda na to, że da się z niego żyć.

Paweł Twardziak: Chciałbym pracować wśród ludzi, nie w czterech ścianach. Ale nie mogę narzekać. Wiem, że sobie poradzę. Wielu innych z tą chorobę nie ma takiego szczęścia. Traktuje się nas jak cudaków, karłów, śmiesznych. Mam wrażenie, że gorzej niż innych niepełnosprawnych. Tymczasem ta choroba nie ma nic wspólnego z upośledzeniem intelektualnym. Jesteśmy tylko mali, nie mniej inteligentni od tych wszystkich prezesów.

Anna też cierpi na tę chorobę. Ma 42 lata, po liceum nawet nie próbowała swych sił na studiach. Pracowała w szwalni, która była zakładem pracy chronionej, obecnie jest na rencie. Ma męża ( z normalnym wzrostem). Antek, który ma 51 lat i choruje na achondroplazję, również pracował w zakładzie pracy chronionej, montował podzespoły do urządzeń elektrycznych, z zawodu jest elektrykiem. Marzył o politechnice, ale stwierdził, że wyższe wykształcenie mu się nie przyda.

Antek: Teraz czasy są lepsze, bo jest Internet, można pracować w domu. Zawsze będą się z nas śmiać, ale mam wrażenie, że kiedyś było gorzej. Ja w podstawówce przez dwa lata chodziłem do klasy specjalnej. Chociaż nie byłem upośledzony.

W Polsce żyje kilka tysięcy osób mających od 100 do 140 cm wzrostu. Niski wzrost ma różne przyczyny - genetyczne, metaboliczne, endokrynologiczne.
Krzysztof Winnicki

  • zmieniłem nazwisko Pawła, na jego prośbę
d40d3b0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d40d3b0