Mandaty przez ratowanie aut przed powodzią? Straż Miejska odpowiada
Po sieci krążą informacje, że w trakcie sytuacji powodziowej strażnicy miejscy we Wrocławiu wystawiają mandaty za złe parkowanie. Kierowcy zostawili pojazdy, aby uchronić je przed powodzią. Straż Miejska dementuje doniesienia o mandatach. Wyjaśnia, co znajduje się na notkach za wycieraczkami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W świat poszła informacja o błędzie Tauronu. "Żadnego zrzutu nie było"
Autor nagrania pokazał dokumenty włożone za wycieraczkę i przekonywał, że są to "wezwania do zapłaty, czyli po prostu mandaty".
Kierowcy ratujący auta we Wrocławiu otrzymują wezwania
Jednak Straż Miejska we Wrocławiu, w odpowiedzi na nasze pytania, przekonuje, że notatki wystawione przez funkcjonariuszy mandatami nie są.
W związku z otrzymanymi zgłoszeniami mieszkańców interweniowano na Mostach Jagiellońskich. Nie nakładano mandatów. W związku z podejrzeniem popełnienia wykroczenia wystawiono wezwania do stawiennictwa, celem wyjaśnienia sprawy. To nie oznacza mandatu, chociaż faktycznie może zostać nałożony - tłumaczy redakcji WP Finanse Waldemar Forysiak, rzecznik Straży Miejskiej we Wrocławiu.
Jaka kara wchodzi w grę? Wysokość grzywny zależy od rodzaju popełnionego wykroczenia i mieści się w przedziale od 20 do 5 tys. zł.
W tym zakresie Straż Miejska stosuje m.in. przepisy Kodeksu wykroczeń, Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, a także ustawy Prawo o ruchu drogowym.
- Działania prowadzone są z uwzględnieniem sytuacji powodziowej. Należy pamiętać, że sprawca nie popełnia wykroczenia, jeżeli nie można mu przypisać winy. Tego rodzaju okoliczność może zostać wzięta pod uwagę, każdorazowo jednak wymaga uprzedniego przeprowadzenia czynności wyjaśniających - podkreśla rzecznik wrocławskiej Straży Miejskiej.
Fala kulminacyjna na Odrze dotarła do Wrocławia
Noc z 18 na 19 września 2024 r. była trudna dla mieszkańców południowo-zachodniej Polski. Do Wrocławia dotarła fala kulminacyjna na Odrze. Poziom wody w Trestnie na granicy Wrocławia przekroczył już 630 cm, a to więcej niż prognozowano jeszcze w środę. Tuż przed godziną 11:00 stan wody w stolicy woj. dolnośląskiego to 641 cm.
"Przez całą noc we wrocławskich Marszowicach trwała walka o uratowanie wałów na Bystrzycy. Dzięki współpracy służb i mieszkańców sytuacja jest pod kontrolą" - poinformowało w czwartek nad ranem Biuro Prasowe Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Z kolei 17 września 2024 r. prezydent Wrocławia Jacek Sutryk poinformował, że "konieczna jest szybka ewakuacja ludzi". Podczas sztabu kryzysowego ogłoszono bowiem, że doszło do pęknięcia obwałowania przepompowni zbiornika Mietków. - Wszyscy wybiegli z domów, starsze osoby z płaczem - przyznali w rozmowie z money.pl mieszkańcy Chwałowa (wieś pod Wrocławiem).
Okazało się, że był to błędny komunikat. Informacje podane przez Jacka Sutryka zostały niezwłocznie zdementowane przez premiera Donalda Tuska i gminę Mietków. - My nic o tym nie wiemy! Moi ludzie w Chwałowie w Domanicach, ani w Mietkowie nie odnaleźli jeszcze żadnego przecieku - poinformował wójt Tomasz Sakuta kilka minut po informacji przekazanej przez prezydenta Sutryka.