Metro głębokie za komuny
Do projektu budowy powrócono tuż po wojnie. Początkowo uznano co prawda, że w totalnie zburzonym mieście taniej będzie poprowadzić kolejkę na powierzchni, zamiast odgruzowywać i dopiero wtedy drążyć tunele. Dlatego polskie władze podziękowały Stalinowi, który chciał wesprzeć „bratni polski naród” budową warszawskiego metra. Szybko jednak przypomniano sobie o projekcie, w związku z tzw. „planem sześcioletnim” (1950 – 1956). W 1951 roku na warszawskiej Pradze rozpoczęto budowę tzw. metra głębokiego. Miało biec od 20 do 50 m pod ziemią. Linia miała przechodzić pod Wisłą.
Budowniczy napotkali jednak na tej głębokości przeszkody geologiczne, m.in. tak zwaną kurzawkę. To zjawisko, inaczej upłynnienie gruntu, pojawia się, gdy woda wraz z ziemią tworzy zawiesinę stałych cząstek. Grunt zachowuje się wtedy jak bagno. To częsty problem w, czy raczej pod Warszawą. Zmagają się z nim dzisiaj budowniczy Wisłostrady, zagraża też drugiej linii metra, budowanej obecnie.
Na zdjęciu: budowa metra w Warszawie Śluzowy przy radiotelefonie na terenie budowy.