Masowe protesty mieszkańców wymusiły wstrzymanie budowy fabryki
Dziesiątki tysięcy mieszkańców miasta Shifang w zachodnich Chinach protestowały w poniedziałek przeciwko budowie zakładu przetwórstwa miedzi, który ich zdaniem zagraża środowisku naturalnemu. Doszło do starć z policją. Władze zapowiedziały wstrzymanie budowy.
03.07.2012 | aktual.: 03.07.2012 11:29
Petycje przeciwko powstaniu w Shifang (prowincja Syczuan) fabryki stopów miedzi i molibdenu zaczęły spływać do władz miasta po sobotniej inauguracji projektu.
W niedzielę setki niezadowolonych mieszkańców wyszły na ulicę. Protest szybko zyskiwał na sile, a w poniedziałek rozwścieczony tłum zniszczył 10 samochodów, po czym sforsował zabezpieczenia i wdarł się do siedziby władz miasta, wybijając cegłami okna i demolując wnętrze budynku. W tym czasie - jak napisano w oświadczeniu władz - "policjanci i urzędnicy zachowali jednak samokontrolę: nie oddawali ciosów i nie odpowiadali na wyzwiska".
Protestujący nieśli ze sobą transparenty z hasłami: "Chrońmy nasze miasto, nie pozwólmy na budowę chemicznej fabryki" oraz "Zjednoczmy się, by chronić środowisko dla następnych pokoleń". Ich zdaniem obecność zakładu może zwiększyć ryzyko zachorowań na raka wśród mieszkańców miasta.
Policja użyła przeciwko demonstrantom gazu łzawiącego i granatów hukowych. Oficjalnie mówi się o 13 osobach "lekko rannych", ale według świadków liczba ta jest wyższa. - Wielu protestujących, w tym nastolatków i osób starszych, ucierpiało, kiedy policja użyła gazu łzawiącego - powiedział jeden ze świadków cytowany przez dziennik "South China Morning Post".
We wtorek władze miasta oświadczyły na swoim mikroblogu, że w czasie starć nikt nie zginął, a każdy, kto będzie rozpuszczał takie plotki, zostanie ukarany. Zachęciły przy tym do składania donosów na organizatorów "nielegalnych zgromadzeń, marszów i demonstracji", obiecując w zamian nagrody pieniężne.
W reakcji na masowe protesty burmistrz miasta Xu Guangyong oraz jego zastępca zapowiedzieli, że budowa zakładu zostanie tymczasowo wstrzymana i nie będzie kontynuowana, dopóki większość mieszkańców będzie jej przeciwna - wynika z oświadczenia władz Shifang.
Według informacji zamieszczonych w internecie przez przeciwników budowy fabryka miała pierwotnie powstać w prowincji Yunnan, a następnie w prowincji Xinjiang. Z obu lokalizacji zrezygnowano po protestach lokalnej ludności. W Shifang osoby mieszkające w pobliżu miejsca budowy miały dostać po 20 tys. juanów odszkodowania (ponad 10 tys. zł), "ale czy 20 tys. juanów może wyleczyć raka" - pyta retorycznie jeden z internautów.
Wydarzenia w Shifang to największy protest związany z zagrożeniem dla środowiska naturalnego w Chinach od czasu zeszłorocznych demonstracji w Dalian na północnym-wschodzie kraju. 12 tysiącom osób, które wyszły wówczas na ulice tego miasta, udało się wymóc na władzach zamknięcie zakładu chemicznego.
Z Kantonu Andrzej Borowiak