Majewski, czyli czarny koń i biały kruk PKO
Gigantyczna gaża dla Szymona Majewskiego za kampanię PKO Banku Polskiego się opłaciła - twierdzą w największym polskim banku. Dlatego kontrakt z komikiem ma zostać przedłużony. Tym razem jednak wszyscy zrobią wszystko, aby jego wartość nie została ujawniona.
11.12.2012 | aktual.: 11.12.2012 11:14
Z Szymonem Majewskim największy polski bank umowę podpisał przed dwoma laty. Pierwsze spoty z komikiem pojawiły się w marcu 2011 roku. Od tego czasu Majewski był już bankomatem, strażnikiem w oddziale, a nawet męskim odpowiednikiem MiniRatki. Ostatnio jest mnichem doradzającym, czy przelewy zlecać w internecie, oddziale czy przez telefon. Na tym jednak kreacje się nie skończą.
- Chcemy, aby Szymon Majewski został z nami na dłużej, dlatego dotychczasowa umowa kończąca się w marcu zostanie przedłużona - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Marszałł, dyrektor marketingu w PKO Banku Polskiego.
Jak udało nam się dowiedzieć, kontrakt ma zostać podpisany jeszcze przed świętami. Nie wiadomo jednak, na jak długi okres. Bank nie chce, aby Majewski został ich Markiem Kondratem, który ING Bank Śląski reklamuje już kilkanaście lat, co sprawiło, że twarz aktora to niemal logo holenderskiego banku. PKO na takie uzależnienie nie zamierza sobie pozwolić.
Na pytanie o wysokość kontraktu wszyscy w PKO nabierają wody w usta. Przed dwoma laty wyciekła bowiem informacja o tym, że za reklamowanie banku Majewski miał zgarnąć 3,3 mln zł. Taką kwotę podał wtedy "Puls Biznesu". Informacja wywołała wielkie oburzenie wśród pracowników i klientów banku. Część ekspertów twierdziła, że gwiazdę TVN przepłacono, a należący w znacznej mierze do skarbu państwa PKO marnotrawi pieniądze.
- Tym razem utrzymanie kwoty kontraktu będzie jedną z najważniejszych spraw. Chcemy, aby w wypadku ujawnienia sumy kontrakt automatycznie został zerwany - zastrzega menadżerka Szymona Majewskiego Wioletta Górniak.
Czy tym razem będzie to jeszcze większa suma? Trudno ocenić. Wiadomo, że Majewski w ostatnim czasie medialnie stracił. Przede wszystkim od blisko pół roku nie prowadzi już żadnego programu w ogólnopolskiej telewizji. W jednym z wywiadów dyrektor programowy TVN Edward Miszczak przyznał, że zdjęcie programów Majewskiego ma związek ze zbyt mocną krytyką rządu przez komika. Pod koniec listopada rozwiązano z nim kontrakt.
Obecnie Majewski występuje tylko w porannym programie radia Eska. Podobno negocjuje kontrakt z jedną z telewizji. Z drugiej strony brak komika na szklanym ekranie to nie problem. Wspomniany już Marek Kondrat nie gra w filmach od ponad pięciu lat i nie przeszkadza to ING.
I choć PKO BP na tym nie zależało, Majewski stał się, chcąc nie chcąc, utożsamiany ze wszelkimi zmianami zachodzącymi w banku. Reklamuje w nim niemal wszystkie możliwe usługi i produkty. Jedynie bankowość korporacyjną PKO Bank Polski komunikuje bez niego.
- Nie musimy przekonywać Polaków, że PKO Bank Polski to bank stabilny, bezpieczny i godny zaufania. To wszyscy wiedzą. Szymon Majewski przekonuje natomiast, że jesteśmy bankiem nowoczesnym i atrakcyjnym dla wszystkich - tłumaczy Tomasz Marszałł.
Bank gruntownie bada każdą kolejną odsłonę kampanii z komikiem. Twarde dane pokazują, że reklamy z Majewskim Polacy wręcz pokochali. Nawet ostatni spot z mnichami, dość kontrowersyjny - jak na bank państwowy, mający wielu konserwatywnych klientów, nie wywołał oburzenia. Jak dotąd na wykorzystanie motywów religijnych w reklamie złożono tylko jedną skargę.
PKO Bank Polski wreszcie przestał tracić klientów. Wcześniej można powiedzieć, że powoli wymierał. Od momentu rozpoczęcia kampanii z Majewskim niemal każdy tydzień w 2011 roku oznaczał więcej kont otworzonych niż zamkniętych. Co ważne rachunki zakładają w znacznej mierze osoby młode. Aż 56 proc. z nich ma mniej niż 35 lat.
PKO BP w tym czasie zmienił również ofertę produktową, częściowo logo i nazwę, a także rozpoczął zmiany w całej grupie. Trudno więc stwierdzić, ile w tym wszystkim zasług Majewskiego i czy rzeczywiście był wart, by zapłacić mu więcej niż prezesowi największego polskiego banku.
Sebastian Ogórek