Czasem trzeba się podzielić
Wytypowanie sześciu szczęśliwych liczb nie zawsze oznacza, że zgarniemy całą kumulację. W historii Totalizatora Sportowego znajdziemy przypadki wielokrotnych trafień, które w przypadku Lotto oznaczają konieczność podziału głównej wygranej.
3 lutego 1996 r. padło aż 15 "szóstek". Gracze zamiast liczyć miliony, musieli zadowolić się wygraną rzędu 100 tys. zł. Miesiąc później padła druga najniższa "szóstka", gdy 12 osób wygrało w marcu 1996 r. po 116 738,6 zł. Inny rekord padł 29 sierpnia 2007 r. główną nagrodę zgarnęło wówczas dziewięciu graczy. Dostali po 455 880,10 zł.
Do legendy urosła historia wygranej z 1994 r., gdy aż 80 osób poprawnie wskazało liczby wylosowane przez maszynę. Wygrani, zamiast zostać milionerami, musieli zadowolić sumą 70 mln starych złotych (7 tys. złotych).
Jak opisywała tę historię Wirtualna Polska, jeden ze szczęśliwców, by pokryć koszty przyjęcia wyprawionego z okazji wygranej, musiał się zadłużyć i trafił finalnie "pod opiekę" komornika, który zlicytował jego ciągnik.