Matura 2019. "Informacje o bombach w szkołach są nieprawdziwe"
W poniedziałek rano w kilkunastu szkołach w Polsce ogłoszono alarmy bombowe. Jednak jak zapewniał na antenie Polskiego Radia 24 dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej "informacje te są nieprawdziwe".
06.05.2019 14:47
Matury 2019. Alarmy bombowe w kilkunastu szkołach
W poniedziałek 274 tys. uczniów przystąpiło do tegorocznych matur. Egzamin z języka polskiego na poziomie podstawowym rozpoczął się punktualnie o godz. 9.00, jednak nie we wszystkich placówkach.
Jak podawała w poniedziałek rano Interia, informacje o rzekomym podłożeniu bomb w szkołach napływały z wielu miejsc w kraju m.in. z Krakowa, Tarnowa, Ostrowca Świętokrzyskiego, Kolbuszowej, Rybnika, Płońska oraz Nowego Dworu Mazowieckiego.
W części szkół z powodu zgłoszeń o rzekomych bombach matura rozpoczęła się z opóźnieniem. Tak było m.in. w Technikum nr 4 w Tarnowie. Straż pożarna zakończyła tam działania około godz. 9.40 - informowało Radio Kraków.
Zobacz: Matura 2019. Wicepremier Jarosław Gowin składa deklarację
Matury 2019. "Do przemyślenia jest cała kwestia harmonogramu egzaminów"
Marcin Smolik uspokajał na antenie PR24, że alarmy bombowy nie wpłynął na organizację matur. - W tym roku do szkół w Polsce dotarły wiadomości e-mailowe o rzekomych atakach czy podłożonych ładunkach wybuchowych. To są nieprawdziwe wiadomości, nakierowane na sparaliżowanie przebiegu matury - przekonywał szef CKE.
- Bardzo ściśle współpracujemy z KGP i CBŚ, dyrektorzy szkół zostali poinformowani, wiedzą, jak w takich sytuacjach reagować. Na to ryzyko wszyscy są zawsze przygotowani - dodał Smolik.
- Na tę chwilę mam informację, że w czterech szkołach egzamin jest jeszcze zawieszony, czyli trwają czynności sprawdzające przez pirotechników. W niektórych placówkach rozpoczął się z opóźnieniem. Nie wpływa to na czas trwania egzaminu, on zostanie tak przedłużony, aby wszyscy maturzyści mieli tyle czasu przeznaczone na pisanie egzaminu, ile przeznaczone jest na dany arkusz - zapewniał tuż po godz. 10 dyrektor CKE.
Jak ocenił Marcin Smolik, "do przemyślenia jest cała kwestia harmonogramu egzaminów", ponieważ "mogą się zadziać różnego rodzaju wydarzenia, już nawet nie chodzi o strajk, ale klęski żywiołowe czy inne niespodziewane sytuacje, które co do zasady nie są przewidziane w prawie".
- Dobrze by było wprowadzić przepis dający uprawnienia ministrowi edukacji narodowej czy szefowi CKE, by reorganizację harmonogramu w takiej sytuacji wprowadzić - mówił Smolik.